Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-01-2010, 14:52   #10
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Zasiedli za stołem. Nie licząc Hattona to wszyscy jak na wyśmienitych poszukiwaczy przygód zachowywali się... dziwnie. Wpierw kapłan - Jack - nie skosztowawszy nic do jedzenia przyjął tylko kielich wina. Ale zanim się napił puścił prosty czar na wykrycie jadu czy trucizny w trunku. Następnie sir Larnem wybrał zestaw mini z aspektem pustelniczym. Do tego mleko. Sam Noir nie odstawał od swej kompani. On... nie jadł nic. i to zupełnie. Posiłek uważał za zło konieczne zbędne dla życia jak się zna kilka sposobów. Zaś alkohol z winem na czele potępiał zupełnie. No znaczy względem swej persony. Procenty w tym napitku tłumiły jego umysł i zmniejszały koordynację ruchową tak niezbędna przy tworzeniu sztuki jaką jest magia. Poza tym nie wiedział nawet jakby się skończyła historia zaczęta od wypicia przez niego tego zacnego trunku. Flambe miał kilka wizji i każda z nich zakończona była kilkoma listami gończymi i nagrodą za jego głowę. Tak wiec "posiłek" spędził na przyglądaniu się ludziom wkoło. Zaprawdę ten gatunek był nie zwykły. Mimo swej krótkowieczności potrafili osiągnąć tak wiele. I nawet przy okropnych warunkach życia, kilka godzin w karczmie potrafiło zmienić i pogląd patrzenia na ich istnienie. Nie... Egzystencję.

Klimat przybytku urozmaicił drugi elf identycznie wyglądający jak ten zasiadający za stołem. Noir lekko skinął głową wchodzącemu dalekiemu kuzynowi. Dalekiemu gdyż mag pochodził z rasy szarych elfów zaś obaj minstrele słonecznych. Co ciekawe mieli kropka w kropkę takie same lutnie. Lutnie które nie wyglądały na tak zwyczajne.
Obaj bardowie zaczęli adorować młodą kelnereczkę. Prosta sztuczka z różą wystarczyła by ta się zarumieniła i wręcz oniemiała z wrażenia. Co prawda tak proste czary nie sprawiły wrażenia na wybitnym magu oraz potępiał on używanie magii do tak błahych celów to jednak mina dziewczyny sprawiła, że Noir zanotował sobie w pamięci reakcję ludu na odrobinę magii i podarunek. Kiedyś może mu się to przydać. kto wie co życie mu przyniesie? Nie zawsze kula ognista w twarz była dobrym rozwiązaniem.
Bardowie nie na darmo taszczyli ze sobą swe instrumenty. Wkrótce zaczęli swój pokaz. Grali nadzwyczaj pięknie. W pełni zasługiwali na miano mistrzów w swej profesji. Gdy tak przebierali palcami po gryfie swych lutni Noir rozpoznał je. Toż to dwie legendarne lutnie stworzone przez samego Olidamarę! Przyjrzał się dokładnie dwóm bliźniakom. Albo byli to znakomici oszuści, albo... same awatary boga śpiewu, wina i oszustwa. Ponoć byli zwiastunem wielkiej bitwy. Wolał zachować dla siebie tą tajemnicę. Tożsamość obu elfów mogła by wzbudzić niepotrzebną panikę bądź kontrowersję. Lepiej by jego towarzysze sądzili, że są to tylko zwyczajni trubadurzy, acz z nadzwyczajnymi talentami.

Gdy noc już panowała na nieboskłonie, a towarzystwo rozeszło się do domostw grajkowie poczęli kłaść się do snu. Nie mieli wynajętego pokoju, to jednak znalazło się dla nich odrobina siana i ciepły kąt w karczmie. Noir podszedł do nich.
- Wspaniały występ panowie - zaczął rozmowę.
- Witaj - powiedzieli jednocześnie. Dało się zauważyć, że ta synchronizacja ich bardzo rozwesela
- Tak znakomite talenty nie zasługują na spoczynek godny psa. jam jest Noir. Zapraszam panów do siebie, wygodne łóżko się tam znajdzie na pewno, a i rozmową nie pogardzę.
- Dzięki ci Noir, ale jesteśmy samotnikami. Sen na sianie przypomina nam nasze początki, prawda bracie?
- Prawda. - zgodził się drugi.
- Na pewno nie czujemy się jak psy, lecz dziękuje ci, że pomyślałeś o nas.
- Jak uważacie. Jednak jakbyście zmienili zdanie to propozycja będzie nadal aktualna. Życzę miłej nocy
- Powodzenia w misji - powiedzieli jednocześnie
- Przyda się - odpowiedział po czym skłonił się grzecznie i odszedł.

Noc zapowiadała się... nudnie. Elfy nie muszą długo odpoczywać. Do tego Noir potrafił jeszcze bardziej skrócić ten czas bez żadnych strat na zdrowiu. Siedząc w swym pokoju studiował swe księgi. Płomień na jego kosturze... znikł. Goła głownia stalowej laski nie wyglądała już tak imponująco.

Za to na kolanach maga leżała istota żywcem przypominającą płonące dziecko.

Dzień oddał już wszystek co miał. Noc zbierała swe żniwa. Zapowiadało się ciekawie.
 
__________________
Why so serious, Son?

Ostatnio edytowane przez andramil : 22-01-2010 o 14:56.
andramil jest offline