Ciemny masyw Gór Dekarijskich, których wierzchołki zasnute były ciemnosiwymi chmurami był jak mroczne memento przykuwając niespokojny wzrok krzątających się w obozowisku.
Syk zagaszanych wiadrami wody ognisk, rżenie zwierząt pociągowych i ten charakterystyczny dla zbiorowiska ludzkiego aromat gotowanego jedzenia i dymu mieszał się z poranną mgła zwiastując wszem i wobec obecność wygnańców z Badonbergu.
Od szeregu szarych i brązowych namiotów odcinał się jeden - jasnobłękitny i ozdobiony wizerunkiem złotego górskiego lwa. Odchylając płachtę zasłaniająca wejście wyszedł przed niego postawny mężczyzna i surowym wzrokiem jął lustrować przygotowania do podróży.
Towarzyszyła mu kobieta o bujnych, rudych włosach, z przysłoniętym przepaska jednym okiem. Lecz mimo niej jej zgrabna sylwetka i regularne rysy przyciągały wzrok mężczyzn w obozie. A także pełne zazdrości spojrzenia kobiet. Ubiór dziewczyny wyraźnie świadczył iż nie jest rodowita mieszkanką baronii, ale ta egzotyka tylko dodawała jej uroku.
Jednak o ile kobieta budzić mogla przyciągać wzrok to od drugiego towarzysza Hergarda ludzie zazwyczaj szybko odwracali go.
Wzrostu dziecka, o nieproporcjonalnie wielkiej głowie, wręcz pokraczny zdawać się mógł być ponurą parodią człowieka. Kto jednak przezwyciężył pierwsze wrażenie mógł dostrzec skrzące się inteligencją i sprytem oczy.
- Oto i resztki chwały - w głosie barona dawało się wyczuć zmęczenie, gorycz lecz i jakby dumę - ostatni wierni...
- Nie wierzę by Herrani dał nam spokojnie odjechać - nagle zmienił ton - ten człowiek nie wybacza, plany i ambicje ma wielkie, zajęcie Badonbergu to dopiero pierwszy krok. On wie, że ja wiem, ze on wie, że zbierałem dowody na jego spiski i knowania. Coś planuje, czuję to od dawna. Musimy być czujni, a jednocześnie cały czas wiedzieć co dzieje się na dworze Imperialnym.
- To twoje zadanie Theonie - zwrócił się do karła - pamiętaj że przegraliśmy tylko bitwę, nie wojnę. Co donoszą nasi szpiedzy z dworu ? Bo chyba jeszcze jacyś szpiedzy nam zostali jeszcze ? O wybacz - zmitygował się - raczej ludzie okazujący ci swą wdzięczność - trudno było nie wyczuć ironii w ostatnich słowach.
- Czy nasz Najjaśniejszy Cesarz dalej ugania się za kucharkami i praczkami ? Skaził już wszystkie służące w Aarlan ? Czy już wykończyły go miłosne specyfiki, którymi ratuje swe chore przyrodzenie ?
Wieści o wyczynach Detryka jasno świadczące o postępujących zaburzeniach psychicznych (jak głosiła plotka spowodowanych nieuleczalną chorobą weneryczną) były powszechnie znane, co w połączeniu z dalej nienasyconym apetytem seksualnym władcy wróżyły mu rychły zgon, a to otwierało pewne możliwości.
Właściwie to bardzo dużo możliwości...
- Musimy zabezpieczyć się przed możliwościami zamachu, tak samo fizycznego jak i magicznego. To drugie pani to Twoje zadanie - zwrócił się do rudowłosej.
- Panie - rozmowę przerwał człowiek ze sterta papierów w reku w towarzystwie młodego żołnierza - wszystkie mapy jakie zdobyłem są albo bardzo niepewne, albo po prostu ich autorzy rysowali to co usłyszeli w gospodach i tawernach.
- O na przykład tu - niezbyt czystym palcem wskazał jakiś punkt na jednej z kart - takie ukształtowanie przełęczy jest wręcz niemożliwe, ta góra musiałaby się obsunąć pod własnym ciężarem, a tu znowuż...
- Czyli nie wiemy nic o tym co przed nami - przerwał mu Hergard - zatem musimy być przygotowani na wszystko...
- Słucham Baltazarze - te słowa skierował do młodego żołnierza wyraźnie zmęczonego, czy tez wyczerpanego.
- Panie, dwoje ludzi prosi o przyjęcie, ale... - tu mówiący zawahał się - jedno z nich to chyba elf, poza tym są jacyś... dziwni... Na pewno nie pochodzą stąd... może to szpiedzy, albo gorzej...
- Zatem sprawdź ich chłopcze, a Ty pani użyj swych talentów. Na razie - tu uśmiechnął się lekko - tych intelektualnych - jego wzrok skierował się na ozdobny bicz wiszący u pasa kobiety, którym potrafiła posługiwać się z wprawą o której zaczynały krążyć już legendy w obozie.
- Zatem dowiedzmy się czego chcą, czy też o co proszą - Hergard zniknął we wnętrzu namiotu,a wraz z nim jego zaufani : rudowłosa Hori z Baharii, pokraczny Theon człowiek mizernej postury i urody, lecz wielkiego sprytu i intelektu, Josef inżynier i wynalazca, oraz Baltazar jeden z niewielu którzy stracili więcej niż sam baron i którego oddania mógł być pewien.
Piasek w kwadransowej klepsydrze nie zdążył się nawet w połowie przesypać, gdy klapa namiotu uchyliła się i wkroczyły doń dwie postacie.