Wątek: [DA] Pogoń
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2010, 21:02   #9
Faurin
 
Faurin's Avatar
 
Reputacja: 1 Faurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znanyFaurin nie jest za bardzo znany
- A oni myśleli, że to o to mi chodzi.
Dźwięczny śmiech wydobył się z ust człowieka. Śmiech ten nie należał do tych, które można by nazwać „szczerym”. Nie było w nim za gorsz wewnętrznego szczęścia. Był pusty. Pozbawiony wszelkich uczuć.
- Jutro, zaraz po tym jak wyjdziesz do ludu, przyjdą by cię poznać, przyjacielu.
- Niech tak się stanie- odezwał się drugi głos.

Ashaad;

Qunari. Lud niezwyciężonych. Wasza moralność jest opacznie rozumiana przez ludzi. A czym te żałosne, małe istoty są? Czym są, by spoglądać z pogardą na tych, którzy są wstanie zrobić z ich lichym ciałem co tylko chcą? I odważają się atakować jednego z nich. Bywa wszak i tak, ale dlaczego oni widząc qunari ich wzrok staje się drapieżny, wrogi, tak, jakby widzieli jakąś bestie. Dlaczego nie mieli już na tyle odwagi by zaatakować pojedynczo? Honorowo!
Twoja czujność była trochę uśpiona. Tylko to było powodem twojej nieuwagi. Tylko to dało minimalną przewagę napastnikom, którą wykorzystali. Ty jednak siĘ nie ugiąłeś. Ty jesteś Qunari. Jesteś elitarną jednostką- najlepszym z najlepszych. Takie szprotki na śniadanie winieneś brać!
Kolana... dlaczego zawsze upada się najpierw na kolana? Czy jest to znak, który mówi ci, że sytuacja nie jest jeszcze przegrana? Jeżeli tak, to dlaczego przed oczami ci pociemniało?
Usłyszałeś ledwie słyszalny świst wyjmowanej broni z pochwy. W chwilę wulgaryzmy zniknęły, bo zostały zamienione przez długie krzyki. Gdzie tam krzyki... To były wrzaski! Ci co dopiero ciebie ogłuszyli, darli się niczym zarzynane prosięta.
- Wstań.
Usłyszałeś dziwnie znajomy głos. Mimo bólu, który nie należał do najbardziej dotkliwych wstałeś. Nogi twe jednak nie ugięły się po raz wtóry. Wszak to ty- Ashaad, a nie jakiś byle zawszony człowiek...
Twój wzrok „wrócił”. Od razu dostrzegłeś kto przyszedł ci z odsieczą. Yan, który dobijał resztę rabusiów, i...
- Witaj wśród swoich, Ashaadzie. Cieszę się, że żyjesz- powiedział Sten.
Nie dane ci było jednak z nim porozmawiać. Odszedł od razu, nie powiedziawszy nic więcej. Zamiast tego Yan zbliżył się do ciebie.
- Sten porozmawia z tobą jutro, po przemowie nowego króla Fereldenu do ludu. Bądź zatem na placu głównym w samo południe. Ludzie moi cię odnajdą. Tymczasem wybacz mi, że musiałeś tyle czekać. Służka- wskazał na kobietę, której wcześniej nie zauważyłeś- zaprowadzi cię do komnaty. Pojawi tam się jeden z magów, który uleczy cię. A teraz wybacz. Sprawy wagi państwowej wzywają...
I on odszedł... Rad, nierad poszedłeś za ową kobietą, która małomówna była. Zaprowadziła cię do twej komnaty, w której było o wiele lepiej niż w tej „zabitej dechami dziurze” w której to dopiero byłeś.

Wszyscy(/Ashaad);
Noc w Perle nie należała do najlepszych. Nie była jednak tak zła, gdy pomyślało się o tych, którzy nocować będą w sąsiedztwie zwłok własnej matki, żony, męża... Los który wami kierował był niezmiernie życzliwy dla was. Dał wam darmowy nocleg. Dal wam ciepły posiłek. Dał wam dziwne towarzystwo.
Gdyby ktoś wszedł do waszego pokoju za głowę by się, zapewne, złapał. Elfka o egzotycznej urodzie powaliła by już każdego na wstępie swym urokiem i wdziękiem. Człowiek ze szpetną blizną na twarzy przeraził by nawet największego drągala. Elf, który nie mówił nic był cholernie dziwny. Któż widział elfa w zbroi trzymającego obok... kostur maga?! Dalej istota ludzka o włosach niczym „mieniące się skrzydła kruka”. I kobieta... Ona należała do tych, którą nawet gdybyś znał przez wieki, nawet gdybyś chciał, to i tak byś jej nie rozgryzł.

Wasz spokój został zachwiany przez „posła”. Miał on ze sobą wiadomość, szczelnie zapieczętowaną. Wręczył ją Avisielowi i czym prędzej się oddalił. Wiadomym już było, że nadawca nie oczekiwał odpowiedzi.
Otworzyliście list i przeczytaliście.

[center]
Cytat:
„Spotkamy się trochę później aniżeli żeśmy to umówili, jednak proszę Was o jedno. Jeżeli macie coś do załatwienie na mieście zróbcie to czym prędzej, bo w południe chcę abyście wszyscy byli na Placu Głównym, gdzie nowy król Fereldenu, a mój przyjaciel, wygłosił mowę przed ludem. Mój człowiek was znajdzie, a po przemowie króla spotkamy się, i omówimy kilka spraw.
Yan.
PS. Ashaad jest cały i zdrowy. Spotkacie go na Placu.”

Wszyscy;
Na placu wrzało. Było to nieliczne z miejsc, gdzie było posprzątane. Tutaj nie walały się trupy i nie potykał się nikt o co drugi głaz. Było jednak mnóstwo istot. Zapewne najwięcej ludzi. Elfów też było wiele, bo od momentu zniszczenia obcowiska, mogły poruszać się po mieście bez przeszkód, co nie wywarło wśród człowieczeństwa wielkiej akceptacji. Tu i ówdzie można też było dostrzec krasnoludy. Ogólnie można by rzecz, że był tłok.
Zdążyliście bez najmniejszego problemu przed występem króla. Mieliście szczęście, bowiem gdy znaleźliście odpowiednie miejsce rozpoczęła się powitalna pieśń.

YouTube - Gothic 3 Soundtrack - Vengard Theme

Wszystkie oczy były zwrócone w Alistaira, nowego króla. Nikt nie wydobył z siebie ani słowa, mimo tego, że przed chwilą narzekali, że taki szczeniak, bękart, ma zasiadać na tronie i dzierżyć koronę, którą sam Kalenhad nosił.
- Cieszę się, że tak licznie tutaj przybyliście.- zaczął król.
Dopiero po chwili zrozumiał, że źle zaczął. Ludzie zapomnieli kto przed nimi stoi i zaczęli rzucać w jego kierunku różne, obraźliwe słowa. Straż próbowała to wszystko opanować. Bezskutecznie. Ten moment jednak został zapamiętany przez wieki nie dlatego, że ludzkość postąpiła jak postąpiła.
Gdy ludzie zaczeli wrzeszczeć nikt nie zauważył kawałka drewna. Kawałka drewna, który leciał z zawrotną szybkością. Strzała, bo tym był ów kawałek drewna, leciała spokojnie i majestatycznie w swój cel. I trafiła.
Nowy król Fereldenu zachwiał się. Nikt jeszcze nie wiedział co się stało. Nikt nie wiedział, że skrytobójcza strzała ugodziła króla w serce. Nikt, prócz osób, które stały przy nim. Wśród nich był też ktoś, kto w chwilę później się ulotnił.
Dopiero po chwili ludzkość uświadomiła sobie co się stało. Zapanował chaos.

***

Podbiegł do was poseł. Powiedział tylko:
- Chodźcie za mną.
Wiedzieliście, że był od Yana. Nie wiedzieliście jednak, że to nie był koniec chaosu.
Ni stąd, ni zowąd dookoła pojawili się zamaskowane istoty. Było ich... mnóstwo! Było to cholernie dziwne, bo niby jak one się tu dostały?
Rozpoczął się bój, toteż poseł nakazał wam biec. Chciał uniknąć walki przed dojściem do Yana. Nie zdążył.
Drogę zagrodziła wam grupa zamaskowanych. Ashaad, cały i zdrowy, dzierżąć miecz w dłoniach podbiegł do nich i jednego ciął z ukosa, od dołu do góry, a drugiego uderzył płazem wbijając go w ziemię niczym gwóźdź. Pozostała jeszcze trójka...

***

W końcu dobiegliście do Yana. Powiedział wam tylko jedno:
- Uciekamy z miasta. Tym razem nam się nie uda. Jesteśmy wyczerpani i nie obronimy go. Powiem wam o co chodzi jak będziemy poza murami.
 
__________________
Nobody know who I realy am...

Ostatnio edytowane przez Faurin : 06-02-2010 o 21:05.
Faurin jest offline