Wątek: Chore sny ;)
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2010, 17:39   #1
Libertine
 
Libertine's Avatar
 
Reputacja: 1 Libertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodze
Chore sny ;)

Dzisiaj miałem ciekawy sen .

Był dość skomplikowany i z tego powodu zaznaczę „stopień śnienia„

Dla wyjaśnienia (to moja kreacja) – 1 „stopień śnienia” to zwykły sen, 2 stopień to sen we śnie, 3 stopień to sen we śnie podczas snu . Myślę, że dzięki temu łatwiej Wam będzie się odnaleźć.

- 1st person - Moje oczy.
- 3rd person - W tym wypadku po prostu patrząc gdzieś spoza ciała.

Nie pamiętam jak dokładnie się zaczęło. Pamiętam jedynie, że podczas tej popołudniowej 50 minutowej drzemki przeżyłem kilka dni normalnego/mniej normalnego życia, może nawet do tygodnia. Coś tam robiłem, gdzieś tam chodziłem, mało pamiętam. Za to jedna ze scen wróciła w późniejszym momencie, jako wspomnienie z 1 stopnia śnienia

Trzy dni przed głównym wątkiem widziałem w telewizorze wypadek, w którym dziewczynka przeżyła cudem uderzenie pociągu.

No i teraz to, co najlepiej pamiętam. – główny wątek

Leżałem gdzieś sparaliżowany, nieprzytomny w ciemności nie mogąc się ruszać. (2 stopień śnienia) Pierw starałem się jakby odnaleźć w mojej głowie drogę, jak tutaj się znalazłem. Pamiętam, że szedłem niedaleko jakiejś niebieskiej, opuszczonej fabryki. Zacząłem się oddalać od ciała ( z widoku 1st person do 3rd person) jakby lokalizując ścieżki, którymi wcześniej podążałem. Jednak za każdym razem próbując iść, gubiłem się i wracałem ponownie do swojego ciała. Po pewnym czasie poddałem się i rozpoczęła się pewnego rodzaju „panika”. Przestało mnie obchodzić, dlaczego tu leże. Wcześniej, wciąż w stopniu 2, bałem się, że w stopniu 1(czyli zanim mnie sparaliżowało) mogłem wziąć jakieś narkotyki, przechlać się, cokolwiek. Jednak pod czasie przestało mi zależeć i miałem nadzieję, że odnajdą moje ciało policja, karetka, może jakiś przechodzień…

Nagle poczułem jakieś zagrożenie życia i pomimo otaczającego mnie śniegu nie chodziło o zamarznięcie. Próbowałem otworzyć oczy, machnąć ręką, aby ustalić, czym ono jest. Obudziła się we mnie wielka wola walki o własne życie. Ale z racji, że znów przez dłuższy czasem nie mogłem nic zrobić zaczęła ogarniać niemoc i wpadłem w kolejny „stopień” – 3. Szedłem za kimś wspominając dobre chwilę mojego życia, najprostsze gesty, uśmiechy, jakby zaraz miało mi tego wszystkiego zabraknąć. Czułem, że będzie mi ogromnie brakować tych uczuć. Z tego dialogu kojarzę, że ten ktoś wypowiedział kwestie, „dlaczego niscy nie będą nigdy wysocy? bardzo im tego brakuje mimo to żyją” – był to głos podobny do radia, sam nie wiem. Po jakimś czasie wracam po tym dialogu z powrotem do śnienia 2 (paraliżu za zamkniętymi oczami – 1st person) Słyszę klakson, jakieś krzyki, bardzo, bardzo głośno. Nagle coś z wielkim impetem uderza w moją głowę i ramie lekko przesuwając mnie na jakieś barierki. Co ciekawe, przeżywam prawdziwy ból ( głowa boli mnie jak cholera i bark również, nawet po ocknięciu czuję obrzęk). Następnie otwieram oczy (śnienie 1) i widzę pociąg jadący koło mnie, kilka centymetrów od mojego ciała. Wraca do mnie wspomnienie tej dziewczyny. Staram się z całej siły przylgnąć do barierki, mimo to nie potrafię unieść nawet dłoni. Słyszę szum, kiedy przejeżdżają koło mnie kolejne wagony, dokoła pada śnieg, a ciemność przecinają światła

Chwilę później słyszę odgłos karetki na sygnale.

Budzę się, jestem w łóżku, euforia zadowolenia, że jednak żyję, że to sen no i lekki ból głowy.

Ale!

mam jeszcze wspomnienia, które tyczą się jakby tego, co działo się po moim obudzeniu. ( jakbym obudził się w środku).Dokładnie pamiętam, były to podjeżdżające nosze, jak na nich leżę i wnętrze karetki. Mimo to te wspomnienia jakby dotyczą przyszłości. Przynajmniej tak je teraz odbieram.

Przepraszam za stylistykę, ale ciężko było mi zebrać te uczucia i wspomnienia z lukami w ładną opowieść.

Podsumowując - nie jestem jakiś niski (182), chociaż wolałbym być wyższy. Wielkim ćpunem też nie jestem, chociaż miałem przyjemność z tym i owym. Obyło się bez żadnego uzależnienia . Także nie sięgam po nic systematycznie. Być może ktoś inny znajdzie tam ukryte przesłania? Z tego co pamiętam już drugi raz ocieram się o śmierć podczas snu ;]. Albo po prostu piszcie tutaj swoje pokręcone śnienia ;].
 

Ostatnio edytowane przez Libertine : 11-02-2010 o 17:41.
Libertine jest offline