Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2010, 11:34   #8
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Obóz wygnańców - ranek


Niedawny władca Badonbergu podniósł się z zydla.

- Witam was zatem w i dziękuje za chęć pomocy. Wiedzcie jednak, że droga nasza trudna i długa, a jedyną nagrodą może być śmierć gdzieś w tych przeklętych górach jedynie. Pomoc osób tak uczonych i biegłych w ... sztuce będzie dla nas wielka pomocą.
- Niedługo wyruszymy i dziś powinniśmy dojść do podnóża gór gdzie rozbijemy obozowisko. Zapraszam na razie na skromny poczęstunek.

Słudzy zakrzątnęli się wnosząc kilka składanych stołów rozścielając na nich proste lniane obrusy i stawiając na nich misy z jedzeniem.
Było na nich pieczyste przyprawione suto ziołami, ostre i pikantne sery, pożywna piwna polewka i wielkie jak koła młyńskie bochny chleba. Jednym słowem dania proste lecz sycące i dające jedzącemu siłę przed czekającymi go trudami.

Nie zabrakło również dzbanów z mocnym piwem, syconym miodem robionym z owoców pracy wielkich górskich pszczół i wina, lecz to ostatnie ze względu na porę dnia podano tylko lekkie, nie miało bowiem słodko rozleniwić jak na wieczornych ucztach w zamku, a jedynie ugasić pragnienie i dodać wigoru.

Zasiedli zatem przy stole i śniadali tocząc rozmowę na temat czekającej ich wędrówki. Siłą rzeczy najwięcej pytań skierowanych było do nowo przybyłych, albowiem ich rasa i strój wskazywało na cudzoziemskie pochodzenie i ludzi co z niejednego pieca chleb spożywali.
Zresztą poza Baltazarem siedzący przy stole należeli do ludzi bywałych w świecie.

Ozdobą towarzystwa były oczywiście panie, obie rozświetlając swą uroda wnętrze namiotu. Obie również już na samym początku zmierzyły się bacznym spojrzeniem i zapewne i jedna i druga znalazła w sąsiadce przy stole godna rywalkę do miana najpiękniejszej kobiety na wschód od Aarlanbergu.

Przepijano zatem do siebie racząc się kawałami aromatycznej pieczeni, gdy do namiotu wkroczył strażnik zapowiadając gościa.
Do sali podzwaniając elementami płytowej zbroi wszedł rycerz i przyklęknął przed Hergardem.

- Kapitan de Fronberg z Szarej Kompanii pozdrawia barona Hergarda, Marszałka Wolnych Najemników i prosi byten zechciał uczynić mu zaszczyt i przyjął gościnę w Kasztelu Kerak.

Rycerz ściągnął hełm zakończony ostrym dziobem i oto zebranym ukazało się oblicze młodej dziewczyny.

- Jestem Luiza de Fronberg - dodała - potoczyła po wszystkich dumnym wzrokiem zatrzymując go nieco dłużej na Hori.

Baron podniósł się zza stołu i uczynił zapraszający gest dłonią.

- Zatem zasiądź Kapitanie i przyjmij nasz poczęstunek.

Jednocześnie przywołał jednego ze sług by pomógł de Fronberg ściągnąć pancerz.





Chodz tytuł barona był tylko li grzecznościowym wiadomo było powszechnie, że to kompanie najemników uratowały ledwie przed dziesięciu laty Cesarstwo od zalania przez hordy goblinów i orków, a uporczywa obrona Badonbergu dała czas nieprzygotowanym do odparcia inwazji wojskom innych Księstw czas do mobilizacji.
Wtedy tez Hergard na czele swych górali śmiałym wypadem uratował i wyprowadzi z okrążenia odcięte w Górach Dekarijskich dwie Kompanie : Szarą i Purpurową i w dowód wdzięczności został mianowany ich tytularnym marszałkiem.

Kompanie złozone zazwyczaj z kilkuset zaprawionych w walkach weteranów, wraz z towarzyszącymi im magami stanowily siłe potezną i świadome tego stosowały się jedynie do swojego Kodeksu lekce sobie ważąc nakazy czy to ludzi czy bogów.

Nie włączały się do polityki, ale ten kto miał ich poparcie wiele znaczyl, a Hergard mógł liczyć na dozgonną wdzięczność przynajmniej dwóch z nich.
 

Ostatnio edytowane przez Arango : 12-02-2010 o 15:22.
Arango jest offline