Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2010, 21:59   #10
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Hergard podjął decyzję. Szybko. Zaproponował tej dwójce gościnę. W końcu to jego ludzie. Jego podróż. Jego decyzje.

Hori mogła się z nim zgodzić przynajmniej w jednym. Dodatkowi magowie zawsze byli potrzebni. Uśmiechnęła się więc tylko i zajęła miejsce koło Gweniana.

Podano posiłek. Nie było to typowo obozowe jedzenie do jakiego Baharijka zdążyła przywyknąć przez lata. Cieszyła się więc z tego. Zanim jeszcze zdążyła cokolwiek przełknąć wzięła do ręki kielich z winę i zwróciła się do swojego towarzysza.

- Jestem Hori el-Bahari. – Uniosła metalowe naczynie w górę. – Jestem… - Tu zawahała się na chwilę. - … Podróżuję z baronem i jego ludźmi od jakiegoś czasu. Miło mi słyszeć, iż dołączą ludzie w Sztuce obeznani. – Słowo sztuka wyraźnie podkreśliła w swej wypowiedzi.

Gwenian skinął głową, gdy jednooka kobieta zajęła miejsce obok niego.
- Twoje zdrowie - uniósł kielich, identyczny jak ten, który trzymała Hori. - Im nas więcej, koleżanek i kolegów po fachu, tym lepiej.
Upił malutki łyczek i odstawił kielich z powrotem na stół.
"Koleżanek i kolegów po fachu." Powtórzyła w myślach i uśmiechnęła się.

- Skoro już o sobie tyle wiemy. - Uśmiech nadal nie schodził z jej twarzy. - Będziemy w końcu przez dłuższy czas razem podróżować. Więc zapytam w prost, bo niezwykłe to przecież by dwoje kolegów po fachu... - Wyraźnie zaakcentowała ostatnie słowa. - ... podróżowało samotnie. Niebezpieczne to. Cóż Was pchnęło by odwiedzić te zapomniane przez ludzi i bogów krainy??

Hori nałożyła sobie spory kawałek pieczeni i innych przysmaków podanych na stół.

- Nie ukrywajmy. Nie jesteście stąd. Podobnie jak i ja. A obcy zawsze budzą zainteresowanie. I strach. - Upiła trochę wina. - Oni wszyscy niedługo tego doświadczą, gdy opuszczą ziemię swych przodków.
- Nie uwierzysz... Szukamy przygód. - Gwenian nadział kawałek mięsa na widelec i włożył do ust. - W tych jakże cywilizowanych krajach staje się tak nudno...
Uśmiechnął się samym kącikiem ust.
- Sami nie wyruszylibyśmy w stronę Czarnych Pustkowi. Bywamy czasami niezbyt rozważni, ale nie jesteśmy aż takimi szaleńcami. Ani Naylis - skinął głową w stronę wymienionej - ani ja.

- Przygód?? - Hori uniosła brew nad prawym okiem w wyrazie przesadnego zdziwienia. - To dobre. Bardzo dobre. - Uśmiechnęła się jeszcze szerzej. - Przygód. Chyba źle trafiliście. Oni przygód nie szukają.

- Oni z pewnością ich nie szukają - skinął głową Gwenian. - Ale chyba nie sądzisz, że przygody zapomną o kimś, kto pcha się na Czarne Pustkowia? - uśmiechnął się.

Do namiotu wprowadzono zbrojnego, który okazał się być kobietą. Widok kobiet-wojowników nie był obcy Baharijce. Sama znała takich wiele.

Gdy nieznajoma nazwała barona Marszałkiem Wolnych Najemników, Hori z lekkim zdziwieniem przeniosła swój wzrok na Hergarda. To wzbudzało respekt.
"Ciekawe. Bardzo ciekawe." Dodała w myślach. A spojrzenia obu kobiet spotkały się na chwilę. Hori el-Bahari nie mogła sobie w tej chwili przypomnieć czy zna tę kobietę.
"Luiza de Fronberg?? Luiza de Fronberg??" Gorączkowo starała się przypomnieć sobie czy już kiedyś słyszała to nazwisko.

Pani kapitan zajęła miejsce po prawicy barona, a Hori wróciła do rozmowy z magami.

- Będziemy chyba musieli omówić jakiś wspólny plan działania. Skoro podróżujemy z baronem i jego ludźmi powinniśmy się im jakoś przydać. Ale to później. Gdzieś na osobności. Wścibskie oczy i uszy nie powinny nam przeszkadzać. Zapowiada się, że dzisiejszą noc spędzimy w gościnie. Więc może wtedy??

Gwenian skinął głową.
- Zobaczymy, czyja kwatera będzie największa i tam się spotkamy. A może dostaniemy w trójkę wspólny pokój. Wymienimy się informacjami, jeśli oczywiście - ściszył głos tak, by tylko Hori go słyszała - ściany nie będą miały uszu. Co trzy głowy, to nie jedna.


Hori uśmiechnęła się i zajęła się śniadaniem. Ukradkowo też spoglądała na kobietę siedzącą po prawicy pana na Badonbergu.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline