Lynn z wielką niechęcią, ale jednak postanowiła otworzyć powieki. Chciała wyglądać dobrze nawet podczas leżenia w tym sarkofagu dlatego wysmarowała swoje niebiańsko długie żęsy tym przeklętym tuszem - to był chyba błąd. Rozeźlona, z posklejanymi powiekami, poczęła miotać się w komorze hibernacyjnej usiłując odzyskać wzrok. Po krótkiej chwili szarpaniny z udawaną gracją wyszła z piekielnej maszyny łapczywie łapiąc podaną puszkę. Żarcie mieli tu tak samo obrzydliwe jak wszędzie ale po takim czasie wylegiwania się smakowało przepysznie. Opróżniwszy pierwszy pojemnik z wdzięcznością przyjęła kolejny, który zniknął w żołądku w podobnym tempie. Widząc zamykającą się grodź szatni poczłapała w tym samym kierunku.
- Hmmmm..... no kurwa czemu zawsze po takich akcjach nie mogę sobie przypomnieć ich imion... - mruknęła pod nosem
- Gdzie my teraz jesteśmy!? - będąc przy drzwiach odwróciła się i krzyknęła do strażnika - A właściwie to nieważne, kąpiel, siłownia potem znów kąpiel i można się zastanawiać.
Zniknęła za drzwiami i wskoczyła do wolnej kabiny natryskowej.
- Tylko nie podglądaj dupku!! - wrzasnęła słysząc gwizdanie moczącego się mężczyzny pod prysznicem. |