Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-03-2010, 12:45   #4
Kirholm
 
Kirholm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skał
Coś niebywałego. Amdris siedział właśnie w domku ćmiąc fajkę i przeglądając oprawioną w wytartą skórzaną okładkę, gdy z podwórza dobiegły piszczące głosy hobbickich latorośli. Te młode urwisy biegały po głównych uliczkach wioski nawołując mieszkańców do wyjścia z domów.

Co się dzieje?” – pomyślał Amdris, wyjął z ust fajkę i ociężale wstał od stołu. Nim progi swego domostwa opuścił, wsadził jeszcze do ust kawałek sera i nałożył płaszczyk. Oślepiły go promienie słońca, dlatego zmrużył oczy i czym prędzej do tawerny się skierował, gdyż ku jego uciesze tam większość niziołków się kierowała.

- Karawana! Karawana jedzie! – krzyczały rozwydrzone dzieciaki energicznie gestykulując rękoma. Amdris zdziwiony uniósł brwi i przyspieszył kroku. Faktycznie, z oddali dało się zobaczyć zaprzężone w piękne rumaki koniki i siedzące na nich postaci, lecz jakoż Amdris sokolego wzroku nie posiadał, w żaden sposób nie potrafił owych przybyszy określić. Choć najprawdopodobniej byli to młodzicy z wioski pilnujący rumaków.

Chyżo mknął na wieczerzę do oberży. „Może poczciwy Bosso przygotuje coś specjalnego na dzisiejszą okazję? Wyborny z niego kuchcik
Pchnął drzwi i w głównej izbie się znalazł. Już pachniało tu pieczonym, obsypanym aromatycznymi ziołami mięsiwem. Hobbit więc radośnie się uśmiechnął i ku szynkwasowi ruszył.
- Hej, drogi Bosso! Czubate piwo dla mnie!

I wtem uradował się niezmiernie, bowiem w kącie oberży, przy okrągłym oknie siedział jego wyborny przyjaciel, wspaniały myśliwy Finbrad.
- Jeżynka! - krzyknął. Nazywany tak hobbit od razu spojrzał w jego stronę. - Jak się trzymasz bracie? Co u ciebie? - zapytał, ściskając dłoń przyjaciela.
Jak miód lany na serce, tak wielce Amdris się radował. Przeżyli razem wiele wspaniałych chwil i spożyli równie wiele znakomitych posiłków. Przyjaźnie się utulili, a hobbit dosiadł się do stolika. Rezolutny syn karczmarza przyniósł niebawem napoje i Amdris pociągnął z kufla. Piwo smakowało wspaniale, zresztą jak zawsze w tej cnej tawernie.

- Ach, drogi Finbradzie, dawno się nie widzieliśmy. Przyjdzie czas na moje gawędy o życiu w wiosce tudzież twe opowieści ze szlaku, ale przyznam iż wolałbym ich wysłuchać w zaciszu domowego ogniska ćmiąc fajkę i pijąc herbatkę. Nie muszę chyba mówić, iż tak zacny gość jak ty, łowco, zawsze ciepłe posłanie i miękkie łoże u mnie zastanie. Moja norka dla Ciebie zawsze otworem stoi – znów pociągnął z kufla i wytarł nadgarstkiem piankę która ostała się na jego wąsikach - Powiadaj, cóż to za karawana do wioski przybywa? Dzieciaki między chałupami latają i o wieściach najnowszych rozgadują. Opowiadaj, byle chyżo.

Nim Finbrad wskazał palcem wesołą gromadkę stołującą się niedaleko szynkwasu, Amdris szeroko wybałuszył oczy. Dojrzał właśnie kompanię krasnoludów i elfów. Niebywałe. Gości tak znamienitych dawno Techwindle nie widziało. Chyba grubsza afera się szykuje.
Hobbit widział już w życiu przedstawicieli ras innych niż ludzie i niziołki, acz obecność takowych zawsze napawała go ciekawością i swoistym entuzjazmem.
- Wiesz po co przybyli? – odezwał się Amdris przechylając kufel i dopijając piwo.
 

Ostatnio edytowane przez Kirholm : 08-03-2010 o 14:05.
Kirholm jest offline