Kurt
"No proszę... - pomyślał - z jakimi to indywiduami przyszło mi współpracować."
Przegryzł kolejny kęs jadła, ostatni zresztą. Ze smakiem popił kilkoma łykami piwa. Po czym mruknął:
- Widzę, że są wśród nas tacy, co to szulerką się zajmują - uśmiechnął się półgębkiem - W pewnych miejscach źle na to ludziska baczą, a czasem - wychrypiał - szczęściu dopomagając można sobie tylko zaszkodzić.
Widząc ich spojrzenia zaraz dopowiedział, wciąż z lekkim uśmieszkiem:
- Mnie to ani grzeje, ani ziębi panowie, grywajcie sobie do woli. Bylebyście "szczęściu dopomagając" kłopotów na nas nie sprowadzili. Pamiętać należy, że obowiązuje nas, tak zwana... - zniżył głos i wyszeptał z ironią - ... dyskrecja.
Po czym uśmiechnął się paskudnie i pociągnął kolejnych kilka łyków złocistego napoju. Obejrzał się na drzwi. "Gdzie ten Melchior, u licha?" |