Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-03-2010, 13:06   #4
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Jako osoba spoza Forum czerpiąca pomysł na podsumowania sesji; vide Polter; poprosiłem na Krzykaczu o wskazanie miejsca, gdzie to po zakończonej sesji umieścić, bo działu brak. Osoby o niebo bardziej doświadczone ode mnie uznały, że najodpowiedniejszym miejscem był by dział poświęcony systemowi WFRP. Stąd takie ulokowanie tego raportu. Oraz fakt wystawienia go niejako na lincz publiczny. Za co przepraszam. [Za wystawienie, nie za lincz].



Teraz do rzeczy i konkretnych uwag Aschaara. System WFRP nie został przeze mnie zmieniony, Gracze zaczynali początkującymi postaciami, jednakże założeniem przedsesyjnym było, że będą tworzyli szajkę złoczyńców funkcjonującą w ramach większego ciała przestępczego. Ot, jeden mały gang w wielkiej organizacji „dobrych ludzi”. To ci Gracze, których opisałem jako „BG = banda zbójów”. Czyli Tupik, Grzeczny, Levan i Wasilij. Dwójka Graczy tworząc postacie zdecydowała się na kreację bohaterów o odmiennym światopoglądzie i przeszłości. Określiłem ich w raporcie jako „BG = osoby prawe”, czyli akolita Sigmara Animositas oraz giermek bretoński Mathieu. Ich wyłączenie się poza nawias bandy spowodowało być może to, iż grało im się lepiej, bo wybranymi postaciami, ale z kolei położyło im kłodę na „dzień dobry” pod nogi. Czas pokazał, że choć nie wyłożyła ich ona sama, to jednak trudność w budowaniu zaufania pomiędzy Graczami była wielka i niejednokrotnie dawała o sobie znać.



Jeśli chodzi o wytłumaczenie co autor miał na myśli pisząc o „klimacie jesiennej gawędy” faktem jest, że użyłem skrótu myślowego, który dla mnie, jako bawiącego się RPG znany jest najmniej od lat 10. Nie pomyślałem zatem, że należy nasz polski, trzewiczkowy twór oswajać Graczom piszącym w dziale WFRP. Tym bardziej, że „jesienna gawęda” znana jest również pod innym określeniem, jako tzw. „polski warhammer”. Krótko mówiąc nasz polski pogląd na system. Poszedłem na skróty, podobnie jak pisząc „BG” wierzę, że rozumiecie, iż chodzi mi o Bohaterów Graczy. Aczkolwiek zainteresowanym, którzy mieli podobne do Aschaara problemy ze zrozumieniem mego tekstu, chętnie objaśnię przestrzeń wątpliwości i niedomówień. W przedmiocie zaś wyszczególnionego przez w/w Kolegę niedomówienia w przedmiocie „klimatu” pozwolę sobie w pełni zacytować budzący wątpliwości fragment:



Cytat:
„Jeśli chodzi o sam klimat sesję i pomysł na nią wymyśliłem po lekturze książki „Kłamstwa Locke Lamorry”. Rewelacyjnej opowieści pełnej akcji i brudnego świata przestępczego z nutką humoru. Idealne połączenie. Osobiście jednak jestem zachwycony pojęciem „jesiennej gawędy” i sam zawsze tak prowadzę w Realu. Stąd też odrobina spaczenia tamtego klimatu.”


Jako, że w pierwszym zdaniu wskazałem, iż zachwyciła mnie łotrowska opowieść pt. „Kłamstwa Locke Lamorry” pozwoliłem sobie również wskazać „klimat” jakim dla mnie smakowała owa pozycja literacka. Akcja, brud świata przestępczego, humor. Jednak zastrzegłem również, iż uwielbiam „Jesienną Gawędę”. I nią właśnie spaczyłem pierwotny klimat sesji, czyli ten rodem z wymienionej wyżej powieści. Tym samym drodzy koledzy „Kłamstw…”.



Jeśli chodzi o miejsce akcji, pozwolę sobie doprecyzować, opisując osobom niezorientowanym, owe miasteczko. Księstwa Graniczne a w szczególności rosnące w nich miasta, w moim odczuciu przypominają mniejsze bądź większe kolebki cywilizacji rodem z dzikiego zachodu. Tyle, że przesunięte epokowo do czasów późnego średniowiecza rodem z WFRP. Miasteczko, o czym nie wspomniałem, wznieśli członkowie bretońskiej krucjaty przed dziesiątkami lat a teraz rządzą tu ich potomkowie. Otaczający człowieka, który ich przed laty przeciwko niewiernym miał powieść. I który uznał w końcu, że lepiej wyrwać dzikiej ziemi połać ziemi i osiąść. Miasto powstawało szybko, bo trud życia w Księstwach Granicznych skłania wszystkich umiarkowanie ucywilizowanych do zbierania się i stawania społem przeciwko wyzwaniom rzucanym przez życie. Obecnie miasteczko ma około 2000 ludzi, częściowo otoczone jest palisadą i wałami przy których z wolna rozrastają się podgrodzia.



Co do samej akcji, która ponad wszelką wątpliwość dla kogoś z zewnątrz sesji może być mętna pozwolę sobie na małe uściślenie. Miżoch, czyli nasz zleceniodawca, był człowiekiem „z zewnątrz”, który jednak sprawiał wrażenie i pozory kogoś, kto wiele może a jeszcze więcej potrafi. Ot, porównując dla ułatwienia, niezły rewolwerowiec, wolny strzelec. Zdecydował się jednak pójść vabank i największej mordowni w mieście postanowił wynająć Graczy tworzących szajkę, do zgładzenia wybranego przezeń celu. Przyprowadził ze sobą dwójkę „swojaków”, którzy dopilnować mieli wykonania zlecenia. „Swojacy” byli to Gracze prawi, wymienieni wyżej. Oni z kolei zawdzięczali zleceniodawcy wiele z czasu podróży a nadzór nad bandą zbirów miał być formą rekompensaty. Ewentualne wyrzuty sumienia z powodu udziału w mordzie, miały być zagłuszone charakterem ofiary, czyli zbiegłego kultysty o takich powiązaniach, że miast zginąć na stosie uciekł z pieniędzmi z kraju na nasz Dziki Zachód, czyli Księstwa Graniczne. Wyjątkowym w tym wszystkim było tylko to, że zleceniodawca pojawił się w mordowni sam a nie zlecił tego komuś, ale z racji jego osobowości i wyglądu dziwić to nie musiało. Zastanawiającym zaś na pewno było, czemu zdecydował się zlecić to komuś a nie załatwić sprawy osobiście. [Tego z racji dalszej kampanii wyjaśniać nie sposób]. Mając zatem na karku „dział kontroli” w osobach dwóch BG pozostali BG ruszają załatwić sprawę. Pod drodze jednak w wyniku pewnych przypadkowych zdarzeń udaje im się podejrzeć ich zleceniodawcę, Miżocha, który układa się z innym gangiem, zlecając zlikwidowanie samych Graczy. Wszystkich, łącznie z „działem kontroli”. Rozumiejąc, że Miżoch pozbywa się świadków Gracze zdystansowali się do zlecenia i dalej już kombinowali jak wykolegować kolegę Miżocha. Szef wszystkich szefów, Krzysztof Jarzyna ze Szczecina, tak długo nie miał nic do zlecenia dopóki nie powziął wiedzy kto ofiarą zlecenia ma być. Od chwili kiedy się dowiedział, „zatrzymał” swoich chłopaków i kazał przynieść głowę Miżocha. Stąd doszło do sceny polowania na Miżocha, który na BG czekał przekonany, że najęty przezeń do likwidacji BG gang Burego; co Gracze podsłuchali o czym już wiemy; postanowił zlikwidować BG wcześniej i w krwawej walce poległ. Tym samym okazało się, że Miżoch jest sam, co mocno mu szyki pomieszało. Graczom udało się dzięki temu pokonać kolegę M. A później już ze swoim trofeum przybyli na umówione spotkanie wiedząc, iż przez noc w światku przestępczym trwała rewolta. Sami zresztą doświadczyli jej na sobie walcząc z gangiem Burego, którego na nich napuścił Miżoch.



Tyle o akcji. Nie chciałbym musieć streszczać całej sesji, znaleźć można ją i samemu przeczytać. Tekst pisany jest dla wszystkich, ale jak każdy raport głównie pewnie dotyczy samych Graczy. Jedno jednak również wyjaśnię, bo w sumie również pominąłem.



Nie wierzę w „dobre” i „złe” postacie. Wierzę w „dobre” lub „złe” intencje. I takich doszukuję się wszędzie.


Na koniec dziękuję za uwagi i proszę o kolejne.


Elo
 

Ostatnio edytowane przez Bielon : 11-03-2010 o 22:28.
Bielon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem