Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-03-2010, 14:02   #7
Kirholm
 
Kirholm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skałKirholm jest jak klejnot wśród skał
Amdris osuszył kufel piwa i uśmiechnął się szeroko. Dawno nie widział w wiosce tak znamienitych gości jak krasnoludy czy zręczne i piękne elfy. Co prawda obecność przybyszy nie dziwiła go tak bardzo jak pozostałych biesiadników, acz i tak nachodziły go pytania, czemuż to zawitali to Techwindle. Utkwił wzrok w karczmarzu, którego syn niebawem przyniósł mu kolejne wypełnione złocistym trunkiem naczynie. Zastanawiał się, czy przybycie karawany miało powiązanie z ostatnimi wydarzeniami, gdyż jak twierdził nic nie dzieje się przez przypadek i nie wierzył w zbieg okoliczności.

Dotychczas troski, które dotknęły Techwindle, nie wybiegały poza teren wioski, jednakże Jeżynka uznał, iż czas powiadomić przybyszy o przedziwnych wydarzeniach. Możliwe, że wiedzą to i owo i dowie się ciekawych informacji tudzież znajdzie odpowiedzi na nurtujące go pytania.
Kiedy wszyscy cni goście rozsiedli się wygodnie przy stole czekając na pachnące jadło, hobbit raz jeszcze zastanowił się, czy powinien niepokoić gości. Dopiero co przybyli, należy im się spokój, wieczerza i sen. Zapewne woleliby usłyszeć zabawne opowieści i pocieszne legendy. Chyżo jednak Blackberry odrzucił od siebie takowe myśli. Mimo wszystko od beztroskiej gawędy, ważniejsze było bezpieczeństwo. Zapewne takowe, uczestnicy karawany cenili sobie najbardziej. Nachylił się więc nad kuflem, zebrał myśli i rozpoczął opowieść.
- Dostojni goście! – zaczął donośnym głosem, tak aby przekrzyczeć gwar oberży i wesołą muzykę – Cne krasnoludy, piękne elfy, drogi przyjacielu Finbradzie – tu z uśmiechem na ustach spojrzał na siedzącego po jego prawicy myśliwego – a wreszcie mili hobbici, sąsiedzi!

Gwar w tawernie ucichł, nawet Bosso zaprzestał wykrzykiwania do synów. Oczy wszystkich biesiadników zwrócone były ku otyłemu Niziołkowi. Ten ździebko zdenerwowany postukał palcami o blat stołu, ale niebawem wznowił wypowiedź.
- Zacnemu hobbitowi, zapewne nie wypada nękać zmęczonych gości, swymi troskami i smutkami ciążącymi na sercu! Zapewne słusznie uznacie to za brak kultury i taktu, możliwe. Jednakże, drodzy sąsiedzi, podjąłem decyzję. Bezpieczeństwo karawany, a właściwie nas wszystkich, jest najważniejsze! – hobbici spoglądali po sobie, goście wyraźnie się zaciekawili, żona Bosso wyszła z kuchni by również przysłuchiwać się opowieści – Szanowni goście, cni przyjaciele. Nie jestem rad, musząc opowiadać o straszliwych wydarzeniach, które ostatnimi czasy nawiedziły naszą wioskę. Otóż, wiecie zapewne, że hobbit preferuje spokojne życie, nasz skromny lud nie lubi przygód i mrożących krew w żyłach sytuacji. Wolimy hulanki, uczty i spokojny sen. Jednakże ostatnimi czasy, ktoś spróbował naruszyć równowagę panującą w Techwindle. I niestety, ta sztuka mu się udała. Otóż, pewnej nocy, ktoś z zimną krwią napadł na farmę zacnego Fundera. Funder – hobbit, jak malowany. Żadnych zatargów z nikim nie miał. Napastnicy skradli nasze cenne zapasy, których tak ostrożnie pilnujemy po klęsce nieurodzaju sprzed lat! Pozwólcie jednak, drodzy goście, iż nie będę wracał do tych okropnych czasów. Rada wioski uznała, iż był to jednorazowy wypadek, jednakże mylili się niestety!

Po dwóch spokojnych nocach, nastąpił kolejny niespodziewany atak. Tym razem, podli szubrawcy ośmielili się użyć broni. Ofiarą stał się kolejny zacny hobbit, czyli Wegoel. Własną piersią chciał obronić swój dobytek, mało tego pomagali mu lojalni służący. Pech chciał, że obaj zostali ranni, i to ciężko! Strach obleciał całą wieś, odtąd rodzice nie puszczają swych latorośli na podwórze po zmroku, wzmożone zostały środki ostrożności. Niektórzy farmerzy boją się zasnąć. I się im nie dziwię. Zaprawdę powiadam podejrzewaliśmy, że ktoś znalazł legowisko w opuszczonej wieży maga, lecz dotychczas rezydowały tam jedynie przebrzydłe i sprytne gobliny. Jednakże, to nie one dokonały tychże zbrodni. Mamy pewność, że farmy napadli ludzie. Może również zagnieździli się w tutejszym lesie, kilku hobbitów widziało jeźdźców w szaleńczym galopie pędzących w tamte strony.
To nie koniec historii, wybaczcie, iż wciąż was nękam tymi pełnymi trwogi słowami. Ostatniej nocy nastąpił kolejny perfidny atak. Sprawców było trzech, dzierżyli miecze i łuki. Ucierpiał znakomity hobbit, Pilu się zwący. Brak podejrzeń. Chociaż może ma ze sprawą związek kupiec, którymi ostatnie dni spędził w Techwindle. Z początku nie miał mamony na nasze towary, a potem odjechał z artykułami, które ponoć sprzedał mu jakiś mag. Oczywiście, w dzień ataku na farmę. Co o tym sądzicie, zacni goście?
 
Kirholm jest offline