Xarg -Psia moć. Ale żem się wyspoł!- zacharczał sarkastycznie krasnolud.
Usiadł i rozejrzał się po jaskini. Podrapał po głowie. -Ależ dziursko, ciekowe czy idzie gdzieś dolej- rzucił spojrzenie w odleglejszy kąt. -Już świtaje pewno. Komu w drogę temu, gorzałki pociągnąć- uśmiechnął się to mówiąc i rzucił porozumiewawcze spojrzenie do Eberrona. Wyciągnął ze swojego plecaka flaszeczkę krasnoludzkiego trunku i pociągnął łyka na rozruszanie. Palący płyn powoli wypełnił usta potem przełyk. Fala ciepła rozlała się po ciele. -Eberron, chcesz? Zostaw nieboszczka, trup pewno jok trup, najlepszy jok nie ruchawy- krasnolud zarechotał ze swojego dowcipu- Łapoj! Tylko uważoj co byś się nie przykrztusił. -krasnolud wstając rzucił flaszkę w stronę Eberrona.
Bardzo niski, ale barczysty krasnolud obserwując Eberrona przechylił głowę w jedną a potem w drugą stronę, aż strzeliły mu kręgi. Podniósł z ziemi topór który spoczywał przez całą noc przy jego posłaniu i umieścił go w temblaku na plecach. Poprawił kolczugę i karwasze. Wielka dłoń sięgnęła do topora i sprawdziła czy czasem nie tępo chodzi.
Ciężkim krokiem podszedł do towarzysza obserwującego bielejący szkielet. Idąc nie omieszkał poczęstować lekkim kopnięciem elfa i rzucić -Kłapołuch wstawoj. ~Psia mać, kogoż mi tu bogowie zesłali~ splunął z niesmakiem. -No i co będzie z tym truposzczem?- Biała długa broda zwiesiła się nad ramieniem kucającego mężczyzny, gdy krasnolud się zbliżył i sięgnął po butelkę. W końcu po nią tu przyszedł, niespecjalnie obchodziła go padlina. |