Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-03-2010, 18:04   #9
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Maximillian skinął Tupikowi głową - Obie teorie mogą być równie prawdziwe. - Przestańmy jednak zajmować się przeszłością a zacznijmy teraźniejszością. Jak rozumiem masz już jakiś plan? Ponownie skinął głową i zaczął myśleć na głos - Będziemy potrzebować jakiegoś zapasowego lokum o którym nie będą wiedzieć kapłani. Sieć szpiegów by odnaleźć słabe i mocne strony poszczególnych gangów, jakiś pospolitych zakapiorów, Dobrych kontaktów wśród władz miasta, wtyczki w gwardii i źródła dochodów, zarówno legalnych jak i mniej legalnych. Uważam że powinniśmy być w stanie załatwić to w góra trzy dni. Następnie wyeliminujemy z pomocą wszelkich dostępnych środków przywódców pozostałych band. Pozbawieni ich skupią się niczym psy wokół najsilniejszych osobników. Uśmiechnął się - Czyli oczywiście nas.


Tupik uśmiechnął się od ucha do ucha, nie dość że Max mówił rozsądnie..."Zupełnie jakby kurwa znał cały mój trzymiesięczny plan...", to jeszcze zupełnie po myśli Tupika. Levan być może miał to samo na myśli, ale jak zwykle milczał, Tupik znał go wiedział, że o pewnych rzeczach lepiej jest mówić na osobności...albo na końcu.
- Właśnie w tym rzecz... co do szpiegów to mam idealnych kandydatów, najlepiej zorientowanych w mieście i co ważne lojalnych, przynajmniej wobec mnie, od nich zamierzam zacząć, nie tylko znajdą nam zapasowe lokum, ale i powiedzą o wszystkim co się działo w mieście... obiektywnie - co też ważne. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to będą bardzo aktywnie wspierać - wspomniane już wcześniej intrygi...
Zamierzam zacząć od nich jak tylko odnajdziemy lokum, jest niemal noc więc niepostrzeżenie się przekradniemy... myślę, że jeszcze ten nocy odwiedzę też informatorów...
-Co zaś się tyczy kontaktów z miastowymi... Ani będzie się do tego idealnie, perfekcyjnie wręcz nadawał
- spojrzał w kierunku Sigmaryty " Wiedziałem, że będzie z niego pożytek..." - Będzie trzeba przekonać kilka ważnych osób... do mojej wizji przyszłego ładu w tym mieście, powiem wprost to co do tej pory się działo, może nie było najlepszą formą rządów... ale sami widzicie co się dzieje jak ich nie ma. Miasto toczy jednak gorsza zaraza niż brak władcy, zwie się ona brakiem zasad. Zasady, lojalność , zaufanie stały się tu tak tanie że można je kupić i to za srebrniki. Ale nie dla wszystkich... i tym właśnie będziemy się różnić, tym właśnie będziemy ściągać resztę przyzwoitych przestępców do nas, będą sunąć niczym ćmy ku lampie. Dlaczego? Bo zasady, lojalność i zaufanie dają bezpieczeństwo, spokój i swobodę działania. W tym mieście zwyczajnie brakuje gildii złodzieji, a inne formy opanowania miasta pełzną na niczym. Mamy tydzień na stworzenie tu prawdziwej gildii złodziei, mającej głos i siłę reagowania.

-Wychowali mnie w Altdorfie i mam rozmawiać z tymi nadętymi szlachcicami których nienawidzę? Ech, w zamian za wypełnienie przysięgi jestem gotów to zrobić, potrzebuję tylko imion tych których mam odwiedzić a resztę załatwię sam. Znak Sigmara otwiera wiele drzwi, niestety czasem zbyt wiele. - stwierdził Ani

-Nic nie będziesz załatwiał sam synku
- Levan musiał się wtrącić - towarzyszył Ci będę ja, Twój strażnik, zaufany, prawa ręka. Jeśli sądzisz, że on - że my ufamy Ci begranicznie, to się mylisz...

- No chyba że ktoś inny jest w mieście czysty... Ale nie czystość nie wystarcza, Ty Ani jesteś nieposzlakowany, poza tym jesteś Sigmarytą a miastowi jak widać współpracują z nimi... a przynajmniej gwardziści - o czym też trzeba pamiętać. To będą bardzo delikatne misje... będziesz musiał pohamować swój gniew, znieść wręcz upokorzenia, ale dopiąć celu, będziemy potrzebować każdej siły w tym mieście, nie tylko by przejąć nad nim władzę, ale przede wszystkim by dzięki niej powstrzymać chaos. Inaczej nic nam z rządzenia kupą zgliszczy...

- Tupik, czysty? Tutaj? Dobre sobie, chyba nie chcesz go puścić samemu? Ja mu nie ufam! - Levan mówił to bez ogródek.

-Mężnie znosiłem upokorzenia o moich braci przez trzy miesiące i wybuchłem dopiero gdy rozkazali mi opuścić świątynie. Myślę więc że kilka dodatkowych upokorzeń dla dobra całego miasta jestem w stanie znieść. najwyżej z nerwów Morr przyjmie mnie trochę wcześniej niż powinien. Chciałbym tylko przed tym napić się tego co piją krasnoludy i co Sigmar też ubóstwiał. Piwa mi przedtem dajcie abym przed upokorzeniami trochę przyjemności zaznał.

- Wejdziesz do środka straży miejskiej przekazać kapitanowi list i wesprzeć wiadomość Sigmaryckim autorytetem? -Tupik zapytał z niedowierzaniem Levana, było to jednak pytanie retoryczne, na które nie spodziewał się odpowiedzi. Spojrzeniem dał jednak Levanowi , że to niewłaściwa dyskusja a już na pewno miejsce na nią. Nie chodziło nawet o zaufanie, ale pewne miejsca były dla bandy Tupika zakazane... ale nie dla Sigmaryty, i bynajmniej nie zamierzał załatwiać wszystkiego strażnikami - im też nie ufał, ale wiedział, że Harap miał z nimi układy i to mu pomagało, a Gildia Złodzieji tym bardziej mieć powinna... Były jednak miejsca...w które nie zamierzał posyłać Sigmaryty samotnie... właściwie wszędzie tam gdzie można mu było towarzyszyć...

- A i pewnie, my ci skąpić jak ci braciszkowie nie będziemy. Uśmiechnął się do druha, - póki co ziołem mogę cię poczęstować, bo piwo to chyba dopiero w mieście znajdziemy...

-Aj Tupiku daj chociaż tego ziela, trzeba w końcu tradycje różne poznawać, a nie tylko krasnoludzkie ale i haflinskie.

Tupik nabił osobną fajkę, rezerwową, pod nosem wygłosił także krótka modlitwę " niech se nie mysli, że jestem całkiem niereligijny..."
- Dobry Pheniasie, palący Pheniasie, przynieś nam szczęście, troski zaś niech się wszystkie ulotnią z dymem.
Po czym podał nabita już fajkę z zielem.
"Tak nic dziwnego że mnie przez trzy miechy nie słuchał...skoro nie paliłem przy modlitwie..."

-Ciekawa modlitwa Tupiku. Z braku lepszego określenia powiem ładna. Zaiste gdy palisz jesteś prawie jak kapłan- Powiedział Ani po czym zaciągnął się dymem z fajki

Maximillian uśmiechał się coraz szerzej z każdym słowem Tupika-Armia lojalnych wobec nas szpiegów?
- Chyba się jednak pomyliłem. Przejmiemy miasto w mniej niż tydzień. A skoro tak to stanowczo zgadzam się z Anim. Stanowczo musimy oblać nasze wyjście z więzienia... Znaczy opuszczenia cudownej gościny naszych braci zakonnych. Tak długo byliśmy w zamknięciu. Dziś świętujemy, jutro przygotujemy się do podboju. Trza się cieszyć życiem. Ruszajmy w takim razie do naszego nowego lokum. Musimy dobrze wypocząć, gdyż jutro rozpoczniemy proces który wyniesie nas na szczyt władzy.

" Jeśli mamy od ręki przenieść się do nowego lokum, zaciągnąć języka i zarządzić pierwszą rekrutację, to nie mój drogi... przed nami jeszcze długa noc... wyspałem się już za wszystkie czasy a teraz czas na działanie..." - pomyślał Tupik lecz milczał... Nie chodziło o to że nie chciał im mówić o wszystkich swoich planach, plan sytuacyjny czasem tak szybko się zmieniał, że trzeba było na bieżąco obmyślać nowy plan, a Tupik nie lubił wychodzić na głupca , który co rusz zmienia szyki. A to co szykował, nad czym myslał miesiącami miało być dla miasta prawdziwa rewolucją i głęboko wierzył że uda mu się tego dokonać w tydzień, ale wiara nie wystarczała musiał działać, przed spotkaniem z informatorami, zamierzał uchylić rąbka tajemnicy, ale chciał by towarzyszę, " moi ludzie..." zobaczyli małe przedstawienie, wstęp do nowego ładu w mieście. Przemowę szykował długo, gdyż nie dość, że miał na to czas to jeszcze po raz pierwszy pojawiła się realna możliwość zrealizowania starych planów Tupika, których nie mógł podejmować z uwagi na Szefa wszystkich Szefów - harapa, pomysł Tupika nie tylko zmieniał bowiem szefa ... zmieniał całą przestępczą organizację. Tupik wiedział, że innego sposobu nie ma, osobowe podporządkowanie szefowi jest kruche - co pokazywały doświadczenia miasta. Nie był to jednak czas ni pora na tak szczegółowe omawianie reform, szczegóły... nad nimi mogli zastanawiać się po tygodniu, na jego początku liczyła się wyłącznie koncepcja, idea, silna i jednocząca, Tupik zaś dobrze wiedział jak idea łączy ludzi... "A w sumie to mogę i uchylić sekreta tajemnicy... co by ich mordy z wymalowanym wyrazem zaskoczenia nie pogrzebały mojej starannie przygotowanej mowy.

- Jest alternatywa dla całego tego bajzlu... Gildia Złodziei, wiem jak funkcjonuje widziałem ją w Middenhaim, wiem, że może wam to mówić niewiele ale o konkretach wkrótce się dowiecie. Będzie to rozwiązanie idealne, jak wam zapewne wiadomo...gildie maja to do siebie, że nawet porządni obywatele miasta - kupcy czy strażnicy, nie mają oporów w kontaktach z gildią. W kontaktach ze zbirami, każdy ma opór... Może to i nieco przewrotne...ale prawdziwe i wokół tej idei być może uda nam się skupić innych, gdy tylko dojrzą realna możliwość wpływu na gildię... Nie ma jednak co się oszukiwać, ten kto ją zakłada i ten kto trzyma łapę na skarbcu gildii de facto nią kontroluje, ale nie wspominajcie o tym szczególe z łaski swojej innym.
 
Eliasz jest offline