Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2010, 20:10   #8
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację
- Dzięki Lukas – zwróciłem się do brata wyciągając średniej wielkości sportową torbę z bagażnika jego rodzinnego samochodu – naprawdę nie musiałeś. Sam bym tutaj dotarł
- Taa, jasne – rzekł – Już to widzę. Wcale nie ciągnie cię, by jechać do Colorado
- Muszę to zrobić dla tego co dla mnie uczyniliście z Angi no i przede wszystkim dla siebie samego. Szlag by to wszystko trafił, było tak pięknie.... no ale nie ważne. Czas na mnie. Autobus już stoi – trzymana w lewej ręce torbę zarzuciłem na ramię. Uścisnąłem dłoń brata.
- Jak już dojadę to dam wam znać. Do Angi też zadzwonię. Ucałuj Jenny i dzieciaki
- Trzymaj się Derek. Odwiedzę cię w Colorado najszybciej jak się da.
Popatrzyłem jeszcze za bratem, kiedy odjeżdżał i kuśtykając ruszyłem do autokaru.
No nie – pomyślałem przystanąwszy po przeczytaniu napisu na busie „Greyhound”. Jakieś fatum czy co? – poprawiłem czapkę wolną ręką i zbliżyłem się do autobusu. Wchodząc na stopnie widocznie prostowałem prawą noge w kolanie. Wyciągnąłem z tylnej kieszeni spodni bilet. Podałem go czarnoskóremu kierowcy rozglądając się po autobusie. Kilkoro ludzi już siedziało. Szybko rozejrzałem się po autobusie. Kiedy odwróciłem się do kierowcy ten trzymał już bilet by mi go oddać i przypatrywał się mi badawczo.
- Ja pana skądś .... - zaczął
- Na pewno nie - przerwałem mu biorąc z powrotem bilet i naciskając głębiej baseballową czapkę na czoło wszedłem w głąb autobusu szukając jakiegoś miejsca. Czarnoskóry przez chwilę patrzył za mną ale na szczęście zaraz do autobusu weszła kolejna osoba. Na razie nie było tłoczno. Zerknąłem na zegarek. Do odjazdu zostało już niewiele czasu. Jak jakiś tłum nagle nie naprze na drzwi to będę siedział sam. Kierowałem się w środek autobusu. Za mną siedział dzieciaka, chyba z matką. Ściągnalem kurtkę i położyłem ją obok na krześle. Wrzuciłem torbę na górę wyciągnąwszy z niej wcześniej mieszczącą się w dłoni gumową kulkę. Usiadłem na miejscu i ściskajac oraz rozluźniajac prawą dłoń na kulce ćwiczyłem mięśnie dłoni. Od czasu do czasu masowałem obolałe kolano. Gapiłem się przez okno kiedy autobus ruszył. Potem chwilę przyglądałem się innym osobom jakie miałem w zasięgu wzroku. Miałem ochotę posłuchac muzyki ale słuchawki do telefonu miałem w torbie a kolano od włażenia na te kilka schodków strasznie mnie bolało więc nie wstałem po nie.
Ciekawe czy w autobusie są inni wykolejeńcy. Jak ja? Z zamyślenia wyrwały mnie wrzaski jakie wypełniły autobus. Dodatkowo wywołująca całe zamieszanie czarnoskóra gruba baba potrąciła jedno z krzesło obok którego siedziałem. Szlag. Co jest? – wychyliłem się ciekawsko nad krzesła. Po chwili do całego zamieszania dołączyło dwóch innych pasażerów.
Przyglądałem się z zaciekawieniem całej sprawie. Nawet kolano już mnie tak nie bolało pomimo niewygodnej pozycji w jakiej się znajdowałem.
 
Sam_u_raju jest offline