Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2010, 14:35   #1
Minty
 
Minty's Avatar
 
Reputacja: 1 Minty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumny
Twórcze zabiegi myślowe pani R.

1

Białe ściany oświetlone promienieniami zza skutego metalowymi kratami okna. One tworzą to pomieszczenie, są jego podporą. A światło? Ono budzi wszelkie życie, odgania sen, ulegając pokusie zbadania wszystkiego, co napotka. Chłosta twarze, gładzi liście i przemyka się przez wodę. Przywraca porządek życiu, zwraca uśpione emocje, wiodąc wszystko do rzeczywistości.
Ale ono nie tylko budzi. Światło odkrywa to, co martwe. Ukazuje rzeczy takimi, jakimi przedstawił nam je świat.
Na parapecie pelargonie czerwienią się w swym uwodzicielskim spojrzeniu. Prześwitują odkryte słońcem, ukazują swoją subtelność, czekają, aż trącone wiatrem, zdolne poruszyć swą barwną aparycję, będą mogły stanąć w apogeum prezentacji – zapachnieć.
Woń słodka i przyjemna, ona bez problemu spełnia swoje zadanie, zwraca uwagę każdego, kto ją poczuje. Strzeżcie się Ci, którzy nie poświęcą jej choćby odrobiny uwagi – wy umieracie.

Życie to odbieranie bodźców, reagowanie na nie poprzez okazywanie emocji. Jeżeli człowiek przestanie żyć w świecie doznań, to kim się staje? Co pozostaje takiej istocie? Nicość. Stan zarezerwowany tylko dla tych, których już nie ma – trupów.
Sala jest pusta, nikt nie będzie już zjawiał się w porze wizyt, nikt już nie przejdzie się gdzieś tam, hen na dole, nikt nie obejrzy karty, spoczywającej na silnym, stalowym ramieniu szpitalnego łoża.
Wystarczy, że ty już nie istniejesz, to załatwia całą sprawę. Jesteś wypalona.
Z pożółkłego sufitu zwisa lampa, skazany na niedolę wisielec, grymaszący jedynie swymi świecącymi wnętrznościami. Nawet jego blask to tylko bujda, wynik procesu rozgrzewania wolframu do niebotycznej dla nich temperatury kilku tysięcy stopni Celsjusza.
W końcu i ta miara jest marnym wytworem, czymś wymyślonym przez nich, przez Ciebie.
Ponad tym sufitem jest niebo, kosmos. Nieskończona istota prawdy. Niebo nie jest sztuczne, ono ma w sobie czystość, jest pierwsze, dziewicze i to na nim opiera się świat. Jest stałą wartością pierwotną, namiastką tego, co niepoznane. Kto może dotknąć nieba? Chwycić je w swoje piękne dłonie, otulić się nim? Ach, gdyby to było możliwe... Nawet w świecie bez granic niebo pozostanie jedynie odległym marzeniem.

Na ścianach jakieś obrazki, żałosne wytwory absurdu. Człowiek stworzył to wszystko. Całe to otoczenie. Mury, podłogi, sprzęty... to wszystko jest jego dziełem, ale najbardziej interesuje go to malowidło na ścianie. Dlaczego? Czyżby bardziej zaprzeczało istocie tworzenia? Czy to sprzeciwia się prawom natury? Co jest przyczyną tego wewnętrznego uwielbienia dla sztuki? Kolejny absurd. Ona wcale nie sprawia, że życie staje się bardziej realne. To nadal są ułomne dzieła nierzeczywistych ludzi, tworów wyobraźni, niebytów uważających się za stwórców.
Pościel jest lekka, nie chroni Twojego ciała przed zimnem, jest mocno wykrochmalona i śmierdzi wybielaczem. Zmysły podpowiadają Ci, że to powinno wywołać jakieś emocje. Ta wzburzona tafla szmacianego jeziora na Twym ciele, zapach odpędzający pewnie wszystkie myśli, zimno i dotyk niezburzonego niczym, niebieskiego prześcieradła. To powinno poruszyć, rozpędzić umysł i zasiać coś, co później da Ci z powrotem zaznać życia. Niestety, Ty nic nie czujesz. Ty tylko wiesz, że widzisz kwiaty na parapecie, puste łóżka wokoło, ściany i sufit. Wiesz, że jesteś przykryta sztywną kołdrą, a Twoje ciało nieruchomo poddaje się więzom otulającym twoje nadgarstki i kostki.
Na szczebelku kraty, po zewnętrznej stronie okna przysiadł gil. Przechyla główkę na bok, dokładnie przygląda Ci się swym bacznym oczkiem. Mieni się kolorami, skacze, zrywa się do lotu, jednak zaraz wraca. Otwiera dziób, aby wydać z siebie dźwięk, jednak bezgłośnie zamyka go z powrotem.

Ptak odlatuje po krótkiej chwili, będzie gościć tam, gdzie poniosą go jego lekkie skrzydełka, pewnie nigdy już go nie ujrzysz, tak samo jak i on nie ujrzy Ciebie. W końcu jest tylko ptakiem – zdałaś sobie po chwili sprawę i rozczarowałaś się.
Już nie śpisz.
 

Ostatnio edytowane przez Minty : 31-03-2010 o 15:32.
Minty jest offline