Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2010, 22:43   #7
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Co należy zrobić po znalezieniu się na obcym terenie ? Zabezpieczyć go.
Znajdowali się na wrogim terenie sami i bez wsparcia, łączności... Wdech, wydech, wdech, wydech... uspokoić myśli.
Jan był szkolony, do takich sytuacji... No, może nie takich. Lądowanie na innym świecie, do typowych akcji ONZ-owskich nie należy. Ale wrogie środowisko, potencjalne zagrożenia...to znał. Trzeba wiec być czujnym i przede wszystkim zabezpieczyć teren obozowiska.

Ipatow miał rację. Rosiński odsunął się od radiostacji, zdjął przemoczone wierzchnie odzienie zimowe, które obecnie było niepotrzebne.
Sprawdził, czy jego karabin jest sprawny, a granaty są pod ręką. Znajdowali się w nieznanym miejscu, potencjalnie wrogim miejscu...dlatego, dość niefrasobliwe zachowanie jedynego cywila w oddziale trochę irytowało Rosińskiego.
Spencer zachowywał się jakby byli na jakimś cholernym pikniku!
Ale póki kapitan to aprobował, Jan uznał że lepiej milczeć. Za to spytał Ipatowa.- Jaki ma być układ wart?
Proste pytanie w którym zawierało się wszystko co chciał usłyszeć. Kto po kim wartuje i po ile godzin?

Gdy nastała jego godzina wartowania. Sprawdził czy latarka działa i skupił się czuwaniu.
To miejsce było nawet...ładne. Miało ten romantyczny czar starych puszcz, jakie Jan pamiętał z dzieciństwa. Właściwie... w innych okolicznościach, byłoby to całkiem przyjemne doświadczenie. Janek dorastał w takiej puszczy. Dla niego las nie miał tajemnic. To znaczy...bieszczadzkie lasy. Ten tutaj był obcy, choć drzewa wydawały się identyczne z ziemskimi.
Oczywiście można było snuć różne teorie mają na poparcie wiedzy naukowej w postaci odcinków Star Treka, Stargate i innych z seriali, takich jak Lost.
Ale po co?
Spojrzał w kierunku rozpalonego ogniska i dorzucił nieco chrustu...Noc był zadziwiająco ciepła. Może nie tropiki, ale i tak nie było źle.

Co będzie jutro? Zobaczy się. Dla Rosińskiego misja wciąż trwała. Wobec tego całego chaosu jaki ich otaczał, potrzebna była jakaś stabilizacja. Coś pewnego. I tym czymś było właśnie wojsko. Prosty łańcuszek dowodzenia uwalniał grupę od chaosu, paniki i rozbicia.
Demokracja niezbyt się sprawdza w sytuacjach kryzysowych. A w takiej się znaleźli.
Kapitan Ipatow dowodził, a reszta ( w tym i cywil) powinni go słuchać. Tak to widział Rosiński.
Radiostacja nadal buczała nie wydając z siebie nic poza szumami. Więc Jan ją wyłączył. Szkoda marnować baterii, a radiostacja może przyda się później.

Ranek, umycie się i posiłek. Rosiński nie miał przy sobie wiele rzeczy. Radiostacja wiele waży. A po co komu drugie czy trzecie kalesony, na wyprawę która miała trwać góra kilkanaście godzin?
Jan spojrzał na zegarek... ile minęło już godzin? Czy zaczęli ich szukać? Czy wyprawa ratunkowa mająca ich znaleźć, skończy jak oni? Czy zostaną już na zawsze zaginionymi w akcji ratunkowej? Czy byli tu pierwsi?
Jan odruchowo sprawdził magazynek broni... A co jeśli są tu jacyś hitlerowcy? Nie wiedzący nawet, że wojna się skończyła. Co prawda pewnie by mieli z 60 lat, albo i więcej.
Z drugiej strony czy zniekształceniu przestrzeni, nie towarzyszy przypadkiem zniekształcenie czasu?...Janek nie pamiętał tej lekcji fizyki. Zresztą nie to znaczenia.

Zdjęcia księżyców nie zrobiły na Rosińskim, ani chyba na pozostałych wrażenia. Wszak ślepi nie byli...Czegoś takiego, jak dwa księżyce, nie można przegapić.
Jedząc rybę spoglądał na kapitana...choć domyślał się, jaką decyzję wyda. Mogli jedynie iść drogą w jednym lub w drugim kierunku. Było ich zbyt mało by mogli się rozdzielić.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline