Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2010, 09:25   #1
vigo
 
vigo's Avatar
 
Reputacja: 1 vigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwuvigo jest godny podziwu
[storytelling] Legendy Ethshar

Legendy Ethshar

Bandyta w koronie


Stustopowe Pole było najbardziej żałosnym widokiem, jaki Truwlett kiedykolwiek widział. Setki wygłodzonych żebraków w brudnych i podartych łachmanach prażyło się na słońcu. Wśród nich byli przede wszystkim żołnierze, którzy po Wielkiej Wojnie nie mieli, gdzie się podziać. Jakiś inwalida leczył ból alkoholem głaszcząc przy tym kikut swojej nogi. Kobieta siedząca przy nim drapała się po głowie przeklinając przy tym okropnie. Smród tego miejsca był tak drażniący, że ktokolwiek przekraczał Bramę Zachodnią Ethsharu kręcił nosem rozglądając się dookoła, aby znaleźć przyczynę tego odrażającego fetoru. Często podróżni obwiniali swojego towarzysza za nieodpowiednie zachowanie. Każdy, kto pierwszy raz odwiedził miasto nie zdawał sobie sprawy z istnienia tak skoncentrowanej wylęgarni wesz. Nie zawsze tak jednak było. Korzenny Ethshar był kiedyś jednym z trzech największych placówek militarnych. Po Wielkiej Wojnie trwającej setki lat, kiedy to północerze zostali rozgromieni, większość żołnierzy szukała szczęścia w jednym z największych miast Królestwa. Nikt nie spodziewał się, że nie będzie miejsca dla wszystkich. Dlatego też potrzebującym rozdano koce i wyznaczono miejsce, gdzie ludzie mogą spać zanim znajdą sobie jakieś zajęcie. Wszystkie gospody były przeludnione, ale i tak wiekszości nie było na nie stać. Pracy nie było dla każdego, dlatego najbardziej popularnym przedsięwzięciem była kradzież. A było gdzie ją praktykować; aleja magów, dzielnica portowa, zakątek gier i zabaw, cztery bramy i znajdujace się przy nich gospody. Najlepszymi jednak kandydatami do obrabowania byli nowo przybyli wędrowcy, nie znający reguł miasta. I tak też został potraktowany Truwlett. Nigdy nie był w Ethshar. Pochodził z Baal, które znajdowało się na terytorium Małych Królestw. To małe miasteczko było nękane przez bandytów zadomowionych w okolicznych lasach. Coraz częściej atakowali mieszkańców zabierając im wszystkie zapasy oraz oszczędności. Rada miasta postanowiła, że trzeba udać się do Ethshar i wynająć ludzi, którzy pomogą im rozwiązać problem. I tak Truwlett, jako najstarszy syn zarządcy miasta został najlepszym kandytatem na tę misję. Jak się okazało, nie był dość ostrożny, gdyż zaraz po przekroczeniu Bramy Zachodniej został obrabowany przez jakiegoś gówniarza, który uciekł na Stustopowe Pole.

- Jak łazisz?! - warknął pijany brudas, kiedy to młodzian niechcący nadepnął mu na rękę.
- Wybacz panie. Szukam małego złodziejaszka, który to ukradł moją sakiewkę - odpowiedział.
- Ha ha ha - rozbawiło to pijaka - życzę powodzenia - dodał i odwrócił się do swojej butelki wina.

Miał jednak dużo szczęścia, gdyż bardzo szybko znalazł chłopca, który to ukrywał się w małym namiocie i przeliczał monety. Wyrwał mu je, przegonił kopniakami i ruszył w stronę Bramy.


Rynek przy Zachodniej Bramie Korzennego Ethsharu był pełen werbowników. Przekrzykiwali się zachęcając przechodniów do przeżycia niesamowitych przygód. Rekrutowało się tutaj ludzi do przeróżnych misji.

- Pieniądze i sława dla śmiałów, którzy pokonają smoka! - krzyczał pewien młodzian o przekrwionych oczach. Truwlett zmierzył go od stóp do głowy i stwierdził, że wątpliwa jest nagroda w postaci pieniędzy. Obdarty i brudny młodzik o rozczochranych włosach nie wyglądał na wypłacalną osobę. Na dodatek był jeszcze pijany po całonocnych zabawach.

- Księżniczka za żonę i kufer złota dla męża, który pomoże tej oto młodej damie wrócić do rodzinnego królestwa - wydzierał się starszy jegomość, obok którego stała piękna, ale zaniedbana dziewczyna. Jakiś znikomej postury meżczyzna z małym mieczem u pasa zainteresował się tą ofertą. Stanął przy nich, uśmiechnął się eksponując braki w uzębieniu i rzekł:
- Księżniczka za żonę? Niezła zamiana. Już dawno chciałem opuścić moją starą, a tu nadaża się taka okazyjna wymiana.



Truwlett pokiwał tylko głową i stanął w centralnej części rynku. Poprawił swoje odzienie, przygładził włosy, przygotował lutnię i ze wszystkich sił wyśpiewał treść swojego ogłoszenia:


Tam gdzie rzeka wartko płynie
kąpią dziewki się w dolinie
Mężni chłopcy stają w szranki
wyczekując swej wybranki.
Tu nie rządzi pięść i stal
bo to cudne miasto Baal.
Lecz od dawna cierpi srodze
gdyż bandyci są przy drodze.
Zamieszkują nasze lasy
grabią, biją nas kutasy.
Gwałcą chłopców oraz dziewki
z nimi to nie są przelewki.
Trzeba jednak się postawić
i ten terror siłą zdławić.
Szukam zatem kilku ludzi,
którym życie się tu nudzi.
I bandytów wnet przegonią
swą nadwyraz ostrą bronią.
Gwarantuje wam pieniądze
i zaspokojone żądze.


Pieśń była bardzo melodyjna i przyciągała uwagę większości przechodniów.
Truwlett powtórzył ją kilka razy, po czym z dumą stwierdził, że jest świetnym bardem. Spora grupka ludzi otoczyła go w oklaskach licząc na kolejne pieśni. Truwlett nie miał jednak ochoty nikogo dłużej rozbawiać, więc ukłonił się grzecznie i gestykulując dał do zrozumienia, że to koniec śpiewów. Tłum szybko rozszedł się pozostawiając wyraźnie zainteresowaną garstkę ludzi, którzy gapili się na barda oczekując dalszych instrukcji.
 
__________________
"A kiedy się chimery zlatują mój drogi,
to wtedy człowiek powoli na serce umiera"

Ostatnio edytowane przez vigo : 23-03-2010 o 14:06.
vigo jest offline