Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2010, 21:20   #5
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
- Cichaj, Soll!
Głos Helmuta rozbił ciszę i odgonił szmery na krótką chwilę, gdy trochę zbyt wysoki jak na dużego chłopa, odbijał się od pobliskich drzew. Nie powracał echem, raczej powracał szmerami, które atakowały ze wzmocnioną siłą, jeszcze bardziej pobudzone słowami jasnowłosej dziewczyny, która razem ze swoją rówieśniczką kuliła się z tyłu wozu, wyglądając na autentycznie przestraszoną. Kapłanka Gertruda także jakby odczuła nieprzyjemną grozę tej sytuacji, ale z nią samą wiązał się urząd i autorytet, do którego podkopania nie mogła przecież dopuścić. Otrząsnęła się i wstała, spoglądając na skulonych mężczyzn.
- Ten biedny człowiek nie został tu powieszony przez władze! Musimy mu zapewnić godziwy pochówek. Rozwiążcie go, natychmiast!
Ta nuta władczości, ta wypięta pierś białej szaty, która wyłoniła się spod grubszego płaszcza. I gromiące spojrzenie, które Inga zdążyła już poznać całkiem dobrze. Chłopi nie mieli szans, musieli podjechać bliżej, uspokajając zdenerwowaną obecnością trupa kobyłę, po czym odciąć truchło, które z łomotem upadło bezwładnie na deski wozu, który zrobił się nagle niezwykle mały. Kapłanka wymruczała jakąś cichą modlitwę, a Janko z obrzydzeniem przewiesił trupa przez burtę wozu. Po czym efektownie zwymiotował na trakt.
Teraz szczegóły obcego stały się lepiej widoczne. Dobre ubranie, które jednak źle leżało na jego ciele. Brud i źle przystrzyżone włosy komponowały się z okrutnie zmiażdżoną twarzą i wielkim guzem na czole. Musiał umrzeć zanim go powieszono, wielokrotnie uderzony ciężkim, dużym i płaskim przedmiotem.

Wóz, jakby z wahaniem, ruszył w dalszą drogę. Szmer lasu pogłębiał się wciąż, atakując uszy z coraz większą, subtelną furią. Z mrocznej ciemności nie wyskoczyło jednak nic prócz małego zająca, który szybko zniknął po drugiej stronie traktu. Pojawiły się za to światła zabudowań, wśród których widać było przez chwilę jakiś ruch. Po chwili dobiegły ich również przytłumione odgłosy prowadzonych rozmów. Dotarli do karczmy! Prócz strachu nie stało się nic strasznego, no oczywiście jeśli nie liczyć zwłok, które zwisały smętnie z wozu, kołysząc się w rytm podskoków kół na nierównościach.
"Pod Podkówką" była małą, niezbyt piękną gospodą. Budynek wyglądał, jakby potrzebował gruntownego remontu. Okiennice są na wpół oderwane, drewno nadgniłe, rybie błony w oknach gdzieniegdzie poszarpane. Jedynie szyld przybity nad drzwiami sprawiał nieco lepsze wrażenie. Obok przybitej dwoma gwoździami podkowy widniał krzywy napis z nazwą, której okoliczni mieszkańcy w większości i tak pewnie nie umieli odczytać.

Wnętrze, które obie dziewczyny widziały na razie tylko z odległości, nie sprawiało lepszego wrażenia. Puste, krzywe ściany, przeszyte widocznymi nawet z tej odległości pajęczynami. Okna brudne i nieprzejrzyste, komponowały się z podłogami, niewiele różniącymi się od ziemi na zewnątrz budynku. Było tam jednak ciepło i jasno, co na pewno było większą zachętą niż noc spędzona na zewnątrz. No i Helmut znał tutejszego karczmarza, Waldora Knapfa, w końcu zatrzymywał się tu dość często, nawet jeśli sama karczma nie istniała zbyt długo pod taką postacią, jak obecnie. Teraz też wielki chłop wszedł do środka, obwieszczając co znaleźli i wywołując tam niezłe poruszenie. Gertruda tymczasem zajęła się obiema paniami, z wrodzoną wręcz delikatnością.
- No już, zbierać się! Ty też, dzierlatko.
Wymierzyła paluch w stronę Soll, głos nie dopuszczał sprzeciwu.

Zanim jednak zdążyły na dobre zejść z wozu i pozbierać swoje rzeczy, ze środka gospody wypadło pięć postaci, prócz pokazującego na trupa Helmuta. Za grubawym, wąsatym kapłanem, postępowało dwóch zbrojnych, z których jeden był niezwykle mocno zarośnięty, jakiś podstarzały mężczyzna w brudnej kapocie oraz kobieta z krótkimi, jasnymi włosami i jednym kolczykiem w odstającym uchu. Wszyscy przypadli do trupa, rozciągając go na ziemi. Z kilku gardeł wydobył się ten sam jęk.
- Helmut...
Wymieniali cicho jakieś uwagi, podczas których karczmarz uczynił znak młota i skłonił się wszystkim trzem kobietom, jakby nagle je dostrzegając.
- Pani... - mówił tylko w kierunku Gertrudy - Kapłan Morra, urzęduje na pobliskim cmentarzu. Pobiegnę do niego, on sprawę załatwi.
Kapłanka skinęła głową a Waldor pobiegł zaraz w sobie znanym kierunku. Pozostali nachylali się nad ciałem, rozważając możliwe przyczyny śmierci. I tylko stojące obok dziewczyny, dostrzegły przy świetle pochodni okrągły przedmiot, który wytoczył się ze skrępowanych na plecach dłoni trupa. Przedmiot przypominający guzik, dokładnie taki, jakiego brakowało w fantazyjnie zapinanym żupanie jednego ze zbrojnych, wysokiego, mającego już swoje lata mężczyzny, z półdługimi włosami spiętymi w krótki kucyk. Gertruda tym czasem zaczęła je popychać w stronę przybytku.
 
Sekal jest offline