Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2010, 12:15   #4
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Cytat:
Napisał nonickname Zobacz post
To może trochę doprecyzuję:
Huizinga mówiąc o odprężeniu ma na myśli odczuwanie przyjemności po prostu. Myślę, że ciężka praca może też sprawiać przyjemność - tzw satysfakcję. Mogę dawać z siebie 120% w grze w Counter-Strike, szachy lub cokolwiek innego - i zmęczy mnie to - ale będę czuł potem satysfakcję z włożonego wysiłku.
Rozszerzając do tego stopnia definicję odprężenia niszczymy jednak całe twierdzenie. Wtedy wychodzi nam, że bawimy się, by zaspokoić potrzebę przyjemności. A co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. Określenie staję w ten sposób zbyt ogólne i zupełnie bezużyteczne jako podstawa do jakichkolwiek przemyśleń. Bo jeśli przyjemnością może być prawie wszystko, to jaki sens w definiowaniu tym pojęciem innych?

Co do pierwszego twierdzenia - to pewnie zależy od kraju. Myślę, że u nas migracja jest dość wyrównana. Na pewno wiele osób przerzuca się z wiekiem, zakładając rodzinę. Już od dawna nie spotykają się ze znajomymi od sesji, a z własną rodziną grają w planszówki. Jednak nie ma to wiele wspólnego z samym konfliktem obu rodzajów zabawy.

Jeśli zaś chodzi o drugie stwierdzenie. Napływ zrekrutowanych prywatnie fascynatów fantastyki/science fiction od lat jest praktycznie taki sam. Ci najczęściej cieszą się z możliwości intensywniejszej zabawy w ulubionych realiach i raczej nie są grupą problematyczną.

Bój toczy się raczej o osoby u umiarkowanym zainteresowaniu fikcyjnymi realiami. Tym się amatorsko wydanych indie nie wciśnie, bo pogłębi to tylko wrażenie niszowości rozrywki. Tutaj potrzebne są profesjonalnie wydane, kolorowe podręczniki, pokazujące, że to poważne, uznane na świecie hobby, a nie jakaś młodzieżowa gra w zeszytach.

Dobrą drogą idą też wspomniani już wcześniej Wizardsi i FFG. Budując systemy na znanych wszystkim, pięknie wykonanych elementach planszówek, ułatwiają nowym odbiorcom oswojenie się z całym zjawiskiem. Nie zmuszają też do szukania treści w opasłych tomiskach podręczników - wszystko ma się na ładnych kartach na stole.

I wbrew pozorom - rozbudowana, klarowna mechanika często przez początkujących lepiej odbierana jest niż niejasne, arbitralne metody narracyjne. Dużo początkujących czerpie przyjemność z rzucania i z elementu "gry" w RPG, znają go bowiem z innych form rozrywki i czują się w nim w miarę bezpiecznie.

Co do internetu. Myślę, że najbardziej wartościowy jest dla starszych graczy, pozwala bowiem na kontynuowanie hobby w wieku, w którym trudno o organizację sesji w realu. Gdyby nie on, znacznie więcej osób zmuszonych byłoby zrezygnować z RPG.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 26-03-2010 o 12:29.
Tadeus jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem