Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-03-2010, 13:51   #7
Ryo
 
Ryo's Avatar
 
Reputacja: 1 Ryo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputacjęRyo ma wspaniałą reputację
Niestety, nie mam talentu poetyckiego,
Ni głosu pięknego,
lecz mam Kijaszka, "druha" wiernego.
Przez pola, góry i lasy,
Pod niebem lazurowym
I słońcem palącym podążam
Naprzód w przygody i tany,
By czas przeżyć niezapomniany!
Aj waj!
No, coś zaczyna wychodzić...


...Szukam zatem kilku ludzi,
którym życie się tu nudzi...

Paradoks lubił prawdopodobnie grać pierwsze skrzypce u tej pozornie nieporadnej, kruchej istotki.
[MEDIA]http://liquidsandstudio.com/silas/einekleinenachtmusik.mp3[/MEDIA]
Wszak czego mogła w tym zbiegowisku szukać jej nie najwyższa mość?
Nie najwyższa - bo gawiedź przerastała ją przynajmniej o głowę. Jeżeli byłaby szlachcianką, to czego taka delikatnie wyglądająca panienka szukałaby wśród najemników? Najemników, których spora część co najmniej w kolczugach, zaś do dyspozycji w sprawach ofensywnych bądź defensywnych miecze i kusze...

Ładnie gracie, śpiew jak u słowika,
Lecz wy nie sądźcie, że to tylko kobiet domena,
Iż siedzim na boku i na zacnego rycerza czekam.
Jam nie artystka, jam nie śpiewaczka,
Jam jest wędrowiec i przygód poszukiwacz.


Rynku przy Zachodniej Bramie nie oblegały drobne blondynki odziane w powłóczyste, zielone suknie, których rąbki ubrań pokrywał kurz i piach. Nie włóczyłyby się przecie bez tych swoich guwernantek i przyzwoitek. Emeralda najwyraźniej była wśród tej rzeszy wyjątkiem, ponieważ jej nie odprowadzała jakaś ochmistrzyni niczym małego, rozkapryszonego dzieciaka. Postura nie wskazywała wszak na to, by mogła spokojnie obejść się bez osobistego ochroniarza. A zwłaszcza w tym miejscu, które wedle powiadań ludu, nie do końca dane niewinnym, uroczym niewiastom.

Wszem i wobec, wyprawa nie należała do najbezpieczniejszych pod słońcem i w tym przypadku bajki o dyliżansie można było włożyć w księgi. Kruszynka nie należała do kasty tych wybrańców losu, którzy przez całe swoje życie opływali w dostatki i zabawa im była jedynym towarzyszem na co dzień. Użeranie się z bandami rozbójników, a bodajże by w tym przypadku skończonych głupców okazało się jedną z wielu gierek, jaka ją spotykała po drodze, a na osobistą gwardię nie śmiała liczyć . Wszak czy taka chudzinka i "niziołka" nierzadko padała jako łatwy cel do obrabowania?

- Pieniądze i sława dla śmiałów, którzy pokonają smoka! - krzyczał pewien młodzian o przekrwionych oczach.
Niewiasta przeszła obok niego obojętne. Co prawda potrzebowała smoczej krwi i pazurów, niemniej jednak informacja o opiewaniu jej imienia nie wchodziła w rachubę. Emeralda bowiem zamierzała szukać poważniejszej fuchy, a nie turnieju, w którym trzeba zabić jakąś wiwernę i podniecać się szumnym tytułem wielkiego rycerza od siedmiu boleści. Zresztą do samych smoków nic nie miała i nie zamierzała mieć na karku nabijanie nowego wroga.

Obecnie przechadzała się między kramami i poprawiała długie, wypłowiałe w wyniku sparzenia loki. Obecnie sporo straciły one ze swego blasku - przypominały w owej chwili bardziej słomę. Lecz czego można było się spodziewać, gdy w owych dniach pogoda odpłacała się nieznośnym upałem, a deszczu to ni kropla nie śmiała spaść na ziemię. Dotarcie do miejsca, jakim miał być Korzenny Ethshar, w dość szybkim czasie okupiła zaniedbaniem swojej aparycji. Filigranowe dłonie były przesuszone - było to widać szczególnie na długich palcach, gdzie jedyną ozdobą okazał srebrny pierścień z zielonym kamieniem. Skóra wokół paznokci popękała, zaś te zmieniły się w piłkę - tak wiele było zadziorków.

Kupując wcześniej oliwę od handlarza natarła swoją ogorzałą od słońca twarzyczkę, a także dłonie, ażeby piekąca skóra tak nie dawała się w znaki. Następnie otrzepała swe odzienie z nadmiaru kurzu, by nie wyglądać, jakby wróciła z pobojowiska i postukując kaduceuszem oraz czubkiem skórzanych butów w rytm pieśni barda, skierowała swój wzrok w kierunku grupki śmiałków.

...Mężni chłopcy stają w szranki
wyczekując swej wybranki.
Tu nie rządzi pięść i stal
bo to cudne miasto Baal...


Ja wybranka nie szukam, nic z tego nie będzie,
Kłamstwo i oszustwo panoszy się wszędzie.
Jeden mnie zwiódł i podle oszukał,
Dziewkę miał jedną, to do niej poleciał.
Do dziewki, co śliczne suknie miała,
Lecz ni krzty rozumu nie posiadała.
Nie znam również takiego miejsca,
Gdzie stal nigdy nie dzwoni,
Kułaki w bój nie ruszają,
Wszystko to bajki i inne powieści.
Lecz ta oferta dość brzmi ciekawie,
Wielkie skarby, może zamek w posiadłości.
Wierzcie mi jednak, że opłata się liczy.
Nie jestem głupiutka i w maliny nie lecę.
Raczę więc wiedzieć, w co się pakuję.
Czy mi mosiądzem i kruszcem złotym
Odpłaci się utrata zdrowia i życia?


...bandytów wnet przegonią
swą nadwyraz ostrą bronią.
Gwarantuje wam pieniądze
i zaspokojone żądze.


Nie zignorowała utworu pieśniarza - pieśń sama rzucała się w ucho. Dość błahe, acz naiwne rzeczy, które się wówczas przetoczyły, nie były dla Emeraldy żadną nowością. Dość typowe myślenie: lećcie z szablą, potnijcie się: nieważne, jak. Nieważne, po co. Ważne, żeby wyrżnąć pułki wrogów jak stado baranów dla pochwały głupoty.
Z drugiej strony "zaspokojone żądze"? Czyli co: dzika orgia, przelany strumieniami alkohol i niepotrzebne bójki, a co za tym idzie równie niepotrzebne guzy i siniaki? Albo też, czy ktoś, kogo naszło na wyładowanie swojego gniewu - też brano to pod uwagę. Czy tutaj w zadanie wchodziło wyłącznie bezmyślne wyrzynanie osób trzecich?
Ponadto ten cały Baal. Gdzie on mógł się znajdować? Przeszukując pokłady swojej pamięci nie mogła jakoś sobie przypomnieć niczego na temat tego miejsca.

- I jeszcze jedno, tak na marginesie... To 'zaspokojenie żądz" przekłada się na jakieś konkrety, czy też jest to tylko słowo użyte ze względu na rym i rytm?
Owe słowa, jak na zwiększenie wątpliwości względem owego zadania złapania "złych i niesprawiedliwych", padły z ust jednego śmiałka z lutnią.

Wszystko to zacne, lecz czy takie pewne,
Czy nadejdą dni radości czy może raczej czasy gniewne?
Wiedz dobrze, panie, na pewne pójśc mogę ugody,
Lecz nie za byle cenę, ja oczekuję porządnej nagrody.


Zaczęła mówić dopiero wtedy, gdy niejaki Renald "Smokobójca" zakończył swój występ.
- Sama "ostra broń" to nie wszystko, drogi panie. To tylko przedmiot rzekomo ułatwiający realizację celu, a jak rzekomo, to nie zawsze. Bezsensowny nalot na grupę barbarzyńców, których jest najczęściej kilkanaście razy tyle, może się różnie skończyć - posłużyła się spokojnym głosem, a zarazem stanowczym.
Mało tego, zamierzała również zadać pytanie, lecz wcześniej w tej kwestii "wyręczył" ją jasnowłosy mężczyzna.
- Nota bene... Ponadto popieram owych panów, czy słowo "pieniądze" oznacza w tym przypadku garść srebrników czy może garść miedziaków, za których nie wyżyję się do dnia jutrzejszego? A słowo "żądze" to, drogi panie, ma różne znaczenia. Dla jednego to hulanka, dla drugiego cały świat, dla trzeciego co innego. A tu wygląda na to, że macie nie jednego, lecz grupę ludzi. Jeżeli jednak obiecujecie to wszystko podarować, w takim razie wchodzę - wzięła głębszy oddech i przedstawiła się. - Zwę się Shiva i mogę wyruszyć od zaraz. Nie wiem jednak, czy mam iść na piechotę, płynąć statkiem czy nauczyć się fruwać. Przecież nie wszyscy wiedzą, gdzie owy Baal się znajduje.
 
__________________
Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't.

Na emeryturze od grania.

Ostatnio edytowane przez Ryo : 26-09-2010 o 22:27.
Ryo jest offline