Wątek: Boże chroń!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2010, 09:29   #4
falk
 
falk's Avatar
 
Reputacja: 1 falk nie jest za bardzo znany
Wybaczcie, ale nie mogę się zgodzić z tym, co przed chwilą przeczytałem. Bez względu bowiem na to, jak bardzo "młode pokolenia" będą izolowały się od religii i spraw związanych z duchowością, bez względu na to jak bardzo nawet będą te tematy uważały za zabawne, nie zmieni to zdania, że religia pozostaje jednym z najbardziej żywotnych i najważniejszych czynników kształtujących zarówno jednostki jak i całe grupy społeczne. Może się wydawać, że w "mrrrrocznej" przyszłości AD 2020 będzie inaczej, ale...
Nie wiem, czy zwróciliście uwagę na to, kiedy najsilniej wracamy ("my" w sensie - "ogół", a nie "my" - czyli "gracze rpg" :P) do religii i świątyń, kiedy najbardziej tłumnie i licznie wypełniamy święte miejsca? Otóż - zawsze wtedy, gdy życie zaczyna dawać się nam we znaki, gdy spada zadowolenie ze status quo, kiedy robi się stromo. Oraz oczywiście wtedy, kiedy mówi się nam, że nie powinniśmy. Że nie możemy, albo że nie ma po co. Że nie warto. Kiedy przychodzi "odwilż" i warunki bytowania poprawiają się, zapominamy o Bogu/bogu/Bogach/bogach/whatever i cieszymy się, że jest OK. A teraz zadajcie sobie pytanie - jak wygląda świat AD 2020 widziany oczyma jego szarego mieszkańca? Nie zadrutowanego psychopaty z bronią automatyczną, wiecznie żyjącego w innej rzeczywistości, poruszającego się z prędkością światłą czarodzieja sieci czy też wykształconego ponad wszelkie pojęcie Ulicy Mesjasza Nowej Ery modyfikującego genotyp/metabolizm/psychikę legendarnych samurajów XXI wieku. Popatrzcie na ten świat oczyma "szaraczka" który ma dzieci które mu chorują, które musi wykarmić, zaopatrzyć w podręczniki i wysłać do szkoły. I mieć nadzieję, że wrócą z niej w jednym kawałku. Że wrócą z niej nie zaćpane. Że nie naznoszą mu do domu trefnego towaru albo twardej pornografii. Ale nic to- dzieci! On sam boi się wyjść z domu, a przecież wyjść musi. Bo ma pracę. I szefa, którego nienawidzi, bo to człowiek korporacji - bez uczuć, bez wyrozumiałości - człowiek maszyna nastawiony na maksymalną wydajność. Po co taki człowiek żyje? Dlaczego żyje? Skąd bierze siłę? Świat Cyberpunka pełen jest takich szaraczków. A to właśnie oni zaludniają tłumnie świątynie. Bo oni potrzebują wierzyć. A we władze już dawno przestali. Jeśli Was to nie przekonuje spójrzcie we wcale nie tak dawną przeszłość tego kraju - jakim autorytetem był kościół za stanu wojennego? Jaką potężną przeciwwagą dla rządów poprzedniego ustroju?
A teraz krok dalej - rozgrzeszenie z DataTermu. Owszem, słyszałem, że są nawet i dziś miejsca na świecie, gdzie można dostać rozgrzeszenie przez telefon. Z pewnością. Tylko po co? Religia - wszelkie religie - od zarania dziejów opierają się na kontakcie człowieka z innym człowiekiem. Owszem - ten inny człowiek jest kapłanem - medium, pośrednikiem, ogniwem łączącym szaraczka z wyższym bytem czy stanem bytu - ale wciąż pozostaje człowiekiem. Kimś, z kim można porozmawiać. Kto posłucha. Zrozumie. Poklepie po ramieniu. Powie - "będzie lepiej stary". Pewnie - nie każdy taki jest i nie każda religia także wspiera takie zachowania. Niemniej jednak. Uczestnictwo w nabożeństwie daje jednostce poczucie przynależności do jakiejś wspólnoty - daje kogoś, z kim można się identyfikować. Zacznijcie się zastanawiać - czemu ludzie tworzą gangi? korporacje nawet? Mafia? Wojsko? Policja? W kupie raźniej, Panowie i Panie. Prawda stara jak świat.
Przeciętny krawędziarz nie musi być osobą wierzącą. Ale czy nie może? Zadajcie sobie pytanie - gdzie się wychował? Co go ukształtowało? Czy kiedy dostanie 24g ołowiu w niklowej albo nylarowej koszulce i będzie jedną ręką zapychał dziurę w brzuchy a drugą dziurę w plecach - czy nawet wtedy nie przejdzie mu przez głowę myśl "Boże, jestem <censored> ale daj mi szansę, wyciągnij mnie z tego a zmienię się" ? Nie, żeby to coś zmieniło, bo nasz twardziej - po tym jak już go połatają klonowanymi kawałkami jego własnego ciała - wróci na Ulicę i będzie siusiał na religię; przynajmniej do czasu, aż znowu zarobi kulkę. Bo rzecz nie w tym, czy się nawróci, ale w tym, że religia nawet dla niego nie jest całkiem obca. Bo nie jest, prawda?
Edit: By nie musieć później tłumaczyć się modom - nie dyskutuję o żadnej konkretnej religii, nie wartościuję, nie namawiam i nie zniechęcam. Post ten miał raczej na celu naświetlenie wpływu religii na mentalność społeczności i jednostki. No offense.
 
__________________
Człowiek mierzący się z przeszkodą mierzy się z samym sobą.

Ostatnio edytowane przez falk : 30-03-2010 o 09:36. Powód: Usciślenie
falk jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem