- Witaj Luis w nowym Horyzoncie. - Zadrwił ponuro James, zakładając swoją maskę gazową. Miał już dosyć miejsc, gdzie propaganda Kartelu zdawała się nie mieć granic. Gdziekolwiek się nie udał miało być lepiej. Problem jednak w tym, że wcale się nie poprawiało, a wręcz przeciwnie. Było coraz gorzej. Mężczyzna sprawdził, czy u jego boku ciągle znajdywał się poczciwy rewolwer. Resztę potrzebnego sprzętu zostawił w samochodzie, toteż nie był zbytnio obładowany. - To jak Luis? Idziemy do kantyny, czy wolisz wykonać kilka pajacyków na rozgrzanie? - Powiedział do swojego towarzysza. Nie mówił tego by go obrazić.. po prostu, zawsze z nim tak rozmawiał. Nie zwlekając dłużej James ruszył spokojnym krokiem ku kantynie, czekając aż jego kompan dołączy do niego.
[Mamy możliwość rozpoznania Jimmiego, czy po prostu przez maski/ zmęczenie drogą itp. nie rozróżniamy w nim naszego przyjaciela?] |