Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2010, 17:41   #5
Mr.Johnny
 
Reputacja: 1 Mr.Johnny nie jest za bardzo znany
-Halo Frank to ty?
-Tak Peter co chcesz?
-Jak sytuacja?
-Nie za dobrze dwóch cyngli siedzi cały czas przed twoim domem.
-No to nie przeszkadzaj im za jakiś czas rodzinna Bonano będzie miała większe problemy niż uganianie się za mną
-Wiesz że zabójstwa capo się tak po prostu nie wybacza?
-Wiem.Ale jak ci już mówiłem zniknę na jakiś czas za chwilę wybuchnie kolejna wojenka i wtedy spokojnie wrócę do domu,ale bardziej mnie ciekawi skąd wiedzieli że to ja go właśnie zabiłem opcje są dwie pierwsza ktoś mnie widział w co wątpię bo jak wiesz jestem profesjonalistą druga ktoś cię zdradził czyli wiedzą że zlecenie jest od ciebie i to by oznaczało,że ty też jesteś na celowniku.
-Ufam moim ludziom,ale rzeczywiście lepiej jak ich sprawdzę.
-Dobra muszę już kończyć nie szukaj mnie ja znajdę ciebie.
-Wporządku do zobaczenia Frank.
Peter odłożył słuchawkę wyszedł z budki telefonicznej i ruszył dalej w drogę do New Canaan.Dlaczego akurat ta zapadła wiocha?Dlatego,że jeśli gdzieś ma być spokojnie to właśnie w takiej małej zapomnienej przez świat wiosce.Peter chciał też trochę odpoczynku po nieudanym zamachu na jego życie -ale cóż taki zawód-.Peter wiedział jednak ,że nie może po prostu wjechać do miasta w swoim fordzie modelu A bo niepotrzebnie zwróci na siebie uwagę za to rolników w łachmanach będzie tam pełno.Zostawił więc samochód kilka mil przed miastem wziął walizkę w której miał najpotrzebniejsze rzeczy i rewolwer bo "przezorny zawsze ubezpieczony"
Po jakże przyjemnym kilku milowym spacerze w ogromnym upale Peter wreszcie był w New Cananaan odnalazł motel zapłacił za pokój napił się wody i położył się spać był tak zmęczony podróżą,że nawet nie zdjął ubrań.Wieczorem obudziły go krzyki 'POŻAR POŻAR' wyskoczył z łóżka i wybiegł z motelu myślał że to motel się pali ale okazało się że w płomieniach stoi pobliski kościół ponieważ znał się trochę na pierwszej pomocy postanowił pomóc poparzonym.
 
Mr.Johnny jest offline