Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2010, 01:13   #9
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Henry z przerażeniem odkrył, że leżący przed nim człowiek został oblany nafta i podpalony. "Gdyby miał się zabić wybrałby mniej bolesny sposób...gdyby chciał zwrócić na siebie uwagę, coś zamanifestować, zrobiłby to... Ktoś musiał go podpalić, pewnie wraz z kościołem..." Henremu tym bardziej zaczęło zależeć na ocaleniu życia popalonemu mężczyźnie. Mógł być nie tyle ofiarą pożaru co świadkiem. " Jeśli ktoś podpalił tego nieszczęśnika i kościół to wciąż może tu być..." Henry nie zamierzał być jednak kolejną ofiarą na celowniku potencjalnego zabójcy. Póki co musiał uratować osobę która wiedziała dokładnie co się stało. Stróż prawa niespecjalnie pomógł swym nadejściem...

- Hola, hola! Co pan wyprawia? Chce pan go zabić? Proszę się odsunąć! Doktor Newman zaraz tu będzie!

- Jestem doktor Henry Williams z uniwersytetu w Chicago. Jestem lekarzem, ten człowiek udusiłby się gdyby nie trachotomia - powiedział rzeczowo, spokojnie choć głośno. Henry znał się na rzeczy, posługiwanie się półprawdami zawsze przynosiło rezultaty. Głębsze wgłębianie się w specjalizację jego zawodu mogłoby doprowadzić do problemów, gdyby wyszło że Henry jest jedynie psychiatrą. Miast bazować na wiarygodności, Henry zajął się tym co potrafił najlepiej... wmawianiem.

- Czy mam rozumieć, że mam zaprzestać pomocy temu człowiekowi? Czy może chce mnie pan zastąpić?? O proszę tu należy przytrzymywać szyję pacjenta... Henry niemal dosięgnął dłoni szeryfa, acz spokojnie, dzięki czemu ten zdążył ją wycofać. Chodziło jedynie o uświadomienie policjantowi, że w tej chwili ofiara ma najlepszą możliwą opiekę.

Henry pomimo że znał się na psychologi, swoje lekcje z łatania ludzi zawsze odrabiał. Byłby świetnym fachowcem w medycynie, prawdopodobnie jednym w wyjątkowo utalentowanych chirurgów, jednak jego fascynacja i badania pokierowały karierę zawodową Henrego w zupełnie inny rejon medycyny...

Henry wolał nie zostawiać pacjenta, potrzebował on opieki na bieżąco. Dlatego też nie zwrócił większej uwagi na murzyna i kwestię gaszenia pożaru, obecnie miał większy problem, ludzkie życie w własnych rękach.

- Proszę przynieść koce - krzyknął do okolicznych ludzi, jakieś ubrania? - zapytał, wiedząc, że pacjenta trzeba przykryć, gdyż za chwilę zacznie się telepać z zimna. Gotów był sam okryć go marynarka, gdyby nikt nie zareagował na jego "polecenia".
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 19-04-2010 o 01:15.
Eliasz jest offline