Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-04-2010, 13:17   #9
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
- Medyk!! - Krzyknęła jedna z kobieta-porywacz. Lena zwróciła się w tamtą stronę. Przy rannym mężczyźnie był też jeden z Ziemian, jak to ładnie określili ich, oraz kobieta, która wzywała medyka, a także chyba ktoś w rodzaju dowódcy tej grupy.
Asmel złapał Vilith za ramię i podniósł ją do góry.
- Przepraszam. - Lena uklęknęła koło Makbeta, w tym samym czasie Asmel kazał Vilith przypilnować Wennera. - Ja się nim zajmę. Jestem lekarzem.
- Może tak lepiej tym magiem? - Makbet wskazał leżącego. - Ten przeżyje bez problemów, a tamten gorzej oberwał.
- Jak na razie jestem tutaj. - Pani doktor przyglądała się ciętej ranie na prawym boku. - Trzeba zatamować krwawienie. Potrzebne są jakieś gazy, cokolwiek. - Spojrzała na młodego Szkota, następnie na Asmela.- Najlepiej założyć kilka szwów. Ale ja tu nie mam narzędzi.
Makbet zacisnął lekko usta. Mimo wszystko nie zamierzał dyskutować z lekarką, choć ta najwyraźniej nie rozumiała hierarchii potrzeb.
Kapitan skinął głową, po czym zdjął z pleców podróżny worek, z którego wyciągnął ciasno zwinięte szerokie pasy białego materiału. Nie wyglądały jak przedmioty znane Lenie, ale każdy materiał był teraz dobry.
- Czego będzie ci potrzeba? - spytał podając je kobiecie.
- Igły, nici. - Zaczęła wymieniać. - Środki dezynfekujące i znieczulające. - Właściwie wyrzuciła z siebie całą litanię rzeczy, które każdy szanujący się lekarz ma w swoim gabinecie, nie zapominając oczywiście o jednorazowych rękawiczkach i jałowej gadzie.
- Potrafisz założyć opatrunek?? - Zwróciła się do Makbeta.
- Umiem - Makbet skinął głową. - Nie wykrwawi się aż nie założysz mu później szwów.
- To świetnie. - Zostawiła młodego mężczyznę z rannym.
- Emm... nie mam pojęcia o połowie rzeczy, które wymieniłaś - zaczął niepewnie Asmel. - Porozmawiaj o tym z Urmielem. Igły i nici znajdziemy. Musimy tylko stąd wyjść.
- Z kim?? - Lena zatrzymała się na chwilę. - Teraz muszę zobaczyć co z pozostałymi ofiarami. - Ruszyła w stronę rannego maga.
- Ze mną - odpowiedział jej klęczący przy magu czarnowłosy mężczyzna. - On jeszcze żyje, ale wykrwawia się szybko. Nie chciałem wyciągać sztyletów by nie pogłębić jego ran. Mam środki uśmierzające ból i wstrzymujące krwawienie, ale potrzebuję ciepłej wody do przygotowania ich.
Uklęknęła przy rannym. W swojej zawrotnej karierze małomiasteczkowego lekarza rodzinnego miała do czynienia z kilkoma ofiarami zabawy nożem. Toteż fachowym okiem mogła ocenić rozmiary obrażeń.
- Tu też przydałaby mi się jakaś pomoc przy tych opatrunkach. -
- Moment - Chris miał ewidentnie nietęgą minę, jakby miał do czynienia nie z szalbierstwem, ale czymś znacznie gorszym od szalbierstwa. - Jeżeli potrzebujesz asystenta, spróbuję pomóc. Nie jestem lekarzem, ale miałem praktyczne szkolenie z pierwszej pomocy oraz trochę praktyki w tym zakresie. Może nie tyle dotyczącej hemoroidów, czy łupieżu, ale ran oraz okaleczeń jak najbardziej. teraz to się nada, jak znalazł, jeśli przyjmiesz mnie za czeladnika.
- Trzymaj tutaj. - Poinstruowała starając się zabezpieczyć ranę. - Tylko mocno. Tutaj tego nie wyjmę. Obie rany trzeba będzie szyć. Ale spokojnie. Przeżyje. - Właściwie sama nie wiedziała po co to mówi.
Gdy skończyła z raną na klatce piersiowej, zajęła się ręką. Ta rana była mniej poważna. Tu również poszło sprawnie, z pomocom nowego asystenta.
- Jego jako pierwszego powinnam zop... - Tu zawahała się. - Powinnam zająć się nim w pierwszej kolejności. Będzie potrzebne jakieś pomieszczenie gdzie w spokoju i w miarę sterylnych warunkach będę mogła ich pozszywać. I tak. Dużo bandaży. Gaza... znaczy się czyste, hmmm..., spore kawałki materiału. - Lena namęczyła się, żeby nie używając "normalnej" terminologii wyjaśnić co i jak będzie potrzebne.
- Na dole są pokoje gościnne - odezwał się Asmel. - Urmiel weź sobie kogoś i idź sprawdzić, która się nada. Tylko uważaj, nie podoba mi się ta cisza. Coś jest nie tak.
Czarnowłosy niemal natychmiast wykonał polecenie zabierając ze sobą Ryszarda.
"Złamana ręka. Do stwierdzenia tego faktu nawet nie potrzebny był rentgen, gdyż opuchlizna była aż nadto widoczna. Do tego... " Rozważania kobiety przerwał Asmel.
- Nie mam pojęcia, ale doprowadź go do stanu używalności - odpowiedział dowódca. - Mam z nim do pogadania.
Jelena Metsänkylä otworzyła oczy ze zdziwieniem.
- Do stanu używalności?? Rany boskie!! Co to jest. Ja go muszę zbadać. A to może być bardzo, bardzo bolesne. Najlepsze byłoby znieczulenie... - "No tak, ale oni tu nie mają znieczuleń." Kobieta westchnęła ciężko. - Cudów nie obiecuję.
- Pomożesz mi jeszcze?? - Zwróciła się do Chrisa wskazując na jęczącego, niedoszłego zabójcę.. - Przytrzymaj go mocno. Muszę sprawdzić czy są jakieś przemieszczenia. A nie chcę mu ręki bardziej uszkodzić.
- Tu będzie potrzeba też twoja pomoc. - Odezwała się do Asmela. - We dwóch go utrzymacie.
- Możesz na mnie liczyć. Spokojnie, nie ruszy się - powiedział z parszywym uśmieszkiem. - Nie ruszysz się, prawda - zwrócił się do leżącego. - Pani doktor nie chce ci uszkodzić ręki, ale jeżeli spróbujesz jakiegoś numeru, nie będę tak miły, jak ona - powiedział łapiąc go wprawnym chwytem za bark drugiej ręki i dociskając mocno do ziemi. - Możesz się zabierać za niego - zwrócił się do lekarki, która, mimo zaskoczenia całą sytuacją, serio traktowała swój fach - niech tylko Asmel chwyci za nogi, bo choć nie wyrwie się, możne nieco wierzgnąć przy badaniu.
Kapitan Straży Pałacowej chwycił Aelitha za nogi. Lena przyglądała się z przerażeniem temu co robią mężczyźni. "Pacjent" jęknął głośno. Kobieta chciała już coś powiedzieć, ale chyba zmieniła zdanie z zaczęła delikatnie, o ile to jest możliwe w takiej sytuacji badać rękę. Niedoszły zabójca jęknął jeszcze głośniej. Obaj trzymający go mężczyźni wzmocnili ucisk, więc nie był się w stanie ruszać. Lekarka robiła co mogła, żeby sprawić mu jak najmniej bólu, niestety zwykle dokonywała takich badań, gdy pacjent był znieczulony. Dlatego im bardziej starał się być delikatną, tym gorzej jej szło. W końcu z zaciśniętymi mocno ustami, przestała bawić się w delikatność i zrobiła to co musiała. Aelith darł się przy tym wniebogłosy, jednakże nie mógł się ruszać. Na szczęście po chwili stracił przytomność.

- Ma tylko złamaną rękę. Trzeba to unieruchomić. Nie ma przemieszczeń. - Lena z drżącymi rękoma zwróciła się do Asmela.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny

Ostatnio edytowane przez Efcia : 20-04-2010 o 21:26.
Efcia jest offline