Wspaniała księga którą Nefarius dzierżył w wysuszonej, szczupłej dłoni robiła wrażenie. Gruba i niezwykle wytrzymała okładka zdawała się być kilkoma warstwami rozciągniętej do granic wytrzymałości, ludzkiej skóry. Dziwny zapach śmierci i stęchlizny z całą pewnością nie był jej naturalnym zapachem. Może kiedyś, ale z czasem wywietrzał i przybrał zwyczajnego zapachu pożółkłego papieru. Teraz charakterystyczny zapach był zdecydowanie pochodzenia byłego właściciela, którym był znany w swoim regionie wampir. Każdy róg tomu, był zabezpieczony stalowymi okuciami. W środku przewieszone były trzy, czerwone pasemka materiału, którymi można było zaznaczyć miejsce, w którym skończyło się czytać. Łysy mag położył księgę na blacie swego stolika w rogu gabinetu. Sługa o wielu twarzach stanął w ciemnej stronie izby z rękami splecionymi za plecami, cierpliwie przyglądając się jak jego pracodawca i zarazem właściciel przegląda zdobytą przez Vvo'cusa księgę.
Mag w czerwonej szacie otwarł księgę idealnie na środku, jakby miał w tym lata praktyki. Stary, pożółkły papier na szczęście pachniał tak jak powinien, zanosząc się tylko w kilku miejscach jakimś przyjemnym dla nosa perfumem, jakby któryś z były właścicieli tomu chciał się pozbyć zapachu okładki. Nefarius lubił przed zagłębieniem się w treść nowej pozycji, powąchać kartki, w ten sposób poznawał zawsze byłego właściciela. Charakter pisma, osoby która zapisała zawartość tomu był dostojny i elegancki. Wszystkie strony były podzielone na dwie pionowe części, które autor zapisywał. Każdą jedną stronę dodatkowo zdobiły czarno białe malunki, przedstawiająca różne kształty i figury. Każda litera nowego akapitu była pogrubiona i powiększona tak, by czytający wiedział, że tom, w którym jest posiadaniu jest autorstwa prawdziwego artysty. Nefarius wejrzał ukradkiem na swego sługę. Vvo'cus wiedział, że zasłużył na pochwałę.
Niewolnik o wielu twarzach popisał się niemałym sprytem i zdrowym rozsądkiem. Szkody spowodowane przez krasnoluda zdawały się być żadnym problemem w porównaniu z księgą, której wartość z całą pewnością nadrabiała wszelkie zniszczenia. Mag uśmiechnął się tajemniczo. Jego wytatuowaną twarz skrywał delikatny półmrok.
-
Jutro mój przyjacielu dostaniesz to o co prosiłeś czas temu.- rzekł stary mag, odrywając uwagę od otwartej księgi.
-
Co takiego panie?- spytał nieco zdziwiony doppelanger.
-
Chciałeś kobietę z dalekiego południa, o brunatnej skórze i włosach czarnych jak smoła, czyżbyś zapomniał?- Vvo'cus kiwnął nieznacznie głową.
-
A tak panie. Wybacz. Najważniejsze są dla mnie zadania które mi dajesz, potem dopiero myślę o przyjemnościach.- odrzekł niewolnik.
Czarnoksiężnik uśmiechnął się nieznacznie. Wiedział, że doppelanger mówi to, co mag chce usłyszeć, jednak spotykał się z tym na co dzień i zwyczajnie uznał za normalne zachowanie.
-
I spisałeś się świetnie.- skomentował po raz kolejny. -
Możesz odejść, odpocząć.- zezwolił niewolnikowi. Fakt, że Vvo'cus był tylko niewolnikiem nic nie zmieniał. Nefarius musiał dbać o niego, gdyż jego głównym zadaniem jest podszywać się pod maga, podczas wypadów do miasta, lub za jego granice. Vvo'cus miał sporo swobody. Nefarius dawno temu zdjął mu z szyi niewolniczą obrożę, by nie rzucała się w oczy i nie zwracała uwagi. Jakby nie było dopplenager spisywał się do tej pory dobrze i Nefariusowi trudno byłoby znaleźć drugiego takiego niewolnika o tak rzadko spotykanych zdolnościach, jakie miał Vvo'cus. Czarodziej poprawił swą magiczną szatę w kolorze krwistej czerwieni i ponownie usiadł za biurkiem. Zadowolony wzrok spoczął na otwartej księdze. Starzec otwarł ją na samym początku i zaczął zagłębiać się w jej arcyciekawą treść.