Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2010, 19:24   #4
Amanea
Konto usunięte
 
Amanea's Avatar
 
Reputacja: 1 Amanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znanyAmanea nie jest za bardzo znany
Pomieszczenie było urządzone bez zbędnego przepychu, wręcz ze swego rodzaju surowością, ale zarazem z wyczuciem. Poza mahoniowym biurkem, w gabinecie Oswalda, znajdował się jeszcze regał zastawiony od góry do dołu różnymi księgami. Nie zwróciła na nie większej uwagi, zapewne były to różnego rodzaju spisy towarów, dzienniki, księgi przychodów i rozchodów. Miała dość oglądania ich u Arvana. Pod ścianą znajdował się także spory stół, na którym stała karafka i kilka naczyń. Zapewne dla gości przybywających na dłuższą rozmowę. Pomieszczenie było oświetlone kilkoma lampkami, a także na tyle wysokie, by każdy mógł się w nim wygodnie pomieścić.
Całkiem przyjemne miejsce, choć najwyraźniej nie spodobało się Demonowi, który wbił pazurki w ramię kobiety. Ale Demonowi niewiele pomieszczeń się podobało, a już szczególnie niemiłe mu były te, które nie miały wielkiego łoża albo bel miękkich tkanin.

Samego Oswalda obdarzyła miłym uśmiechem.
- Tak, przybywam z polecenia Arvana. To mój przyjaciel i pracodawca. Jestem Nya...
Czarna kulka zaczęła się wyrywać z jej ramion, najwyraźniej znudzona tak długim bezruchem. Krasnolud uniósł lekko brwi i spojrzał na kota.
- A ten futrzak? - zapytał nieco zdegustowany obecnością zwierzaka w pomieszczeniu.
- Przepraszam, to jest Demon. Nie mogłam go zostawić na zewnątrz, bo i tak by tu przyszedł. Strasznie kaprysi. - powiedziała usprawiedliwiająco, próbując jednocześnie utrzymać i uspokoić chowańca - Jestem Nyarla Salvani.
Gdy tylko kot się uspokoił, dziewczyna odgarnęła wolną ręką kosmyk włosów z twarzy i ponownie skupiła uwagę na krasnoludzie.
- Zajmuję się poniekąd handlem. Konkretniej kontaktami ze współpracownikami Arvana. Nawiązywaniem, utrwalaniem, dbaniem o opinię... - uśmiechnęła się.
Muskała palcami sierść Demona.
- Poza tym znam się nieco na magii, jestem zaklinaczką, uczyłam się...
- Racja, Arvan wspominał, że ma dla mnie maga. Ale Ty nie wyglądasz na maga... - prychnął, lustrując dziewczynę wzrokiem, i pyknął kilka razy z fajki.
Nyarla uniosła jedną brew.
- A jak powinnam wyglądać? Obnosić się z tym? Nosić te całe szaty i inne stroje? Może jeszcze biegać z kosturem? Niee. To takie... nudne. Wolę swoje stroje. Proste i wygodne.
Krasnolud pokiwał w milczeniu głową, dając znak, że słucha. Kobieta podjęła:
- Chcę udać się z Twoimi wozami do Waterdeep. Zależy mi na tym, by wyruszyć jak najszybciej i jak najprędzej znaleźć się na miejscu. A podróżowanie z dwoma wozami będzie na pewno szybsze niż z całą karawaną. Arvan wspominał, że opłaciłeś najemników do ochrony, ale podobno nie ma tam jeszcze żadnego maga.
Podrapała Demona za uchem, po czym dodała jeszcze:
- Nie chcę żadnej zapłaty. Chcę jedynie mieć możliwość podróżowania z kimś, nie samotnie. Odwdzięczę się pomocą w pilnowaniu towarów podczas drogi, a moje umiejętności z pewnością się przydadzą. - w zasadzie nie była o tym do końca przekonana, ale jedyny mag, to jedyny mag - Więc możliwość podróży z najętymi przez Ciebie ludźmi, do samego Waterdeep w zamian za maga w obstawie. To chyba uczciwy układ?
Uśmiechnęła się najniewinniej i najładniej jak tylko potrafiła. Nie liczyła na to, że urodą wywrze jakikolwiek wpływ na krasnoluda. Ale chyba wypadało być uprzejmą, póki nie było powodów, by zachowywać się inaczej. Tym bardziej, że naprawdę potrzebowała przychylności Oswalda.

Gdy myślała o zbliżającej się podróży, wspomnienie snu nie pozwalało jej się skupić. Momentami miała nawet wrażenie, że nadal stoi tam - na klifie - a obecność w gabinecie krasnoluda i omawianie kwestii transportu jest tylko snem. Szum fal, zapach wody i poczucie wolności nieustannie szamotały się gdzieś na krańcu jej świadomości, ani na chwilę nie dając o sobie zapomnieć...
 
Amanea jest offline