Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2010, 22:37   #5
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Ha! Rzeknij mi młoda niewiasto, czy w twojej rodzinie był jaki krasnolud?- spytał nagle, przerywając swoim krzykiem chwilową ciszę. -Przekonany żem był, że będziesz chciała za swoje usługi zedrzeć ze mnie masę złota, a tu proszę, ochrona za ochronę! To mi się podoba, Arvan ma farta, że u niego pracujesz... Jakbyś kiedyś chciała, to wpadnij do mnie, może będę w stanie zaproponować Ci lepsze stanowisko...- burknął tajemniczo. Krasnolud wziął głęboki wdech i pogładził się obiema dłońmi po wydętym brzuchu. Jego broda opadała na wystający brzuch jakby miała zwrócić nań jeszcze więcej uwagi.
-Niestety, twoje dobre intencje nie wystarczą. Wybacz mała, ale muszę sprawdzić twoje zdolności. Nie martw się jednak z twoich referencji, jakie to wystawił Arvan wynika, że dasz sobie radę!- oznajmił, sięgając ręką do niewielkiej szufladki zamontowanej po jego stronie stolika. Oswald wyciągnął z niej niewielki papier i mrużąc oczy przeczytał jego zawartość.

-Mój przyjaciel, Ian ma problem z żądłakami, które od kilkunastu dni krążą niebezpiecznie blisko jego domostwa. Oczywiście nie każę Ci iść tam samej! Udaj się na Arenę i odszukaj elfa Gabriela. Powiedz mu, że przychodzisz ode mnie. Razem z nim udasz się do domostwa Iana, milę za miastem i wspólnie rozwiążecie problem żądłaków. Jeśli sobie poradzicie, masz tę robotę! Ha!- krzyknął brodacz. Nyarla dobrze wiedziała, gdzie znajdowała się Arena, ponieważ postawiono ją blisko świątyni Oghmy, do której nie raz odprowadzała znajomych poszukujących wiedzy w księgach. Kobieta nie tracąc czasu wstała od biurka i opuściła gabinet Oswalda. Po chwili do jej oczu dotarły ponownie promienie słońca. Zaklinaczka rozejrzała się na boki szukając wzrokiem najkrótszej drogi do miejsca, gdzie ponoć przebywać miał Gabriel. Wybrała w końcu drogę i ruszyła nią dziarsko. Arena znajdowała się dobre kilkanaście minut od Dębu elfów. Kobieta wciąż chciała jak najszybciej załatwić tę sprawę.


Arena była miejscem legalnych walk, fizycznego rozwiązywania sporów, a także organizowania pokazów wierzchowców. W ciągu dnia swe treningi odbywało tam wielu wojaków i najemników, chcących się podszkolić w walce z żywym przeciwnikiem a nie drewnianą kukłą w zbroi. O tej porze dnia, jednak miejski przybytek nie gościł wielu wojowników. Nyarla weszła na widownię otaczającą piaszczyste pole walk i z łatwością dostrzegła szczupłego, dobrze zbudowanego elfa o jasnych włosach, spiętych z tyłu głowy w koński ogon. Gabriel był dobrze zbudowany. Rzeźba jego mięśni robiła wrażenie. Miał na sobie szare, poszarpane spodnie, zaś jedynym elementem zbroi u tego mężczyzny był karawasz i naramiennik na lewą rękę. Elf ćwiczył dość blisko części widowni, na której znajdowała się Nyarla i kobieta dostrzegła na obu jego łopatkach paskudne blizny, wielkości ludzkiej dłoni. Zaklinaczkę zaczepił niespodziewanie przystojny osobnik w skórzanej zbroi, który prawdopodobnie już skończył swój trening.
-W czym pomóc?- spytał uśmiechając się tajemniczo. Czarownica szybko wyjaśniła osobnikowi, że chodzi jej o Gabriela. Wojownik pokręcił głową z niezadowoleniem.
-Strzaskane Niebiosa! Ktoś do Ciebie!- zawołał elfa, a ten wbił miecz którym walczył w podłoże i powoli podszedł do widowni.

 
Nefarius jest offline