Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2010, 20:49   #1
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Bez Granic [+21]

Ze względu na sceny mocno erotyczne i sam charakter sesji, należy się zastanowić przed jej czytaniem. A już czytając traktować z przymrużeniem oka, tak samo jak my ją traktujemy podczas pisania i mieć świadomość, że to tylko niegroźna fantazja. Stąd też 21+, chociaż ja w swoich sesjach zwykle nie stosuję takich oznaczeń.

Pierwszym co zobaczyły, zaraz po obudzeniu, była ciemność. Odganiana tylko migotliwymi, czerwonymi płomieniami, które wypełniały pomieszczenie, w którym się znajdowały, osnuwając je dziwną, tajemniczą poświatą o kolorze krwi. Nie pamiętały nic z ostatnich dni, jakby ktoś wymazał ich pamięć. Bo fakt, że od ostatniej świadomej myśli minęło przynajmniej dni kilka, był niezaprzeczalny. Pojawiały się jakieś przebłyski, chwilowe wizje, niezrozumiałe głosy i migające obrazy. Nic więcej, żadnych konkretów. Tylko stanowcze postanowienia, by opuścić miejsca znane od dziecka, by ruszyć na szlak. Gdzie były teraz? Magia mogła zabrać je nawet na drugi koniec świata, a małe, kamienne pomieszczenie nie dawało zupełnie żadnych wskazówek co do umiejscowienia tego miejsca. Było chłodno, ale nie zimno - okryte pledem ciała grzały się najwyraźniej nawzajem, nieświadomie przytulone do siebie. Bo z ubrania miały tylko cienkie koszulki, sięgające im ledwie za pupy i nie zasłaniające ramion, uszyte z materiału, który zupełnie nie dawał ciepła. Dwie młode kobiety, dziewczyny raczej, o bardzo niewinnych, teraz przestraszonych twarzyczkach. Żyrandol skrzypiał cicho, poruszając się pod sklepieniem. Gdy mu się przyjrzały, mrużąc oczy, okazało się, że światła nie dają świece, a małe kule magicznego światła.


Komnata była mała, mieściły się w niej tylko dwa posłania, z których jedno obecnie było puste. Drugie zajmowały one, a podobne rozmiary pozwalały sądzić, że miejsce to było sypialnią ogółem czterech osób. Nie było drzwi, chociaż było rzecz jasna wyjście, zasłonięte tylko ciężką kotarą, poruszającą się bardzo delikatnie, tak jakby z drugiej strony wiał lekki wiatr. Poza tym były tu także dwa spore kufry, niestety oba zamknięte na jakieś niewidoczne gołym okiem zamki. Pachniało magią, a obie dziewczyny zaczynały dochodzić do wniosku, że to właśnie mag musi być właścicielem tego miejsca. To także wyjaśniało utratę pamięci. Zostały porwane? Ale przez kogo? Sądząc po stroju... ale przecież jedyna twarz pojawiająca się w przebłyskach pamięci należała do kobiety!

W końcu to pragnienie, głód i potrzeba fizjologiczna zmusiły je do wstania i ostrożnego podejścia do zasłony. Delikatne, półnagie ciała drżały ze strachu i niepewności, a także z chłodu, gdyż teraz ten delikatny wiaterek owijał się wokół ich sylwetek. Odsunęły kotarę, wychylając się i wkraczając w nieznany sobie świat, tak to należałoby nazwać. Odgłosy, które wcześniej miały za cichy szmer, teraz przybrały na sile, a i światło było tutaj trochę ostrzejsze i przez kilka długich chwil przyzwyczajały się do jego blasku i normalnej barwy.

Nie było korytarza, od razu wkroczyli do czegoś, co nawet małe dziecko nazwałoby chatą wiedźmy. Ściany także były tu z kamienia, ale wystrój był już całkiem inny od małej komnaty, w której się obudziły. Wszędzie były meble, ustawione wzdłuż ścian i porozstawiane także na środku dużego pomieszczenia. Drewniana podłoga skrzypiała wraz z każdym ruchem niezbyt przecież ciężkich dziewczyn, ale skrzypienie dobiegało także z drugiej części pomieszczenia, niewidocznej przez to, że cała otwarta przestrzeń obwieszona była delikatnymi tkaninami w ciemnych barwach, które musiały odsuwać rękami, by przejść choćby kawałek dalej. Wszystkie regały i stoły były pozastawiane przeróżnymi rzeczami. Dominowały książki, w starych, wytartych oprawach i tytułach w często zupełnie niezrozumiałym języku - chociaż kilka i tak dało się odczytać. Tyle, że "Wywary magiczne" czy "Sztuka klątw" nie bardzo zachęcały do głębszych studiów. Jednocześnie przerażająca, jak i pociągająca natura świata, wiedźmia magia, autorytet i niezależność. Prócz opasłych tomów było też wszystko, co wyobrażały sobie w dzieciństwie, gdy przywoływały obraz mitycznej wiedźmy. Umieszczone w glinianych słojach składniki, zarówno te rozpoznawalne jak i całkiem obce. Wlane do szklanych pojemników różnokolorowe substancje, czasem wydobywające z siebie parę i syk, gdy umieszczone w nich składniki walczyły zażarcie. Kilka kociołków, wiele ziół i kilka zasuszonych, wypchanych stworzeń zawieszonych na ścianach.
Pachniało kadzidełkami, gdy przedzierały się naprzód, a wiejący skądeś wiatr przynosił poruszenia zarówno zwiewnych zasłon jak i ich skąpych strojów. Gdzieś stamtąd dobiegało ich skrzypienie, ciche stukanie oraz tłumione jęki, zupełnie nie przypominające te wydawane przy bólu. Aż nagle, po odsłonięciu kolejnej zasłony, zobaczyły ją, władczynię tego miejsca.


Patrzyła na nie spokojnie, chociaż z drapieżną miną. Miotła zamarła w jej dłoniach, gdy oparła ją o ziemię. Tutaj prawie kończyły się podobieństwa z wyobrażeniami, które miały w głowach obie dziewczyny. Wiedźma była wysoka, na dodatek ubrana w dziwne, z wyglądu bardzo niewygodne buty. Z wyglądu zresztą tylko spiczasty kapelusz pasował do wyobrażeń, cała reszta... Może i nie była najmłodsza, ale na pewno też nie bardzo stara. Miała też bardzo miłe dla oka ciało, praktycznie całkiem odsłonięte, gdyż strój gospodyni był jeszcze mniej przyzwoity od tego, co obie dziewczyny miały na sobie. Był bowiem całkiem przeźroczysty! Przez ciemny materiał przebijały się pokaźne piersi, odsłonięte były całe nogi, widziały nawet jej łono! Wiedźma uśmiechnęła się w końcu, widząc szok na twarzach swoich "podopiecznych". Dopiero wtedy też obie dosłyszały także jęki, teraz głośniejsze i wyraźniejsze.

- Obudziły się moje nowe nabytki... dobry wieczór. Oczekiwałam was.
Głos miała władczy, wyraźny. Przyzwyczajony do krzyku i wydawania poleceń. Takie rzeczy się czuło.
- Głodne? Spragnione?
Kontynuowała, ale teraz ruszyła ku nim, podchodząc bardzo blisko.
- Wychodek jest na prawo, na podwórzu...
Nagle zamilkła, z mruczeniem przyjmując jakiś głośniejszy jęk, zbliżający się niemal do krzyku.
- Nie bójcie się. Chcecie popatrzeć?
W jej oczach pojawił się zachwyt, gdy odsłoniła jedną z zasłon. A obie dziewczyny znów oniemiały, obserwując coś, co przez całe życie osnute było zarówno tajemnicą jak i objęte zakazami.
Przez kolejne dwie warstwy bardzo cienkiego materiału, dostrzegały wielkie łoże, oświetlone podobnymi co na żyrandolu, czerwonymi światłami. Klęczały tam dwie zupełnie nagie dziewczyny, całując się namiętnie i zapamiętale, nie zważając zupełnie na otoczenie. Ich długie włosy spływały im na plecy, ale odległość i materiał nie pozwalały na zbyt dokładne przyjrzenie się im. Ale to nie było wszystko. Pod nimi bowiem, leżąc na plecach, znajdowała się kolejna osoba! Widać było tylko jej umięśnione ramiona i nogi. Mężczyzna. Jedna z dziewczyn, siedząc mu na biodrach, poruszała się powoli w górę i w dół, zaś uda drugiej kończyły się tam, gdzie powinna być twarz leżącego pod nią kochanka! Wiedźma widząc zdumienie na niewinnych twarzyczkach, objęła je delikatnie w pasie.
- Was również tego nauczę. Nie stanie się nikomu żadna krzywda, a poznacie rozkosz, o której nawet nigdy nie śniłyście.
Pokaz wcale nie zmierzał ku końcowi. Jak w takim momencie myśleć o jedzeniu lub czymkolwiek innym?
 

Ostatnio edytowane przez Sekal : 09-05-2010 o 22:37.
Sekal jest offline