Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2010, 14:36   #3
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Dwadzieścia kilometrów?- spytał krasnolud. Jego zachrypnięty głos rozniósł się po niemal pustym trakcie. Idąc pieszo mijał właśnie jakich dwóch mężów pędzących konno w kierunku przeciwnym od Thandale.
-Tak krasnoludzie. Miej jednak oczy dookoła głowy. Ostatnimi czasu okolica jest bardzo niebezpieczna.- odrzekł wyższy, lepiej zbudowany mąż z długimi włosami. U jego pasa wisiał długi miecz, zaś na plecach spoczywała zawieszona kusza. Z całą pewnością broń służyła mu do osobistej obrony, skoro uważał, że okolica jest niebezpieczna. Doris uśmiechnął się tylko pod nosem spoglądając z politowaniem na jeźdźców.
~A może uciekinierów?~ pomyślał w duchu. Krasnolud kiwnął ręką w podzięce za informacje i ruszył na przód traktem przed siebie. Masę drogi miał za sobą. Na szczęście dla niego napotkał grupę myśliwych, którzy użyczyli mu grzbietu jednego z dwóch wolnych koni, które wozić miały celowo upolowanego zwierza.

Dodoria szedł dziarsko na przód. Topory, które w jego rękach były śmiercionośną kombinacją oręża nie mogły się doczekać by rozwalić łeb jakiejś bestii. Ostatni raz miał do czynienia z godnym przeciwnikiem ponad pięć dekadni wcześniej, gdy po długim czasie wytropił w końcu trolla, porywającego bydło -mieszkającym w okolicy jego leża- wieśniakom.
-Wilkołak kurwa... Jebany futrzak, rzygający kłaczkami... Problem... Warto, to w ogóle pchać się na takie zadupie, z powodu głupiego wilkołaka?- narzekał pod nosem do siebie. Nie przerażały go takie bestie. Stawiał czoła groźniejszym przeciwnikom. Ba! Przewaga jaką mieli nad wilkołakiem nie wynikała tylko z masywnego wzrostu czy nieludzkiej siły. Wielu pokonanych wrogów natura obdarzyła niesamowitym intelektem i bystrością. On zaś i takich wrogów doceniał. Wszak zabijanie przygłupich kreatur w końcu i takiemu prostemu osobnikowi jakim był Dodoria może się znudzić.

Gdy w końcu trafił do miasta odsapnął z ulgą. Mieszkańcy nie byli rozmowni, zadowoleni z życia i nie pałali sympatią do gości, jakim on był. Nie szukał jednak zwady z osoba, z których to podatków zostanie mu dana nagroda, gdy już przyniesie łeb likantropa. Udało mu się wynająć izbę na noc. Jak się wartko okazało, w tej właśnie karczmie poznał kilka osób, które również miało chrapkę na wilkołaczy łeb. Dawno temu oduczył się zespołowej pracy. Z resztą tamten zespół miał swoje taktyki, które każdy członek znał. Ci zaś zdawali się dla Dodorii zwykłymi podróżnikami, obdarzonymi jakimiś tam umiejętnościami. Tak przynajmniej się prezentowali. Czekać mieli na kogoś ważnego. Kogoś kogo Doris w ogóle nie kojarzył, nie znał, ale miał za to nadzieję, że ów osobnik przejdzie od razu do rzeczy i nie będą musieli udawać się na jakieś rozmowy i debaty. To czego oczekiwał od pracodawców to jasne wytyczne odnośnie zadania i pieniądze, które mógł na tym zarobić.

Na placu czekały kolejne trzy osoby. Krasnolud przywitał się z nimi machnięciem ręki. Nie poznał jeszcze swych "towarzyszy" i nie mógł sobie ustalić zdania na ich temat. Jak na razie byli równie małomówni co on. Cenił to sobie. Nie przepadał za gadatliwymi, którzy gdy przychodzi, co do czego to stoją z tyłu, a potem opowiadają jacy to nie byli mężni i wspaniali w boju. Gdy jeden z przyszłych kompanów przedstawił się, na jego usłanej bliznami twarzy wykwitnął nieznaczny uśmieszek.
~Kurwa, jak ja bym Ci pacanie zaczął wymieniać moich przodków i ich znajomych to byś się posrał z wrażenia...~ pomyślał przewracając oczami.
-Tak, tak. Uśmiercić wilkołaka.- skwitował wojownik, poprawiając pas, który trzymał jego, stare, zniszczone spodnie.
 
Nefarius jest offline