Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2010, 19:09   #4
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Yelly nie słyszała zbyt wyraźnie słów gospodyni, które docierały do niej jak przez mgłę. Z nieskrywanym zainteresowaniem przypatrywała się temu, co działo się przed nią, a ciało mimowolnie mocniej przywierało do Moleny. Raz za razem głośno przełykała ślinę, a gdy usłyszała szept czarnowłosej towarzyszki, obróciła się ku niej. Widząc gdzie sięga, nie mogła już wytrzymać i jej własna dłoń objęła małą pierś przez cienki materiał.
- Pani... - powtórzyła po Misty podobnym głosem. - Pokaż...
Sama wpatrywała się już w bardziej namacalną towarzyszkę, poddając się całkowicie dłoni gospodyni. Czuła jak drżą jej nogi...

Molena była zaskoczona, to było przez chwilę widać w jej oczach. Ale zaskoczenie zdecydowanie należało do tych przyjemnych, bowiem szybko na usta powrócił szczery uśmiech, gdy puściła Misty i bardziej zbliżyła się do Yeleny. Nachyliła się nad nią powoli, ocierając materiałem swojej całkowicie przeźroczystej sukni i złożyła na wargach słodki pocałunek. Delikatny, lekki i zapowiadający dalsze przyjemności. Musnęła językiem wargi dziewczyny, mocniej zaciskając dłoń na biodrze, a potem wprost na pośladku jasnowłosej. Nie kontynuowała jednak, odrywając się od drżącej Yelly i zbliżając z kolei do czarnowłosej, której palce zagłębiały się już pomiędzy ciemne włoski. Ją również objęła i obdarowała pocałunkiem, podniecającym, acz lekkim, niemal całusem, którego wymiar był dalece mocniejszy od przyjacielskiego cmoknięcia.
- Nigdy nie miałam tak... chętnych uczennic. Myślałam, że najpierw zechcecie się napić i zjeść. Ale mam drugie takie łóżko. Tam będzie nam wygodniej.

Słowa kobiety podziałały orzeźwiająco na Misty, która doszła do wniosku, ze od czasu gdy wstała wnętrze jej ust stało sie wyschnięte niczym pustynia po przejściu wietrznej burzy. Czy było to spowodowane widokiem sceny której była świadkiem czy też faktem że od czasu kiedy miała w ustach jakieś płyny minęło sporo czasu, nie było istotne. Zdecydowanie pewne potrzeby stały się nagle istotniejsze:
- Może jednak skorzystałabym z wygódki i napiła się czegoś... - powiedziała niepewnie.
Yelly pokiwała na to głową, chociaż czuła wciąż dotyk warg na swoich ustach, a napięcie i ciepło wcale nie zmalało. Przypomniało się jej powiedzenie sióstr: "najpierw obowiązki, potem przyjemności". Zrobiła się jeszcze bardziej czerwona, słysząc swoje myśli. Czy taka była jej prawdziwa natura, tak łatwo było ją wyzwolić!

Wiedźma zachichotała i znów objęła je, tym razem bardziej czule, niż pobudzająco. Skierowała ich kroki z dala od rozgrywającej się wciąż miłosnej sceny, aż w końcu kolejne warstwy tkanin zasłoniły całkiem tamto miejsce, a wiatr przybrał na sile. Pomieszczenie było naprawdę duże, ale nie było tu ścian ani drzwi, a jedynym osobnym miejscem była komnata, w której dziewczyny się obudziły. Dlatego widok drzwi trochę je zaskoczył, ale tylko trochę - były otwarte i do wnętrza wpadał ciepły wiatr i słońce, które nie przebijało się jednak przez liczne warstwy materiału. Ostatecznie wyszły na ciepłe powietrze, rozkoszując się słońcem, mocno przyświecającym z czystego i pięknie niebieskiego nieba. Gdzieś daleko widać były szczyty gór, a w dole - doliny zielono-brązowawych traw. Dom Moleny znajdował się wysoko, umieszczony na skale, na którą prowadziła tylko stroma ścieżka, wijąca się między głazami i krzakami i znikająca gdzieś dalej. Tutaj jednak rosła piękna, soczysta zieleń, zamieniająca tą płaską skałkę w bardzo przyjemną oazę. Nie wątpiły, że wszystko to było sprawką magii, zarówno zieleń, bujna roślinność pięknego ogrodu jak i połyskujące czystą wodą małe jeziorko trochę dalej. Gospodyni skazała na mały zagajniczek.
- Tam jest wychodek. Potem musicie się... dokładnie umyć, nie mogłam przecież tego zrobić, gdy byłyście tak nieładnie nieprzytomne! Woda jest ciepła, nie zmarzniecie. A potem... - zrobiła niezrozumiały gest jedną z dłoni, w której pojawiła się krótka różdżka. - Potem raczcie się czym zechcecie.
Na trawie przed domem pojawił się duży koc, zastawiony dzbanami z wodą i winem, owocami, warzywami i pięknie pachnącymi potrawami.
- Ze mną będziecie miały jak w raju, obiecuję. Ta ścieżka na dół... nie wolno tam chodzić beze mnie! Strażnicy są trochę... nienasyceni. A ciężko było ich stworzyć, nie są więc idealni. Tu macie jednak wszystko czego potrzebujecie - zatoczyła dłonią łuk. - Zawołajcie, gdy zaspokoicie najważniejsze potrzeby. Zachęcam do próbowania wszystkiego...
Zachichotała znowu i zniknęła w dużym, drewnianym budynku, do którego przylegała kamienna wieża. Nie było w niej okien, przez co sprawiała dziwne wrażenie, jakby stawiał ją jakiś bardzo zwariowany projektant. Zapewne sama Molena.
 
Sekal jest offline