Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2010, 19:18   #6
Khas
 
Khas's Avatar
 
Reputacja: 1 Khas nie jest za bardzo znanyKhas nie jest za bardzo znanyKhas nie jest za bardzo znany
Podróż do Thandale była dość męcząca. Wieś leżała na jakimś zapomnianym przez bogów zadupiu do którego prowadził jeden jedyny trakt. Cóż musiał spłacić dług Eckhartowi i pomóc tej lokalnej społeczności w ich kłopotach. Nie robił tego dla dobra tych ludzi czy jakiegoś podziwu. Mahkran był pragmatyczny. Za głowę wilkołaka była wyznaczona niezła sumka. Jeśli uda się go pozbyć to nie tylko zarobi, ale uwolni się też od długu. Jechał razem ze swoimi towarzyszami, Corem i Desminą. Zawsze mógł na nich liczyć. Zbliżając się jednak do wsi na skraju świata, nie wiedział jakich niespodzianek się spodziewać, ale musiał być na nie przygotowany. W końcu nie był byle kim.

Był średniej postury człowiekiem z ostrymi rysami twarzy, współgrającymi z ciemnymi, prawie czarnymi oczami i krótką obciętą na jeża fryzurą. Ma nieco wysunięty podbródek i lekko spłaszczone uszy. Ubrania Mahkrana miały czarny kolor. Zarówno całe ubranie, włączając w to buty na miękkiej podeszwie i zbroję a także karwasze. Przy siodle spoczywała zaś wspaniała kusza oznaczona dziwnymi ornamentami, misternie stworzona i upiększona o otchłanne reliefy.

Otulił się szczelniej płaszczem gdy wiatr mocniej zadął. Przeklęte zimno. W Amnie było zdecydowanie cieplej. Kopyta Sztaby zastukały o kiepskiej jakości bruk. Wiedzieli, że muszą dostać się na wioskowy plac gdzie mieli spotkać się z posłańcem. Kiedy wjechali tam konno Mahkran musiał mocno trzymać się w siodle aby nie spaść. Takiej zbieraniny cudaków i dziwolągów nie widział nawet w Amnie. Mahkran miał mieszane uczucia. Nie wiedział czy ma się zacząć śmiać do rozpuku czy przybrać wyraz politowania na twarzy.

Zgraja która się tu zebrała mogłaby spokojnie otworzyć obwoźny cyrk. Plebs, hołota, tłuszcza i drobnomieszczaństwo. Ludzie i humanoidy, którzy nie zdają sobie sprawy, że są tylko maluczkimi narzędziami w rekach możnych. Żałosne. Szlachcic spoglądał na nich wszystkich z góry, z siodła swej klaczy. Pierwszą istotą, która przykuła uwagę Mahkrana była drowka. Miał już do czynienia z tymi podstępnymi istotami. Kiedyś pełnił obowiązki jako kontakt z jedną z komórek drowów w Amn. Tam nauczył się, że są to istoty zdradzieckie i bezwzględne, gotowe nie cofnąć się przed niczym byle tylko osiągnąć cel. Spodziewać można się było tylko po nich zdrady, gdy sojusz przestaną uznawać za opłacalny. Krasnoluda zmierzył tylko pogardliwym wzrokiem i spojrzał porozumiewawczo na towarzyszy. Dwa godne pożałowania smokopodobne stworzenia budziły jego rozbawienie. Przypominały wioskowych głupków i kto wie może nimi były. Natomiast ten jakmutam, którego imienia nie zapamiętał, a pamiętał tylko, że przedstawił się jako szlachcic. Mahkran spojrzał na niego z dezaprobatą. Żeby szlachcic zniżał się do poziomu plebsu. Amnijczyk prychnął tylko ściągając wodze Sztaby. Śmieć a nie szlachcic, tytuł pewnie sobie kupił na bazarku, bo zachowanie prezentował wieśniackie. Przechwałki i puste słowa. Niech lepiej już przybędzie ten posłaniec i zaprowadzi ich do pana tych włości, aby tam zajęli się jego klaczą jak należy.
 

Ostatnio edytowane przez Khas : 25-04-2010 o 19:31.
Khas jest offline