Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2010, 20:14   #7
Kivi
 
Reputacja: 1 Kivi nie jest za bardzo znany
Desmina w milczeniu przytuliła się do muskularnego, konnego karku, kątem oka spoglądając na podróżujących obok towarzyszy. Nie miała nic przeciwko dłużącym się podróżom, zawsze lepsza obita pupa od sztyletu między żebrami, a po tych wszystkich latach była w stanie docenić chwilę wytchnienia. Nuda dawała się we znaki dopiero wtedy, gdy było zbyt zimno, by się odezwać. Dobrze, że miała chociaż te swoje zmyślne buty. Szkoda tylko, że jej policzki za nic miały sobie zaklętą w nich magię, różowiejąc coraz bardziej przy każdym podmuchu wiatru.
Kiedy miasteczko zamajaczyło w końcu na horyzoncie, poderwała się gwałtownie, otrzepując zaśnieżone rękawy.
- Ale tym razem bez żadnych wyskoków, moje drogie ptaszki. Spłaćmy w końcu ten cholerny dług i pojedźmy gdzieś, gdzie jest ciepło. – Rzuciła z uśmiechem, sięgając wzrokiem w stronę dalekich zabudowań.
- Różnie w tym mieście może być, Jaskółko. – Odparł Mahkran, wzruszając rękami. Cor, jak zwykle, siedział tylko zamyślony, nie odzywając się ani słowem.

***

Fakt, było nawet „różniej” niż sądziła. Nie łudziła się, że spotka tam samych ludzi, jednak aż tak niecodziennej zgrai się nie spodziewała. Mimowolnie dłuższą chwilę przyglądała się gadziemu osobnikowi, z aprobatą podziwiając jego niezwykłe kształty. Niestety czar prysł, kiedy Veth otworzył paszczę. Zniesmaczona nieeleganckim słownictwem, przeniosła wzrok na jego rozmówcę. No tak, naturalnie w takim miejscu nie mogło zabraknąć krasnoluda. Skrzywiła się nieznacznie, rzucając dwójce towarzyszy porozumiewawcze spojrzenie. Żenujące zachowanie rudego dzieciaka również pozostawiła bez komentarza, choć widok niewielkiego pseudosmoka wywołał niewielki uśmiech na jej twarzy. Zawsze miło było mieć obok jakąś czarującą postać. Jaskółka była chyba najmniej uprzedzoną do innych ras z całej Trójki, jednak na widok drowki mimowolnie sięgnęła dłonią do pasa, zaciskając palce na zakrytej płaszczem broni. Najwidoczniej ktoś musiał mieć do niej choćby cień zaufania, skoro jeszcze nie skończyła na stosie. Jedynie szlachcic przywrócił jej wiarę w… no, w obce osoby.
Zatrzepotała uroczo swoimi ciemnymi rzęsami, które kontrastowały z bladoniebieskim odcieniem jej oczu. Poprawiła niezauważalnie burzę, w tej chwili potarganych, ciemnobrązowych włosów i wygięła swoje pełne, różowiutkie usta w przyjacielskim uśmiechu. Choć ciemny płaszcz zniekształcał jej sylwetkę, kiedy skłoniła się delikatnie przed szlachcicem, mimowolnie odsłoniła odrobinę ładnie zarysowane pod mithrilową koszulką piersi.
- Miło mi cię poznać, mój panie. Eryka z rodu Vencermos, to zaś są moi przyjaciele. – Przedstawiła się wesoło personaliami, które widniały na schowanym glejcie. Wskazała dłońmi na Jastrzębia i Skowronka, a na jej palcu błysnął srebrzysty sygnet, na którym wygrawerowany był łabędź. – Na to wygląda. Ciekawe, jak wiele osób potrzeba do zabicia jednego stworzenia? – Rzuciła już bardziej w eter, nieco rozbawiona.
 
Kivi jest offline