Wątek: Na Ratunek 2
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-04-2010, 23:46   #7
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
- Olimpio Grisi czy mi ufasz? Czy ufasz mi na tyle by powierzyć mi swoje życie?
- Nie ufam. Ale życie powierzyć mogę.
Tak właśnie powiedziała. Zręczne bon mot, prosto z europejskich salonów. Stanęli, w chłodnym powietrzu, wysychała rosa na jej sukni i wsiąkały w delikatny materiał krople potu, które spowodował bieg. Dygotała z zimna. Patrzyła wilkołakowi w oczy, nie odwracał spojrzenia.
- To znaczy właściwie ufam –powiedziała cicho - Tylko niewiele rozumiem.
- Wiem ludzka istoto i chciałbym móc odpowiedzieć na twoje pytania - odpowiedział Gerard - ale przyrzekłem, że będę cię chronić za wszelką cenę... - Wilkołak pochylił się i zerwał coś z szyi. Dopiero po chwili Olimpia zauważyła, że była to czarna perła na srebrnym łańcuszku. Delikatnie zawiązał ją na szyi śpiewaczki. - Tak długo jak będziesz to nosić, tak długo Szukacze cię nie znajdą. Zostań tutaj, a ja postaram się ich odciągnąć i wrócić... Gdybym nie wrócił… to weź to - podał jej niewielki gwizdek wyrzeźbiony w białej kości - i dmuchnij w niego z całych sił... Przybędzie ktoś kto ci pomoże. - Gerard rozejrzał się, maszyny były coraz bliżej. - Cokolwiek się stanie, nie zdradź się.
- Z czym? –zabrzmiało to żałośnie jakby miała za chwilę się rozpłakać, lecz tak naprawdę w Olimpii wzbierał gniew.– Z czym mam się nie zdradzić? – głos jej lekko drżał. Teraz najważniejsze było wyrzucić z siebie pytania jedno za drugim, jak najszybciej, bez przerw miedzy słowami, żeby dostać jakąś odpowiedź – Znasz mojego ojca? żyje? wie, że tu jestem? nazywa się Merli? co to za istoty? I te machiny? jaka królowa? dlaczego chce czegoś ode mnie? gdzie mam iść? kim jest twój pan? wiedziałeś, że tu przyjdę? czekałeś na mnie czy to przypadek? Nie możemy uciekać razem?
- Proszę! nie zostawiaj mnie! – to był rozkaz, ale Gerard tego nie usłyszał. Ale przynajmniej zatrzymał się słysząc pytania. Odpowiedział, nie odwracając się jednak do Włoszki
- Twój Ojciec nie żyje Olimpio, zginął wiele lat temu, zabity przez siepaczy Królowej. Przykro mi. – Machiny były coraz bliżej; na tyle blisko, że dało się słyszeć dziwny mechaniczny stukot. – Czas się nam skończył – stwierdził Gerard. – Cokolwiek się stanie zostań tutaj… Jeżeli Królowa cię znajdzie wszystko będzie zgubione…

I pobiegł. Poczuła jak bardzo jest zmęczona. W ciszy nocy zaburczał jej żołądek, to ją rozśmieszyło, parsknęła, tłumiąc odgłos, ale jednak. Gerard biegł ogromnymi susami. Bohaterski, imponujący. Zaraz zobaczą go szukacze. Uśmiechnęła się pod nosem. I co? Rozszarpią? To z pewnością nie będzie przyjemne. Więc raczej powinna patrzeć w drugą stronę. Odwróciła się. Chciała tak wytrwać. Spalić jakiś dziwny most, którego istnienie dopiero dostrzegła. Liczyła w myślach, nie wiedzieć czemu po francusku. Za plecami zrobiło się głośniej. Przestała słyszeć kroki wilkołaka. Bardzo trudno było się nie odwrócić. Machiny burczały, ich nawigatorzy pokrzykiwali. Włoszka pochyliła się rozsznurować pantofle. Powinien był z nią zostać. Ktoś powinien z nią zostać, prawda? Wysypała z butów grudki ziemi i opadła na mech. Za plecami robiło się coraz ciszej. W brzuchu nadal burczało. Dobrze, że była taka zmęczona. Nie zniosłaby jeszcze jednej przepłakanej nocy.
 
__________________
"Kobieta wierzy, że dwa i dwa zmieni się w pięć, jeśli będzie długo płakać i zrobi awanturę." Dzienniki wiktoriańskie
Hellian jest offline