Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-04-2010, 00:41   #9
Imuviel
 
Imuviel's Avatar
 
Reputacja: 1 Imuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwuImuviel jest godny podziwu
Jestem skończonym kretynem. Sam się jeszcze nakręcam. I po co mi to było? Powinienem był zostać na cieplutkim komisariacie... Zdjęcia z miejsca zbrodni przyprawiały o dreszcze, a teraz Marlon miał zobaczyć je na własne oczy. Przeszukać, dotknąć, powąchać i przewidzieć. Ostatni dureń.

Z początku Marlon nienawidził reporterów za ich wszędobylskość i niemoralną ciekawość, z czasem to zrozumiał, w końcu była to ich praca tak samo jak jego obowiązkiem jest znalezienie szaleńca, który rozczłonkował dziewczynę. Już z okna samochodu rzuciła mu się w oczy skacząca, rozpychająca się bezpardonowo i wrzeszczącą Ezmo. Za jakie grzechy...
Marlon zaczął się nadmiernie pocić i wiercić w siedzeniu. W myślach błagał los, by Terrence tego nie zauważył. I bez jego komentarzy dzień zapowiadał się gorzko.

Szczęśliwie Jessica przyjęła Catherine Ezmo na klatę. Do Baldricka podszedł jeden z patologów.
- Sierżant Mendoza – przywitał się jeden z mundurowych, którzy warowali przy taśmie, wyciągając dłoń na powitanie. – Rozumiem, że jesteście z Wydziału Specjalnego? Nie spieszyło się wam, chłopaki?
Marlon przez chwilę zastanowił się nad jego słowami, nieśmiało ściskając dłoń sfatygowanego policjanta.
- Vilain. Rzucę tylko okiem. - zadeklarował i skierował się ku zaułkowi.
Gdy dojrzał miejsce, gdzie krzątali się technicy, odwrócił się na pięcie i dyskretnie łyknął szkockiej. Policzył do piętnastu i dopiero wtedy zebrał się na odwagę.

Na początku rzucił pobieżnie okiem na cały zaułek. Marlon doliczył się osiemnastu zabezpieczonych miejsc, wraz z częścią gdzie znaleziono głowę panny Watermann.
Ściany pokryte były zwyczajnymi graffiti, takie jakie można znaleźć w każdej dzielnicy.
Marlon doszedł aż do końca alejki, do jednego z dwóch wyjść. Brama prowadziła do drzwi w pobliżu których znajdowały się kontenery na śmieci.
Już nawet nie śmierdziało, po prostu capiło.
Reporterzy, technicy, patolodzy, pieski. Ah, potrzebuję szumu!
Wrócił do barierek, w poszukiwaniu Mendozy.
- Sierżancie Mendoza! - zwrócił jego uwagę Marlon - Dwa pytania, jeśli mogę.
Co to za budynek po tamtej stronie zaułka? Tylne wyjście? I kto znalazł ciało?
Jak się okazało był to nieczynny teraz lokal, tylnim wyjściem wynoszono z niego śmieci. Ofiarę znalazł sprzątacz, który został odesłany do domu. Po zapisaniu adresu w zeszycie, Marlon odszedł w cień, nucąc pod nosem.
 
__________________
moja postać =/= ja // Tak, jestem kobietą.
Imuviel jest offline