Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-05-2010, 12:25   #25
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Pastor Martin uniósł obie ręce wysoko w górę i odwrócił się przodem do płonącego kościoła. W tej chwili nawet otaczający go ochroniarze klęknęli i zaczęli się modlić. Płomienie nadal strzelały wysoko w górę, stanowiąc śmiertelne zagrożenie zarówno dla pobliskich domostw jak i ludzi zebranych na placu. Nikt jednak z obecnych nie podnosił się i nikt nie przerwał modlitwy. Duchowny pochylił głowę i zaczął najwyraźniej modlić się w skrytości ducha. Cały plac wypełnił się głuchą ciszą. Nawet trzask palących się i łamiących się belek umilkł zupełnie. Nie było słychać zupełnie nic. Ustał gorący pustynny wiatr i ucichło brzęczenie komarów i much, które tego lata stały się istną plagą. Zapanowała kompletna, niczym nie skalana cisza. Wszyscy ludzi zdawali się jakby tego nie dostrzegać. Wszyscy z pochylonymi nisko głowami, pogrążeni byli w modlitwie, razem ze swoim duchowym przewodnikiem.


Bill Butcher
Bill był bardzo wylęknięty po tym co ujrzał. Sam nie wiedział do końca co to było, ale jednego był pewien że odpowiedzialny jest za to pastor Martin. Był nie tylko przerażony wizją jakiej doświadczył, ale także tym że był jedynym czarnym w miasteczku. Powróciły stare lęki. Wiadomo, że „czarnuch” zawsze jest winny. Stało się jasne, że wyróżniając się spośród tłum Butcher nic nie zyska, a może wiele stracić. Zaczął się więc modlić, choć nie robił tego od lat. Modlił się jednak inaczej od brata Martina. Modlił się głośno, wykrzykując słowa w stronę płonącego kościoła.
W myślach jednak układał inną modlitwę. Prosił Boga o siłę, by udało mu się dostać do Rosie. Błagał o siłę dla innych, by przejrzeli na oczy i dostrzegli prawdziwe oblicze Martina, tak jak i on miał to okazję zobaczyć.
Wtedy ujrzał jak pastor Martin odwraca się od zebranych ludzi i staje twarzą do płonącego kościoł. Gdy uniósł ręce w górę wszystko nagle ucichło. Była to przerażająca cisza. Cisza jaka panuje na cmentarzach lub w chwili śmierci. Bill również umilkł i rozejrzał się wokół. Wszyscy klęczeli z pochylonymi głowami i modlili się bezgłośnie. Wszyscy oprócz kilku przyjezdnych, którzy zaczęli wnosić poparzonego duchownego do hotelu.

Peter Franks
Peter był oszołomiony. Modlitwa wraz z bratem Martinem dała mu dużo siły i spokoju, ale pozwoliła także spojrzeć na całą sprawę troszkę inaczej. Stwierdził, że trzeba zacząć działać i przemówić ludziom do rozumu. A z jego doświadczenia wynikało, że nic lepiej nie przekonuje ludzi niż człowiek z bronią w ręku. Wtedy nawet najwięksi fanatycy cofali się i spokojnie robili co im się każe. Korzystając z tego, że pastor się odwrócił Peter podniósł się z kolan i zaczął iść w stronę hotelu. Zatrzymał się jednak zaskoczony po dwóch krokach. Wszystko wokół umilkło i pogrążyło się w absolutnej ciszy. Franks stał lekko zdezorientowany i rozejrzał się wokół. Ludzie nadal klęczeli i modlili się bezsłów. Tylko kilkoro przyjezdnych zdawało się być wolnymi od przemorznego wpływu pastora. Właśnie zamierzali wnieść poparzonego mężczyznę do hotelu.

Gregory Altan
Gregowi wydawało się, że jest jedynym w pełni myślącym człowiekiem na placu. To uczucie wcale nie było miłe. To co się tu działo przechodziło ludzkie pojęcie. Władza pastora nad tym fanatycznym tłumem, zdawała się nie mieć granic. Nawet lekarz, który postanowił się sprzeciwić duchownemu po kilku chwilach upadł na kolana i zaczął się modlić. Greg wiedział, że musi działać. Siłą przymusił młodą kobietę do uklękniecia i w prostych słowach wyjaśnił, że lepiej będzie w tej chwili jak będą udawać pobożnych chrześcijan posłusznych pastorowi. Każdy sprzeciw może się dla nich bardzo źle skończyć.
Na szczęście dziewczyna go posłuchała, a lekarz odzyskał świadomość i powiedział:
- Jak doktor zaraz nie wróci, wniesiemy go do hotelu.
Greg już miał się zgodzić, gdy wydarzyło się coś co na chwilę zatrzymało ich jeszcze na placu. Pastor Martin odwrócił się od klęczących ludzi i zaczął się modlić w skrytości ducha. W momencie, gdy uniósł do góry ręce zapanowała kompeltna cisza, która wręcz kuła w uszach.

Kathrine Gardner
Dziewczyna była naprawdę przerażona. To co się działo wokół było kompletnym szaleństwem. Nikt nie zachowywał się racjonalnie. Ludzie poddali się fanatycznemu duchownemu i modlili się o przebaczenie grzechów przed płonącym kościołem, który lada chwila mógł stać się zażewiem nowych pożarów.
Jej paniczne próby ocucenia lekarza na niewiele się zdały. Mężczyzna klęczał i modlił się, a po jego policzkach płynęły rzęsiste łzy.
Dopiero słow mężczyzny, który pojawił się obok zdołały ją uspokoić. Kathy ucieszyła się, że nie jest już sam i że ktoś jej pomoże. Słowa mężczyzny brzmiały bardzo racjonalnie, więc wybaczyła mu obcesowe zachowanie i uklękła obok niego. Wtedy też lekarz odzyskał świadomość i zgodził się z jej pomysłem przeniesienia poparzonego mężczyzny.
Już mieli wstawać, gdy nagle zapanowała kompletna cisza. Żaden dźwięk jej nie zakłócał. Kathy ponownie przeraziła się. Wyprawa do pobożnego miasteczka New Canaan, zaczynała przypominać jej najgorsze koszmary.

Henry Williams
Wizja jakiej doświadczył Henry była przerażająca. Pastor ukazał mu nieświadomy grzech jaki popełnił oraz jego konsekwencje. Dopiero przebudzenie pozwoliło mu chłodniejszym okiem spojrzeć na swoje przewinienie. Zdawał sobie doskonale sprawę, że jego i kolegów nie mogło być jedyną przyczyną samobójczej śmierci Jeffreya O'Donella. Oni byli wtedy tylko małymi dziećmi. To dorośli byli za odpowiedzialni za nich i ich zachowanie. Henry musiał sam przed sobą przynać, że dał się zmanipulować. Z drugiej jednak strony obajwienie mocy pastora potwierdzeniem tego w co wierzył i czego szukał od lat. Metafizyka tak wyśmiewana przez szanowanych naukowców i badaczy, tutaj otwierała przed nim swoje wrota. Henry zawsze o tym marzył, choć na pewno nigdy nie przypuszczał, że będzie to wyglądać właśnie w ten sposób.
Mężczyzna, który pojawił się przy nim miał rację. Wychylanie się w tej chwili nic im nie da, a narazi ich tylko na gniew pastora. Henry przeanalizował wszystkie fakty i stwierdził, że najpierw trzeba udzielić do końca pomocy poparzonemu duchownemu.
- Jak doktor zaraz nie wróci, wniesiemy go do hotelu – powiedział do będących koło niego osób.
Już wstawał z kolan, gdy nagle miasteczko pogrążyło się w absolutnej ciszy. Ciszy tak dojmującej, że aż paraliżowała ruchy.

WSZYSCY
Korzystając z tego, że zarówno pastor jak i jego ochroniarze odwrócili się do was plecami skierowaliście się do hotelu. Trójka mężczyzn i kobieta wnieśli poparzonego duchownego do środka i położyli na podłodze. Po chwili do środka wbiegł potężnie zbudowany murzyn, który szybkim ruchem zamknął za sobą drzwi i stanął przy oknie wpatrujące się w gęstniejący za oknem mrok.
Ciemność gęstniała z każdą sekundą i było w niej coś nienaturalnego i przerażającego. Do tego dochodziła nieprzenikniona cisza. Wszyscy zgromadzeni w holu hotelowym ludzie spojrzeli po sobie, ale nikt nie miał odwagi powiedzieć cokolwiek. Po kilku sekundach z okien hotelu nie można było już nic dostrzec. Atramentowa, gęsta ciemność zalała New Canaan.
I wtedy usłyszeli szept mężczyzny o głębokim, czystym głosie.
„Yagh iult faht pe-eh usuht oossth umhah weh-seh chth-oni-ans
Chth-oni-ans haahsum imi uthur ins
Yagh iult faht pe-eh usuht oossth umhah weh-seh chth-oni-ans
Chth-oni-ans haahsum imi uthur ins
Chth-oni-ans uzrash”
Gdy padłe pierwsz słowa w tym nieziemskim, szeleszczącym języku, poparzony pastor otworzył oczy, uniósł się na łokciach i wrzasnął:
- NON! Uciekajcie!
Po czym upadł bez sił na podłogę.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline