Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2010, 14:09   #8
Chester90
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
Kiedy nastąpił atak Sandro wraz z ojcem pracował na polu. Oboje usłyszeli krzyki mieszkańców i oderwali się od pracy podnosząc głowy. Sandro spojrzał na ojca pragnąc uzyskać od niego wyjaśnienie. Chciał zapytać o to co się dzieje i co mają robić. Nie zdążył. Ojciec popatrzył na niego i podając mu sztylet, powiedział:

- Masz weź to. Biegnij do domu i weź trochę jedzenia. Uciekaj do lasu jak to się skończy przyjdę po ciebie. – Sandro zrobił zaskoczoną minę, ale znów nie zdążył o nic spytać. Znowu ojciec go ubiegł, a po jego słowach nie miał ochoty dyskutować. – To orki.

Sandro skrzętnie wypełnił polecenie ojca i teraz stał wraz z grupą innych uciekinierów. Były to inne dzieciaki ze wsi, przejezdny bard i mała uczennica wiedźmy. Cóż nikt nie wybiera opiekunów, to oni wybierają, a bard miał potężnego pecha, że w taki czas trafił do ich wioski.

Kapłan ubrany był w zwykłe ubrania. Niczym specjalnym się nie wyróżniające. Był przeciętnie wysoki i całkiem nieźle zbudowany, chociaż szczupły. Ojciec zapewnił mu trening fizyczny, a praca na polu też robiła swoja. Nigdy nie chcieli się wyróżniać. Kiedy jest się kapłanem bogini śmierci ludzie nieraz reagują pochopnie. Całość sylwetki młodego kapłana uzupełniały ciemne, prawie granatowe włosy i oczy w kolorze ciemnoniebieskim. Chłopiec miał 17 lat i niewiele brakowało mu do pełnoletniości i opuszczenia wioski. Miał udać się w podróż do rodzinnej świątyni jego ojca. Teraz plany uległy zmianie. Najpierw trzeba było przeżyć i odszukać ojca w wiosce.

Sandro postanowił włączyć się do toczącej się już dyskusji.

- Falanthel ma racje orki mogą jeszcze plądrować naszą wioskę. Nie możemy jeszcze wracać. Nie powinniśmy tego robić. Przeczekajmy trochę w lesie i wtedy wróćmy. Jeśli nikt nie przeżył… - kapłan zawiesił na chwilę głos. Śmierć to tylko kolejna droga. Możliwość pełniejszego służenia bogini. Tak powtarzał mu ojciec. Nie może się teraz rozklejać. Czas oswoić się z myślą o końcu jak na prawdziwego sługę Rubinowej Zaklinaczki przystało. – to chociaż zdobędziemy jakieś zapasy. I wtedy będziemy mogli wyruszyć do miasta. Wyjaśnić co się stało i pomyśleć o tym co dalej.

Sandro zwrócił się do krasnoludzkiego kapłana.

- Rozumiem twoje wzburzenie i chęć pomocy. Prawda jest jednak taka, że jeśli sami wpadniemy w ręce orków nikomu nie pomożemy. Musimy mierzyć siły na zamiary. Pomysł ze zwiadowcami wydaje się rozsądny. Ci z nas, którzy zostaną, poczekają w pobliżu wioski, tak byśmy mogli usłyszeć wasze wołanie o pomoc. Musimy być gotowi na każdą ewentualność. O wyborze przywódcy możemy pomyśleć po tym jak już zobaczymy co stało się z wioską.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline