Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-05-2010, 16:40   #22
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Arena gildii, miejsce gdzie magowie trenowali na wypadek konieczności obrony kraju, miejsce wzmacniane magią setek, a może i tysięcy magów przez lata. Miejsce absolutnie szczelne, wszak magowie nie mogli ryzykować tego, że młodzi uczniowie mogli chybić w tarczę przeciwnika, zniszczenia były by w takim przypadku ogromne. Zanim magowie poznali technikę magicznego wzmacniania budowli i kształtowania kamienia trenowali poza miastami, na otwartych terenach, które nie nadawały się potem nawet do zasiewu. Magia mimo jej olbrzymich zalet jest niebezpieczną bronią. Arena tworzyło dwanaście wygiętych ku środkowi filarów, ustawionych w okrąg o promieniu około dwudziestu pięciu metrów. Filary sprawiały czasem wrażenie szponów wychodzących z ziemi, aby pochwycić swoją ofiarę i ją zmiażdżyć, pomiędzy nimi powietrze delikatnie falowało, to magia, którą oddali i wciąż oddają magowie. Magia, która zatrzymuje i pochłania zbłąkane pociski. Magia, która chroni widzów i samych walczących.

Toht, wraz z czwórka magów strzegli tu Taran, która odzyskała przytomność po interwencji jednego z magów. Uzdrowiciel, przelał w jej ciało magie, i ukierunkował ją. Oparzenia i ból zniknęły, a ciało odzyskało wigor, jedyne czego mag nie mógł uzdrowić, to strach o jej ucznia.

Po godzinie oczekiwania pojawił się Tarko, a towarzyszył mu wysoki człowiek o długich jasnych włosach, ciemnych oczach, i ubraniu nie przypominającym w niczym szat magów. Nosił coś na wzór ubrań, polityków z światów-miast. Spodnie i kamizelka w kolorze ciemnego brązu, a na tym krótki czarny płaszcz.



Mężczyznę otaczała dziwna aura, z jednej strony zdawało się, ze powietrze wokół niego lśni, a z drugiej strony że tak wyglądałby mrok gdyby mógł lśnić.
- To Wielki Mistrz gildii, - szepną Toht - Theodor Hess, z rodu Asen - po tym zamilkł bo Tarko i Wielki Mistrz się zbliżyli. Skłonił się też przed Wielkim Mistrzem, tak samo uczynili pozostali magowie.

Pierwszą myślą Taran był, że jest za młody na to by przewodzić gildii, mógł mieć najwyżej dwadzieścia siedem lat. Jednak kiedy poczuła jego aurę, i spojrzała w jego oczy, zrozumiała, że jest potężny. Jego oczy były brązowe, iskrzył się w nich ogień, ale spojrzenie wyrażało smutek.
- Zostawcie nas - powiedział mocnym głosem, magowie po raz kolejny się ukłonili i ruszyli bez słowa do brzegów areny. - Mistrzu Toht zostań. Ciebie dotyczy to w równym stopniu co naszego gości. -

Kiedy magowie znaleźli się już pod ścianami areny, odezwał się ponownie, ale tym razem jego głos poza siłą wyrażał współczucie.
- Mam złe wieści. Twój towarzysz zaginał. Magowie który ruszyli z odsieczą, dotarli tam tylko po to, aby odnaleźć ciała strażników, i brak dwóch posążków z sali treningowej. Brakuje także ciała twojego towarzysza. - Spojrzał na Tohta, a następnie odwrócił głowę na powrót na Taran - Ten który zaatakował posiadał niezwykłe umiejętności, nawet jak na maga. To co teraz powiem musi pozostać tajemnicą, ale prawdopodobnie nawet ja nie byłbym w stanie stawić mu czoła w uczciwej walce. -
Toht poczuł przerażenie, wszak słyszał o potędze Wielkiego Mistrza, co prawda objął to stanowisko dopiero trzy lata temu, i miał tylko trzydzieści lat, ale w czasie, jednej z prób, która polegał na pokazaniu przyszłemu Wielkiemu Mistrzowi tego, że jego moc też, jest ograniczona pokonał dwudziestu magów i nie wykazał przy tym zmęczenia. To, że ktoś może władać jeszcze większa potęgo zdawało się nie do pomyślenia.
- Naszą nadzieję, -
kontynuował Wielki Mistrz - jeśli zaatakuje będą tylko połączone siły gildii i podstęp. - Zamilkł, jednak to milczenie wyraźnie mówił, że nie czeka aż się odezwiecie. - Pewnie zastanawiasz się po co to mówię. Moim obowiązkiem jest kierowanie gildią, nie mogę ruszyć za tym mordercą i pomścić moich magów - w jego głoście brzmiał gniew - Jedyne co mogę zrobić to wysłać wojowników, ale to skrajna głupota. Nie pokonają go, a ich brak tylko osłabia miasta w przypadku ataku. Nie mogę samemu ruszyć, bo muszę być tu i odpowiadać przed radą i królem. Twój towarzysz, jest skazany tylko na własne siły. - Zamilkł jakby nad czymś myślał, sięgnął pod płaszcz i wyjął dwa miecze świetlne, Taran i Yetaala, podał je Taran jednak nie wypuścił ich z ręki- Dobrze, że jeden z nich nie wpadł w ręce naszego wroga. Mistrzu Toht mam dla ciebie misję - powiedział patrząc cały czas w oczy Taran - Tyle mogę zrobić. Poświęcić jednego wojownika, o ile się zgodzi. Ruszycie razem, znajdziecie naszego wroga, Toth wskaże mi mentalnie jego siedzibę, a ja ruszę z armią magów. Jeśli to możliwe uratujecie twojego towarzysza, jeśli będzie martwy, obiecuję go pomścić tak jak moich magów. - Zauważyliście, że gniew w jego głosie był największy, gdy mówił o śmierci magów stojących na straży statku sithów. - Ten morderca zapłaci, za śmierć. Mistrzu Toht właśnie otrzymałeś nie oficjalne pozwolenie na nauczenie jej magii, nie ma czasu na dokładne szkolenie, ale naucz ją tworzyć tarczę, inaczej zginie w pierwszych sekundach starcia. Ten morderca ma większe umiejętności i wiedzę niż my kiedy walczyliśmy z Sithami. Sama szybkości i zwinność, nie wystarczą w starciu z nim, ale to, że będziesz znała magię, może go zaskoczyć. - popatrzył na Toht'a - Tak, możemy jej zaufać, przez całą ta rozmowę, czytałem jej emocje i powierzchowne myśli. - spojrzał ponownie na Taran - Wybacz mi, ale musiałem wiedzieć, czy to nie ty i twój towarzysz z kimś trzecim nie zaplanowaliście tego całego przedstawienia. - wypuścił miecze z ręki. - Zanim wyruszycie, poświęć jeden dzień, na naprawę statku, i pokaż komuś z moich ludzi jak nim sterować, być może w przypadku waszej śmierci, naszą jedyną nadzieją będzie twoja gildia. - Odwrócił się i ruszył do wyjścia. - Powodzenia - powiedział jeszcze przez ramię.
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 09-05-2010 o 16:53.
deMaus jest offline