Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 01:11   #5
Minty
 
Minty's Avatar
 
Reputacja: 1 Minty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumny
Jak dobrze jest poczuć na ciele ciepły dotyk słońca. Dać się pieścić Zefirowi, iść... Tak po prostu, stawiać kroki poza murami więzienia, zapominać.
Na chwilę, bo pod bacznym okiem kobiet w białych fartuchach nie da się zupełnie odciąć od wizji niewoli.

„Pani jest chora, musi pani tutaj zostać. To dla pani dobra” mówił lekarz patrząc na Ciebie przyjacielsko. A czymże jest to dobro? Twoje dobro oczywiście, bo cała reszta to teraz sprawa drugorzędna. Na myśl przyszło Ci od razu zdrowie. W końcu jest to niezbędny składnik potrzebny do osiągnięcia szczęścia. „Dobro osiąga się przez zdrowie”, taka teoria nie mogła długo przetrwać w Twoim umyśle, była zbyt chwiejna. Czymże jest zdrowie bez wolności? „To wolność jest gwarantem szczęścia!” Czy aby na pewno? Całe to poszukiwanie szczęścia, jakie rezultaty może przynieść tak absurdalna akcja. Przecież szczęście w całej swej złożoności nie może być zbudowane z określonych składników. To przychodzi wedle własnego, swoistego widzimisię. A może zszyła je Bóg? Ale kim on był? Nie pamiętasz, jest Ci smutno.
Nie można jednak pozostać bezczynnym wobec szczęścia. Czasami samo myślenie o nim pozwala na osiągnięcie go.
Ale czy dostosowanie szczęścia pod własną osobę to nie oszustwo? Ludzie cieszą się z rzeczy, które w rzeczywistości są dla nich marne, nic nie warte. To pseudoszczęście to obłuda.
Nie znajdziesz tutaj prawdziwego szczęścia.

Cienie drzew tworzą piękne obrazy, po co tamtędy przechodzić? Można podziwiać je z daleka, w całości. Ale one, białe mary, prowadzą przez to arcydzieło, nie ma wyboru.
Przechodząca grupa swoimi pospolitymi cieniami na chwilę niszczy obraz. Raz zrujnowany nigdy już nie będzie taki sam... Szkoda, ale trudno jest Ci się skupić na jednej rzeczy, nie możesz o tym myśleć.
Może podali Ci jakiś lek. Lek, który w zasadzie z niczego Cię nie wyleczy. Bo nie jesteś chora? Skąd możesz to wiedzieć? Może to właśnie chory umysł oszukuje Cię wmawiając Ci, że dawno już wyzdrowiałaś? Jak jest naprawdę?

Opiekunki przed spacerem naćpały całą grupę. Pewnie chciały uprzykrzyć im tę jedyną chwilę wolności, uniemożliwić wyrwanie się z niewoli, zakładając im kajdany narkotyku... Jak można być tak podłym?
Powoli przenosisz wzrok na jedną z nich, idzie nieświadoma niczego, może właśnie delektuje się swoją zbrodnią przeciw wolności...
Jest ubrana w biały fartuch, który luźno zwisa na jej jeszcze zgrabnym ciele. Ma pewnie około czterdziestu lat, podkręcone włosy zafarbowała na czekoladowo, a na usta nałożyła czerwoną szminkę. Chce cofnąć czas.
Wyszło fatalnie.
Opiekunka bynajmniej nie wygląda żałośnie dla tego, że nie pasuje jej odcień podkładu, albo szminki, że dobrała zły cień do powiek, albo zafarbowała włosy na śmieszny kolor, o nie! Z tym wszystkim wygląda nawet ładnie, jednak jej próby oszukania czasu są śmieszne. Jest jak tonący, który wchodzi na dziurawą szalupę i liczy na to, że dopłynie do brzegu.
Grupa mija jezioro. Na nieruchomej tafli zielonkawej wody odbijają się promienie słońca. „To piękne” stwierdzasz, pierwszy raz od przebudzenia używając tego określenia.
Ludzie zbyt często używają teraz takich słów. Ale Ty jeszcze tego nie wiesz, radujesz oczy widokiem drzew falujących na wietrze, liści tańczących w powietrzu i zimnego, błękitnego nieba. Wszystkie je nazywasz pięknymi.
To ciekawe, jak głębokich doznań może przynieść zwyczajna sadzawka w słoneczny dzień. Zamiast ludzi podziwiasz przyrodę, bo wiesz, że ona sama nigdy się nie zmieni i Cię nie zawiedzie. Nie zlekceważy Twojego zachwytu i nie zamieni się w coś innego, obrzydliwego. A tego nawet nie wymagasz od człowieka.



A gdyby tak wrzucić opiekunkę do stawu? Trzymać pod wodą, aż przestanie się szamotać, a jej smukłe ciało opadnie bezwładnie na dno?
Czując w ten sposób stajesz się coraz bardziej ludzka. Zdajesz sobie z tego sprawę, lecz nie wiesz, czy Cię to cieszy, czy martwi?
Czy to oznacza, że jesteś chora? W końcu skoro wracasz do normalności, jak wszyscy określają człowieczeństwo to znaczy, że zdrowiejesz, więc wcześniej byłaś chora. A jeżeli wszyscy się mylą? Jeżeli człowieczeństwo nie jest normalnością? To znaczy, że chorujesz? Umierasz?

Jesz ciastko. Jest słodkie i ładnie udekorowane, jednak kelner, który przyniósł Ci je do stolika był jakiś dziwny... Z jego głowy wyrastało coś na kształt baranich rogów, tylko jakby niezauważalnych mimo znacznej wielkości. Od czasu, kiedy go ujrzałaś nie możesz przestać myśleć o tym, że ten człowiek chce Cię otruć. Ale ciastko jest takie smaczne...



Ludzie całe życie gonią za przyjemnościami, są hipokrytami, bo od kołyski aż po grób wyznają prawdy, które im tego zakazują. Ludzie to w gruncie rzeczy śmieszny twór. Stworzyłaś go dla zabawy?
Ale nawet Ty uwielbiasz przyjemności. To takie przyziemne. Dać się otruć dla chwili słodyczy. Wiedzieć, że rozpływający się w Twoich ustach łakoć to śmiertelna trucizna.
Zostaw to, nie jedz, nie stawaj się ludzka! Bogowie nie mogą być ludzcy.

Opiekunka zabiera Was z powrotem do więzienia. Z okna widzisz kościół. Zastanawiasz się nad Bogiem. Śpisz.
To takie ludzkie...
 
Minty jest offline