Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 13:35   #411
Keth
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Wyrzucone przez Narfin ostrze pomknęło dokładnie tam, gdzie miało pomknąć. Prosto w oczodół podnoszącego się z ziemi Orendila. Nie można było nie trafić. Sztylet wniknął, dosłownie wniknął w twarz postaci i wbił się w drewnianą posadzkę. Sylwetka Orendila rozwiała się, niczym przepędzona wiatrem mgła. To samo spotkało przywołanego z zaświatów Haerthe…

ŁUP!

Iluzja ustąpiła. Rozpadła się na tysiące kawałków, odsłaniając poprzedni widok, razem z wygodnie siedzącym na jednym z dębowych krzeseł Rivilionie. Ten uniósł lekko brew i spojrzał w kierunku drzwi…

ŁUP!

… a drzwi ustąpiły pod naporem ciężkiego bojowego młota. Ukazała się w nich zakuta w zbroję postać.



- Elfom Trzy Pierścienie, w zielonej krainie… Ich potęga dla Żmii, której serce gnije…- zawołał zniekształconym przez hełm głosem Kat - Pięknie to sobie zaplanowałeś Żmijo!

- Avnar… - dźwięk ten przypominał złowieszczy syk, szykującego się do ataku węża

- Istotnie! Uczeń przyszedł po głowę swego parszywego mistrza! Myślałeś, że cały ten czas będę posłusznie uganiał się za bandą obdartusów, kiedy ty bezkarnie zgarniesz całą stawkę?

- Doprawdy.. rozczarowujesz mnie, mój drogi studencie. Myślałem, że masz większy potencjał… ale cóż, skoro nie chcesz bym podzielił się z tobą tajemnicą wiecznego życia, możemy chociaż porozmawiać o twojej rychłej śmierci. – Rivilion powstał z wolna z miejsca i posłał mężczyźnie obrzydliwie słodki uśmiech.

- Nigdy nie miałeś zamiaru niczym się ze mną dzielić. Nie próżnowałem w drodze. Zasięgnąłem informacji o księdze na której tak ci zależało. Nie ma w niej ani słowa o wiecznym życiu. Taaak… - Głos spod hełmu zmienił natężenie i wyraźnie przyspieszył. Mężczyzna zbliżał się do czarownika, coraz wyżej unosząc młot. - To zwykły traktat o pierścieniach mocy, który zawiera wskazówki dzięki którym można znaleźć miejsce pochówku pierwszego z Nazguli. Nigdy nie było żadnej tajemnicy! Był tylko pierścień śmiertelników, którego niewolnikiem chciałeś zostać!

- Skoro tak mówisz… - nagle najzwyczajniej w świecie Rivilion rozdwoił się. Obie postacie sięgnęły po krótkie, zakrzywione sztylety. Obie też, przy dźwięku rozbitych szyb i zwolnionych cięciw, przebiły na wylot wystrzelone z miniaturowych kusz pociski. Narfin wydawało się, że przez mgnienie oka dostrzegła w oknie gębę jednego z towarzyszących Avnarowi zabójców. Postacie rozmyły się zupełnie tak jak Orendil, a młot Kata bez oporu przeciął powietrze. Po Rivilionie została tylko czerniejąca księga.

- Chwała Jedynemu, nie zdążyłem nauczyć cię wszystkiego. – rozległo się ze wszystkich stron karczmy

- Niech cię szlag, zawszony szakalu!

- Na koniec przyjmij ode mnie tylko tę jedną radę – kontynuował niezrażony głos. – Bierz nogi za pas! I to jak najszybciej! Pierworodni są tuż, tuż. Tylko nie myśl, że mówię to bezinteresownie. Uciekając, odciągniesz ode mnie pościg… Powodzenia, Kacie!

- ARRRGHT!! Dorwę cię i obedrę ze skóry!

Przez wybite wcześniej okno wpadł jeden ze strzelców. Z jego brzucha sterczała ozdobna rękojeść wykonanego przez elfów miecza. Magiczne runy zalśniły na chwilę, by zgasnąć wraz z uchodzącym z Cadhila życiem. Przy drugim oknie zamajacz yły sylwetki dwóch walczących ze sobą mężczyzn. Rozległ się szczęk żelaza i ciche, przypominające westchnienie zawołanie – O Elbereth…

Okuty w starożytną zbroję Avnar zatoczył młynka swoim ogromnym młotem i ruszył w kierunku wybitych drzwi, akurat wtedy, kiedy pojawił się w nich odziany w zielony płaszcz mężczyzna. Dunedain nie zdążył uskoczyć przed śmiercionośną bronią. - Krew dla Jedynego! Zwycięstwo dla sług! Z drogi psie syny! – Zawołał Numenorejczyk, przekraczając próg karczmy.
 
Keth jest offline