Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 14:04   #1
Bothari
 
Bothari's Avatar
 
Reputacja: 1 Bothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumnyBothari ma z czego być dumny
[Monastyr, 18+] Niech żyje bal

<ilustracje w najbliższym czasie>

Pogoda w Kindle nie była najlepsza. Uprzykrzająca życie mżawka pchana delikatną bryzą od morza wpełzała za kołnierze płaszczy, plątała się we fryzurach pań i fruwała pod sukniami na stelażach. Buty z pluskiem uderzały o kocie łby i trzeba było dużej staranności, by się nie poślizgnąć. Szczególnie w balowych pantofelkach. Oczywiście, wielkie damy nie musiały przejmować się nadto - zawsze miały pod ręką i powóz i kawalera, który mógł doń podprowadzić, trzymając przy tym parasol. Gorzej rzecz miała się z uboższą szlachtą wracającą z balu piechotą. Tu już można było zauważyć nieszczęśliwe wywrotki czy paniczne (czy też śmieszne w mniemaniu lokatorów powozów) wymachiwanie ramionami. Służba z uporem godnym lepszej sprawy, próbowała osłonić swoich chlebodawców a i zdarzały się niestosowne utarczki o miejskie dorożki. Najlepiej mieli mieszczanie, spokojnie schronieni za szybami kamienic i domów.

Wśród szlachty powszechne jednak było mniemanie, że warto było dla tego balu zmoknąć, a humor dopisywał niemal wszystkim. Bezpieczni i susi mieszczanie nie widzieli wspaniałej kreacji królowej, popisów orkiestry i zespołu baletowego. Nie słyszeli występów artystów z opery. Nie mogli oglądać doskonałych obrazów pędzla Senivila ani rzeźb Olertasa, zakupionych przez królową specjalnie na tą okazję. Nie mogli popróbować najlepszych Farhadzkiego wina, gordyjskich grzybów kalu w sałacie czy lodowych deserów prosto z Kordu. No i najważniejsze ... nie mogli bawić z najlepsza szlachtą w całym Dominium, nie mogli zamienić kilku słów z hrabią Grememi. Nie mogli poznać ostatnich nowinek z ust baronówny Bleush i porwać jej do tańca. Stracili tak wiele, a zyskali tylko możliwość przebywania we własnym domu.

Zaproszenia na takie wydarzenie były od pół roku największym skarbem. Nawet tytuł barona nie dawał pewności, co do własnej obecności a i wielu hrabiowskich rodzin obeszło się smakiem. Na uroczystości zabrakło księcia Ohmera, co stanowiło już jedną z najważniejszych sensacji przed balem. Trzeba było mieć koneksje, pieniądze, pozycję, honor, ród ... Słowem: “aż dziw, że tyle osób wracało pieszo”. Taki stan rzeczy wynikał z osoby królewskiej przyjaciółki i doradczyni, hrabiny Santezu. To ona wybierała kogo warto, a kogo nie warto zapraszać, a że grono niezbyt bogatych, ale wiernych królowej znajomych miała obszerne ... to uhonorowała obecnością co poniektórych i zyskała ogromne grono popleczników i kilku żarliwych wrogów.

Starsi bawili się rozmową, młodsi tańcem i ukradkowymi spotkaniami i skradzionymi w oszałamiających komnatach, nieśmiałymi pocałunkami. Zabawa z kotylionami pozwoliła poznać zupełnie niespodziewane osoby. Karneciki pięknych dam zapełniły się nazwiskami najświetniejszych kawalerów. Nawet sam pięćdziesięcioletni hrabia Mure, znany z niechęci do tańca, zaszczycił kilka młodych panien i (o zgrozo) baronową Totufe.

Wszyscy natomiast czekali na północ i na wyjaśnienie powodu zorganizowania tego balu! Mówił się przecież szeptem o królewskich zaręczynach ... Sami jednak wiecie, co powiedziała królowa ... Tak. Warto było być na balu. Niezależnie od pogody.

* * *

Feresa


J. W. hr. Feresa Denery z domu Sherazai
dwór Denery pod Toskarem

Jaśnie Wielmożna Pani,
Ośmielam się napisać ten list i przesłać załączony doń bilecik, nie wiedziony nagłym młodzieńczym impulsem, a po głębokim namyśle - bardziej przystojącym mojemu wiekowi i Pani godności. Mam nadzieję, że wybaczysz mi Pani tą nadzwyczajną śmiałość i przyjmiesz zaproszenie z rąk nieznanego Ci mężczyzny. Liczę, że moja reputacja, ród i honor wystarczą za rękojmię uczciwych zamiarów.

Bal, który odbędzie się już za tydzień, jest organizowany na cześć Jej Królewskiej Mości Claire Lermont II, jednak tylko osoby z najbliższego otoczenia królowej wiedzą, z jakiego powodu konkretnie. Podejrzewa się, iż królowa ogłosi je o północy. Nie będę w tym piśmie przekazywał nieprzystojnych plotek, gdyż wierzę, że takiej klasy informację bez trudu zdobędziesz Pani sama.

Na Twoje ręce przekazuję także karnet z czterdziestoma dziewięcioma tańcami, by mogła pani zebrać w nim podpisy najwspanialszych kawalerów. Nie śmiem prosić Pani o honor poświęcenia mi pierwszego swojego tańca, ale w sprawie trzeciego już się nie zawaham. Byłbym zaszczycony mogąc zatańczyć z Panią “Da Terenro Waltz”. To dałoby nam okazję do rozmowy, o którą w innych okolicznościach może być trudno.

Ten przepiękny biały motyl na płótnie, to kotylion dla Pani. Hrabina Anny Santezu, która pociąga za wszystkie sznurki, uznała że w tym roku każdy ma kotylion przygotować sobie sam, by pasował do stroju. Wprowadziła na balu jeszcze jedną zasadę - nikomu nie wolno zdjąć maseczki, póki nie stanie przed królową z osobą z identycznym kotylionem. Wybacz mi Pani, ale nie mam pojęcia komu przydzielono drugiego Białego Motyla. Wierzę, że będzie to osoba godna Pani uwagi.

Zdaję sobie sprawę, że tydzień czasu to niezmiernie mało na przygotowania do takiego wydarzenia. Być może zbyt późno podjąłem starania, by zdobyć dla Pani zaproszenie i nie przeczuwałem, że będzie to takim wyzwaniem. Liczę, że przybędziesz Pani mimo to i nie zagniewana na moją skromną osobę. Jeżeli będą nurtowały Cię Pani jakiekolwiek pytania i wbrew moim przypuszczeniom znajdziesz czas na wizytę u mnie - proszę o informację o niej na dzień wcześniej, gdyż i mój kalendarz jest teraz niezmiernie wypełniony i zapewne będę musiał odwołać jakieś spotkanie.

Z wyrazami szacunku
hrabia Artur Berlay
Kindle, Aleja Róż 14

List od człowieka, który jest chyba najdostojniejszym przedstawicielem rządzącego Cynazją stronnictwa - salonu markizy de Thulley. Od człowieka, który zapewne stał za objęciem przez Claire tronu pół roku temu. Takim zaproszeniom się nie odmawia. Nie w tej sytuacji.

* * *

Inez

J. W. br. Inez de Chavaz y Daae
Kindle, Akademia Umiejętności

Jaśnie Wielmożna Pani,
Pragnę przekazać na Pani ręce, jako znakomitej przedstawicielce Cynazyjskiej nauki, drobne bibelociki dołączone do niniejszego listu. Są to:

- Po pierwsze i przede wszystkim - zaproszenie na bal organizowany ku czci Jej Królewskiej mości Claire Lermont II, który odbędzie się za tydzień w pałacu królewskim.

- Po wtóre - karnet z czterdziestoma dziewięcioma tańcami. Tu proszę Pani byś swobodnie gospodarowała czterdziestoma ośmioma. Chciałbym byś uczyniła mi Pani zaszczyt podarowania mi piątego numeru - “Al Amigacio”. Mam nadzieję, że podołam Pani kunsztowi w tym nordyjskim tańcu.

- Po trzecie - płócienny rysunek Zielonej Kałamarnicy. Hrabina Anny Santezu, która organizuje ów bal, raczyła przydzielić Pani właśnie taki kotylion. Prosiła również bym przekazał, iż do momentu odnalezienia drugiej osoby z kotylionem - na balu obowiązuje maseczka.

Wiem, że tydzień to bardzo mało czasu, by odpowiednio przygotować się do takiego wydarzenia. Szczególnie, gdy ciążą uczelniane obowiązki. Gdybyś jednak Pani znalazła czas i zechciała mnie odwiedzić - proszę o wiadomość na dzień wcześniej.

Z wyrazami najwyższego uznania
hrabia Artur Berlay
Kindle, Aleja Róż 14


List od człowieka, który przeznacza co roku dziesięć tysięcy kordinów tylko na wydział historyczny Akademi Umiejętności i nie wiadomo ile na pozostałe wydziały. Takiej osobie odmówić nie podobna ...

* * *

Isabell

J. W. br. Isabell de Vicconi z domu de Maintenon
Dwór Vicconi pod Lorvil

Jaśnie Wielmożna Pani,
choć zapewne nie zdajesz sobie z tego sprawy, Twoje prace oglądane są daleko szerzej niźli tylko w ustroni pracowni. Nieznane są mi powody takiego ukrywania się z talentem, jednak zaryzykuję i prześlę wraz z tym listem zaproszenie dla Pani i tylko Pani na bal ku czci Jej Królewskiej Mości Claire Lermont II. Wybacz Pani, że tak wyraźnie zaznaczam iż Twój małżonek nań przybyć nie może. Jego przynależność do pewnego salonu, który nie jest miły Jej Królewskiej Mości - uniemożliwia to. Nie sądź też Pani, że jest to jakiś podstęp, który miałby godzić w Twoja cześć, honor czy dobre imię. Uważam, że możesz pokazać ten list Panu Baronowi a zrozumie on i wytłumaczy wszelkie niuanse a także jak sądzę - poręczy za mnie sam. Moje zaproszenie jest tylko i wyłącznie staraniem o wydobycie na światło dzienne osoby artystki i jej dzieł.

Wraz z listem i zaproszeniem przesyłam Pani wzór kotylionu - niebieska mysz. Zapewne wiele osób miałoby problem z pleceniem takiego elementu w swój strój, o Panią jednak nie boję się w tej materii. Dodam, że do momentu odnalezienia i przedstawienia Jej Królewskiej Mości osoby z drugim identycznym kotylionem, na balu należy nosić maskę.

Załączam także karnet z czterdziestoma dziewięcioma tańcami byś mogła Pani nie obawiając się woli małżonka, zatańczyć z przystojnymi kawalerami. Choć mi osobiście daleko do nazwania się takim mianem, ośmielam się prosić, byś zarezerwowała dla mnie Pani szczęśliwą siódemkę, czyli “Eltarie”. Matrańskie tańce zawsze mnie fascynowały.

Hrabina Anna Santezu, organizatorka tego balu, prosiła bym przekazał od niej jeszcze jedną prośbę, którą liczę, że spełnisz Pani. Chciała by ona w w sali Zielonej w Pałacu Królewskim wywiesić kilkanaście twoich dzieł. Prosi o dostarczenie ich do pałacu najpóźniej na dzień przed balem. Dodam, że mogę udostępnić “Rozmowę przy ruczaju”, oraz “Pień”, które znajdują się w mojej kolekcji.

Pomimo, ze zdaję sobie sprawę iż przygotowania do takiego wydarzenia są bardzo czasochłonne, na wszelki wypadek zaznaczę - gdybyś pragnęła Pani odwiedzić mnie i dowiedzieć się więcej, proszę o informację o tym na dzień wcześniej.

Z wyrazami szczerego podziwu
hrabia Artur Berlay
Kindle, Aleja Róż 14


List od człowieka, który jest jednym z największych w Kindle mecenasów sztuki. Odmówić byłoby skrajną głupotą.

* * *

Jougern


kapitan Jougern Grell
Kindle, Akademia Umiejętności

Panie Oficerze
Mam zaszczyt przekazać na pana ręce zaproszenie na bal u Jej Królewskiej Mości Claire Lermont II, który odbędzie się już za tydzień. Do tego bileciku załączam samo zaproszenia, oraz złotego lwa - kotylion który winien przypiąć Pan do stroju. Dodam, że z polecenia hrabiny Anny Santezu, nikt kto wcześniej nie przedstawi się Jej Wysokości z osoba z identycznym kotylionem, nie ma prawa do zdjęcia maseczki. Liczę, że uświetni Pan są obecnością naszą uroczystość.

Ze szczerą sympatią
hrabia Artur Berlay
Kindle, Aleja Róż 14


List od szczerego i przyjaznego człowieka, który uczynił tak znaczący fawor. Odmówić, byłoby dyshonorem.

* * *

W Kindle trwało szaleństwo. Krawcy mieli pełne ręce roboty. Tak jak szewcy, jubilerzy i wielu wielu innych. Dorożki na dzień balu dawno już były po rezerwowane. Jak więc czworo świeżo zaproszonych gości przygotuje się do takiego wydarzenia?
 
Bothari jest offline