Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 14:20   #2
Cool
 
Cool's Avatar
 
Reputacja: 1 Cool nie jest za bardzo znany
Dawno już zjechał z traktu, który doprowadziłby go wprost na miejsce. Nie w jego naturze leżało wędrowanie ścieżkami wydeptanymi przez innych. Zwłaszcza teraz, kiedy był na tak dobrze znanych sobie ziemiach – ani o tym myślał. Pędził więc wzdłuż wybrzeża ciesząc się zapachem morza, uczuciem jakie pozostawiało pełne napięcia powietrze. Gdzieś w oddali burza musiała szaleć w najlepsze.

Zatrzymał się na moment i wbił czujne spojrzenie w błękitny bezkres. W oddali nad taflą wody kłębiły się grzmiące złowrogo czarne chmury. Choć taki widok potrafi budzić strach w sercach wielu, on zdecydowanie do nich nie należał. Wprost przeciwnie. Nim ponownie wskoczył na konia ukłonił się tylko, a kiedy ruszał uniósł jeszcze rękę ku niebu i popędził z uśmiechem na twarzy. Oto uśmiech Fortun na który czekał. Teraz był gotów by sięgnąć po to czego pragnął.

Kiedy wreszcie dostrzegł migoczące na horyzoncie dachy było już późne popołudnie. Nie chciał zwlekać, popędził więc kasztanowego rumaka błyskawicznie osiągając swój cel. Jak szybko mógł się przekonać, turniej wzbudził spore zainteresowanie. Choć z trudem, udało mu się jednak dostać do kompleksu przeznaczonego dla uczestników. Żuraw witający wszystkich śmiałków zdawał się być zdziwiony, że ktoś jego pokroju przybywa w takie miejsce samotnie. Arashi wiedział, że ojcu nie podobają się jego pomysły, a matka choć zrobiłaby wszystko by móc spoglądać na swojego ukochanego syna, nie mogła sprzeciwić się woli męża.

- Nazywam się Doji Arashi - przedstawił się wręczając urzędnikowi swoje zaproszenie.

Chwilę później wędrował już korytarzami do wyznaczonej kwatery. Każdemu kto zobaczyłby go w tej chwili, jawiłby się jako typowy Żuraw. Długie włosy nawet pomimo faktu, że były związane w kucyk i tak pozostawały w swoistym nieładzie. Trzeba przyznać, że takie uczesanie doskonale pasowało do jego chłopięcej urody. Nie był ufarbowany na klanową modłę, podobnież jego kimono było szmaragdowe, a nie typowo niebieskie. Błękitne było tylko haori z monem wyszytym na plecach i płatkami śniegu na końcach obszernych rękawów.

Sunął tak w milczeniu mijając kolejne pomieszczenia, aż do momentu kiedy jego oczom ukazała się kwatera numer osiem. Właśnie do tej oddelegował go urzędnik, który przyjął jego zgłoszenie do turnieju. Przez chwilę sądził, że to zła karma. Takie rozważania szybko ustępowały jednak ekscytacji, która zajmowała wszystkie jego myśli. W końcu nie uczynił niczego co rozgniewałoby Fortuny. Był zatem świadkiem zwykłego przypadku, a przynajmniej tak póki co chciał o tym myśleć.

Przybył jako jeden z ostatnich. Wszystko miało wydarzyć się już jutro. Pewnie dlatego pozwolił sobie na chwilę relaksu i udał się na mały spacer. Nie wdawał się w pogawędki ze służbą. W gruncie rzeczy wędrował bez celu obojętnym wzrokiem lustrując otoczenie. Dopiero kiedy trafił do sali noszącej nazwę „Zielonej” jego twarz przyozdobił delikatny uśmiech. Oto właśnie miejsce, którego szukał i w którym mógł pozwolić sobie na chwilę odpoczynku.

Zajął niewielką ławeczkę nieopodal wejścia, być może zupełnie nieświadomie ale w rzeczywistości siedział twarzą do znajdującego się poza murami morza. Trwał tak przez moment ciesząc się chwilą spokoju. Nie spostrzegł jednak nikogo kto wzbudziłby jego zainteresowanie. Wyciągnął więc jedną z kartek papieru i skupił na niej całą swoją uwagę. Umiejętnie składał niewielki arkusz, a małe dzieło sztuki szybko nabierało kształtów. Nie zajęło mu to wiele czasu i już po chwili na jego dłoni spoczywał niewielki lew. Ledwo powstrzymał śmiech widząc ku komu prowadzą go jego własne myśli. Przyszło mu jedynie żałować, że w tej chwili musi zadowolić się niczym ponad wspomnienie. Wziął większy wdech i postanowił poczekać jeszcze moment. Kto wie co może spotkać go w tych nader miłych okolicznościach.
 
Cool jest offline