Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 18:32   #5
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Tak jak sie spodziewał Marl zombie przystąpiły do ataku. Oczywiście on i reszta marines mogli zacząć strzelać do nich wcześniej, więcej czasu dla snajpera, a wszyscy i tak byli lepszymi strzelcami od tych widm.
Mimo wszystko gdy tylko rozległ się pierwszy strzał, Marl wykorzystał swoje długie celowanie i od razu rozwalił łby dwóm duszkom. Kolejne strzały już nie były tak celne, ale nie jeden jeszcze padł zanim doszło u przeciwników na wymianę broni na ręczną. Marl przeklnął siebie, że nie pilnował Juliusza, ale uratował go Szczur, ich snajper, przed dwoma zombiakami którzy wyskoczyli zza pleców Brzytwy.

W walce wręcz skupił się na osłonie Juliusza, który wycinał coraz to kolejnych przeciwników. Gdy Hendrix musiał zastrzelić dwa upiory które poważnie zagrażały Blackwellowi i zamienił piłomiecz na boler, Marl pilnował by coraz większa grupa duchów nie przeszkodziła Juliuszowi w pomocy dla Szczura. Pierwszy napastnik był zbyt wkurzony by robić coś poza biegnięciem i bezmyślnym machaniem zabawką, co prawda Hidewar nie wiedział czy oni wogle mogą myśleć, ale to bez znaczenia. Wykorzystał moemnt kiedy zombie machając mieczem nie osłaniał górnej części ciała i wbił mu swoją bron w gardziel, po czym wyszarpnął w bok co skutkowało przedziwnym zwisnięciem głowy martwego już napastnika. Gdy tylko wyjął piłomiecz to w tej samej sekundzie starł swoją broń z narzędziem drugiego z napastników, gorzej, że jeszcze jeden zaszedł Marla od tyłu. Hidewar sparował trzy ciosy od przeciwników i wyprowadził kontrę przepiłowując łeb jednego z wrogów na pół. Musiał jednak miecz zostawić we łbie i odskoczyć w bok wy uniknąć ciosu od wroga znajdującego sie za jego plecami. Uniknął jeszcze jednego ciosu uskakując i wyszarpując piłomiecz z głowy martwiaka. Kolejny unik wykonał tym razem, schylając się i wbił swoją bron w bruch przeciwnika przebijając sie głęboko przez pancerz.

Niestety nie mógł ubezpieczać Hendrixa ze wszystkich stron, na szczęście dla wszystkich (oprócz przeciwników) skończyło się na rysie na pancerzu Brzytwy. Ale potem Marl musi się odpłacić Juliuszowi i przeprosić go za to niedopatrzenie.

Póki co wyskoczył kolejny wróg. Biegł na Marlamina jak szalony, spróbował ciąć mieczem zza głowy, za wolno. Hidewar obrócił się na bok i w tym samym czasie wbił piłomiecz w bok przeciwnika. Cios nie zabił opponenta, następny więc cios przebił czaszke i wbił się do końca mózgu nie pozostawiając byt wielu szans na przeżycie dla marines.


Wesoły to był dzień. Aczkolwiek konsyliarz miał nadzieję, że ci marines nigdy nie byli sługami Imperatora. Inaczej mogło to oznaczać dobrą rzecz, zabijali renegatów, zdrajców, z drugiej strony, mogli być chwilowo owładnięci dziwną mocą, ale wciąż pozostawali oddani Imperatorowi, tylko musieli zwalczyć trawiacą ich nieczystą magię. Oby obawy Hidewara się nie potwierdziły.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^

Ostatnio edytowane przez Fearqin : 23-08-2010 o 18:40.
Fearqin jest offline