Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 19:56   #8
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Anna Liza nigdy nie sądziła że ponowne uruchomienie ochroniarzy będzie jak powrót do bezpiecznego domu. To było łatwe i szybkie. Na szczęście, bo w koło zaczynało się robić naprawdę gorąco.
Nie przejęła się specjalnie odepchnięciem jej w głąb kajuty i tak miała zamiar spakować co nieco na dalszą drogę.
Nigdy jeszcze nie była w takiej sytuacji.
To było bezładne wrzucanie ubrań butów, kosmetyków do niewielkiego podręcznego plecaka. W ostatniej chwili chwyciła jeszcze miniaturowego palmtopa i wsunęła go do kieszeni.
Panika powoli ogarniała ją coraz bardziej. Nagła cisza i rozsuwanie się wszystkich drzwi dosłownie ją zelektryzowały.
Dźwięczała jej w uszach gdy drobne włoski na ciele podnosił do góry strach. To nie była zabawa i nigdzie nie było tatusia, który przyjdzie z pomocą w trudnej sytuacji. Była całkowicie zdana na siebie. Zdecydowanie przestało jej się to podobać. W swojej kajucie tkwiła jak w pułapce. Jednak przecież w messie byli inni. Z pewnością ja obronią! Korzystając z chwilowego zawieszenia się technorobotów wyskoczyła na korytarz i pobiegła z powrotem. W tym momencie z pewnością była w stanie pobić rekord prędkości w biegu na szpilkach.

Nie oglądając się za siebie biegła z powrotem do messy. Wolała nie widzieć co czai się za jej plecami!
Myśli z błyskawiczną prędkością przelatywały jej przez głowę.
Tam, przed nią przynajmniej byli inni pasażerowie. Ludzie i nieludzie którym mogła zaufać, którzy mogli ją ochronić, którzy z całą pewnością jej pomogą. Przecież to byli głównie żołnierze i wielki inkwizycyjny robot, w tej sytuacji z pewnością doskonale nadający się do obrony.
Na pewno mają już opracowany idealny plan co zrobić w tej sytuacji...

Gdy dopadła szeroko otwartych drzwi, zobaczyła, że jedyną osobą, po za stewardem którego za osobę jednak trudno było uznać, znajdująca się w pomieszczeniu żywą i w całości był ogromny, nieruchawy grubas.
Z jej ust mimo doskonałego wychowania wyrwało się dosadne, niecenzuralne słowo, zdecydowanie potępiane przez tatusia, ale doskonale podsumowujące sytuację:
- O kurwa!

---------------------


Zahariash i Shalii
Popatrzył na skafandry.
- Przebieramy się, pancerze nie zapewnią ochrony przed dekompresją. Szybko, osłaniam cię.
Matka przełożona błyskawicznie zaczęła pozbywać się pancerza. Zahariash zebrał go do plecaka, gdy autodiagnostyka skafandra dobiegła końca, przekazał jej broń i sam zaczął się przebierać. Ubieranie się na czas w skafandry było popularnym sportem w kosmosie, zazwyczaj przegrany nie bardzo mógł cieszyć się drugą nagrodą. zarzucił na plecy plecach i odebrał broń. Na razie hełmy mieli jeszcze otwarte.
- Weź ostatni dla majora, może mu się przydać.
Ruszyli w miejsce gdzie ostatni raz go widzieli. Zahariash był teraz ostrożniejszy, ktoś powyłączał całą elektronikę nie bez powodu...
 
__________________
naturalne jak telekineza.
malahaj jest offline