| Mój zaginiony post:
- A więc mówi pani, że tam pod wodą dzieje się istne piekło?
- Tak.
Naprzeciw oficera FBI siedziała młoda kobieta ubrana jedynie w przezroczystą chustę. Dziewczyna niepokojąco pachniała mułem rzecznym.
- I mówi pani, że jeśli to BP nie powstrzyma wycieku, to czeka nas wojna?
- Oczywiście. Kraby już się zbroją w RPG.
- I twierdzi pani, że była pani śledziem.
- Nie śledziem. Syrenką.
Oficerowie spojrzeli znacząco po sobie.
- To może niech pani opowie wszystko jeszcze raz od początku...
Wszystko zaczęło się późnym kwietniowym wieczorem. Usłyszałam grzmot, a potem krzyk, niczym z milionów gardeł... Po chwili do komnaty mojego morskiego pałacu (który był w kształcie muszli) wpadł mój druh i przyjaciel - homar Igor. W jego szczękoczułkach widać było krańcowe wzburzenie.
- Mistress, stało się nieszczęście! - krzyknął Homar tuląc się szczypcami do mojej płetwy.
- Tak Igorze, wyczułam te zaburzenia w morzu. To może być koniec nas wszystkich.
- Mistress, musisz pójść do swojego ojca, Neptuna! To wszystko wina BP! Wypowiedzieli nam wojnę!
Igor miał rację. Spojrzałam w swoją zaczarowaną perłę i zobaczyłam parszywe mordy zarządu generalnego British Petroleum zacieszające się z naszego nieszczęścia i liczące już miliardy dolarów zysku z odszkodowania.
- Ha, ha, ha, załatwimy te śmierdzące ryby! - zarechotała jedna z parszywych mord.
- Igorze, szykuj mój rydwan! - krzyknęłam wzburzona. Oczekując powozu wyjrzałam przez okno obserwując gehennę mojego morskiego narodu.
W drodze zobaczyłam kwaśny deszcz ropy naftowej spływający powoli w głąb morza. Wokół wasserbahny leżały dogorywające ciała moich morskich poddanych. Niektórzy z nich błagali abym ich dobiła.
Homar Igor nie mógł wytrzymać tego widoku i cały czas płakał schowany w moim biuście.
W końcu na horyzoncie zobaczyłam kościany pałac mojego Ojca - Neptuna.
Neptun, wzburzony, siedział na tronie z morskiej gąbki. A właściwie nie siedział, tylko płetwą dotykał oparcia - hemoroidy to straszna rzecz, szczególnie kiedy ma się płetwy zamiast tyłka.
- Córko, stała się straszna rzecz! - krzyknął do mnie od progu Neptun, pan mórz i oceanów.
- Ojcze mój! - zakrzyknęłam padając do jego stóp.
- Córko, na wojnę musimy iść z Lepniakami ohydnymi, od jadu i żółci oszalałymi!
- Ojcze, nie wszyscy Lepniacy są źli! Tylko BP zasługuje na zniszczenie!
- Za późno już moja córko. Nasze głowice atomowe są wycelowane we wszystkie stolice świata lepniaczego. Niewiele już czasu zostało do odpalenia. Jeśli mamy zginąć, oni zginą z nami!
- Ojcze, daj mi szansę! Dostanę się na powierzchnię i powstrzymam BP!
- Córko, kocham cię, ale naszych poddanych kocham bardziej. Jeśli nie wrócisz do jutra, nie będę miał wyboru i będę musiał odpalić głowice!
Takoż się skończyła moja rozmowa z Neptunem, mym ojcem. Wtedy to widziałam go po raz ostatni. Nie taki jednakowoż pozostanie w mojej pamięci - zafrasowany i zniszczony troskami dni wojny, przepity, z butelką pampy w ręce i niewyleczonymi hemoroidami w płetwie.
Stanęło zatem przede mną zadanie zgoła niewykonalne. Musiałam w jakiś sposób dostać się na powierzchnię. W tym celu potrzeba było, abym się wyrzekła mojej wspaniałej płetwy i moich złotych skrzeli. Nie było to proste, ale wiedziałam jak mam tego dokonać.
Zaczaiłam się pod powierzchnią wody. Zgodnie z moimi przewidywaniami, zaraz po północy, na srebrzystej tafli wody wylądowała Złota Rybitwa, by posilić się w blasku Księżyca. Podpłynęłam cichaczem, złapałam ją za skrzydła i z całej siły pociągnęłam na dno.
- O job twoju!.. - krzyknęła Rybitwa nim znalazła się pod wodą.
- Jak się odzywasz do księżniczki! - Igor złapał go za dziób szczypcami.
- Dobrze, już dobrze - wrzasnęła Rybitwa - Mów trzy życzenia i spierdalaj, bo zaraz mecz Wisły, a ja się muszę na komendzie zameldować za ustawki!
- No to po pierwsze, wylecz mojego ukochanego tatusia z przebrzydłych hemoroidów.
Rybitwa strzeliła ze skrzydeł.
- Gotowe. Dalej, dalej, nie mam całej nocy tutaj! - Rybitwa patrzyła nerwowo na zegarek - Kurwa, zachciało mi się homarów, zamiast zjeść tłustego śledzia z Bałtyku jak każda porządna rybitwa...
- I żeby mu wątroba odrosła...
- Pstryk! Gotowe! Trzecie dawaj!
- Zrób ze mnie kobietę!
- A ten homar ci nie przeszkadza?.. - Rybitwa zaczęła rozpinać rozporek.
- Nie w ten sposób tłuku! - krzyknął Igor waląc Rybitwę po łbie szczypcami - Płuca i nogi! Chowaj bandytę z powrotem!
- Dobra, dobra, sprawdzałem was - odpowiedziała zmieszana Rybitwa - Pstryk! - strzelił z paluchów.
W tym momencie zauważyłam, że nie czuję swojej płetwy. Spojrzałam w dół i ujrzałam wydepilowane nóżki.
- ... I wtedy panią dopadliśmy, jak podkładała pani ładunek pod metrem w Londynie.
- Nie miałam wyboru. Musiałam dać wam jakiś znak, że źle czynicie. że BP musi zostać powstrzymane.
- No dobra - agent zamyślił się - a czemu nie poprosiła pani tej całej... - tu spojrzał w akta - Rybitwy, żeby ona zlikwidowała BP.
- Kodeks Braci Grimm mi zabrania. Gdyby się tam dowiedzieli na dole, to - księżniczka nie księżniczka, dostałabym dziesięć lat łagrów na rafie koralowej jak obszył.
Agenci wstali od stołu.
- Pani tu poczeka, zaraz ktoś po panią przyjdzie.
Obaj wyszli za drzwi i stanęli przed lustrem weneckim, patrząc na eks-syrenkę.
- No, w głowie cyrk, w dupie karuzela... - powiedział jeden.
Drugi podniósł głowę.
- Ej, słyszysz to?
- Co? - drugi również zadarł głowę nasłuchując.
Oślepiający błysk zabrał obu agentom świadomość, zanim jeszcze do ich mózgu dotarła informacja o bólu.
Królestwo Morza odpowiedziało ogniem.
__________________ There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old. |