Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 21:12   #2
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Wychodząc z budynku pozwoliła by ledwo wyczuwalny wiatr zatańczył wśród platynowych kosmyków jej włosów. Tak. Wśród Rokuganek była rzadkim ptakiem zamkniętym decyzja jej władców w okowach ciasnej architektury Żurawi. Być może pięknej i dopieszczonej. Delikatnej i harmonijnej. Ale małej. Ciężko było uwierzyć, iż Klan ten słynął z zamiłowania do zieleni. Jeśli to prawda ziemie pozostałych musiały być wręcz klaustrofobiczne w swej zabudowie. Ten mały ogródek był zapowiedzią nadchodzących dni. Dni w klatce wśród miniaturowych drzewek przycinanych by nie rozrosły się za nadto, wśród stawików w których nieme ryby walczą o każdy kęs pożywienia. Czy na pewno przywyknie do tak podciętych skrzydeł?
Popatrzyła na klęczącego u jej stóp człowieka. Nie potrzebowała go. Żadna Otaku nigdy nie potrzebowała mężczyzny by ten nieudolnie próbował bronic jej honoru. Jednak tu chodziło o zasadę. Obdarto ją z należnej jej chwały pozbawiając całej świty już na granicy i oczekując, że jak samotny tułacz stanie pod bramami zamku licząc na gościnę. Gdyby nie czekający na nią Shinjo Sakate-sama zawróciła by, lub sama dochodziła swych praw na strażnikach. Musiała jednak przełknąć te obrazę by jej przyszły nauczyciel nie stracił twarzy. Nie znaczyło to jednak, że już na pierwszym kroku miała ulegle ustępować depczącym tradycje gospodarzom. Dlatego postanowiła nająć nową świtę. Niech Klan Żurawia wie, iż po ich ziemiach godnie podróżować można tylko za pieniądze. - A wiec bushi bez rodu i miana. Co proponujesz w zamian? - - Doświadczenie jako yojimbo. Znajomość ziem klanu Żurawia, na których przebywam od czasu utraty imienia.-odparł ronin starając się ukryć gorycz w ostatnich słowach. - I obiecana ci zapłata wystarczy na twoją lojalność? - -Hai. Ręczę za to mym honorem. Jeśli uznajesz honor człowieka fali.- odparł Smok kłaniając się przed pracodawczynią. - Jakie są więc obowiązki których się podejmujesz? - padło oczekiwanie co do tak odważnie wygłoszonego doświadczenia. -Yojimbo i przewodnika. Tutejsi heimini są bogatsi niż ci żyjący na ziemiach innych klanów. -rzekł Yakusai i dodał.- Zgaduję, że przybyłaś z uwagi uroczystości ślubne. Znam kilka osób w tym zamku, sług głównie. - Ale mimo tych znajomości jesteś gotów bronić swego prawa do tych mieczy za pasem? -wskazała od niechcenia daisho ronina chełpiącego się kontaktami z pospólstwem. - Hai. - ronin przesunął pieszczotliwie dłonią po rękojeści katany. Następnie dodał.- Choć nie jestem ich godzien, to jednak... czymże jest bushi bez mieczy? Jaki jest pożytek z nie uzbrojonego yojimbo? - To zależy jak zręcznie potrafi machać widłami. - spokojne spojrzenie nadal taksowało kandydata. - Nikt nie traktuje poważnie yojimbo z widłami Xin Xu-sama. Nawet bandyci.- Smok zachował kamienną twarz, mimo że słowa dyplomatki jednorożca, przy odrobinie złej woli można było uznać za obraźliwe. - Obyś ty traktował swoją role poważnie, choćby z widłami w ręku bo od teraz odpowiadasz nie tylko za moje bezpieczeństwo i drogę, ale i Imię. Jeżeli spróbujesz stracić je jak własne zaręczam, że spotkasz swych gniewnych przodków w następnym oddechu. Czy pojmujesz to yojimbo? - - Hai. Nie zawiodę. - odparł Smok z pewnością tonu w głosie.
Jej zręczne palce bez trudu pokonały opór małego węzełka i pociągnęły za koniec tasiemki. Z sykiem trącego o siebie jedwabiu serpentyna wstążki uwolniła włosy sypiące się ku plecom girlandą jasnych refleksów.
Sama zaś fioletowa wstęga upadła tuż przed roninem. - Noś ją puki starczy ci lojalności. Chcę wiedzieć kiedy honor zawiedzie twe słowa. -
Odwróciła się by ruszyć w drogę powrotną. - Maki, dopilnuj jego kąpieli i wyglądu. Sama jego osoba będzie słusznie zarobioną solą w oku naszych gospodarzy. Nie dokładajmy do tego dodatkowych walorów. Wróć potem ułożyć mi włosy. Ile mamy czasu do spotkania z Sakate-sama? -
-Za dwie godziny przybędzie honorowa eskorta zamku Otaku-sama.-
rzekła spokojnym tonem Maki, podczas, gdy ronin oplatał wstążką rękojeść wakizashi, wiążąc symbolicznie swój honor ze służbą dyplomatce Jednorożca. Spojrzała na ronina pytając.- Dobrać mu stroje w barwy twego klanu, pani?
- Dobierz coś pod kolor. Nic ponadto. Nie przynieście mi wstydu i nie każcie czekać na siebie zbyt długo. -

Pozostawiwszy ich z swoja wolą wróciła w zacisze swego pokoju. -Hai.- odparła Maki a bushi tylko skinął głową. I Xin Xu długo czekać nie musiała. Maki po piętnastu minutach przybyła by uczesać swą panią, a także by opowiedzieć o przygotowaniach. Ronin już się kąpał, a szaty jakie dla niego przygotowały będą współgrały z szatami dyplomatki.
Pod tym względem na Maki można było liczyć. Była ładną dziewczyną. Ale ubierała się i dopasowywała swoją fryzurę tak, by nie wywyższać się ponad swą panią. Była piękną oprawą klejnotu jaką była Xin Xu.
Pozwoliła Maki zająć się wszystkim poza jednym. Żaden Jednorożec nie odda chętnie swego wierzchowca w cudzą opiekę i Otaku nie była w tym względzie wyjątkiem. Widziała, iż na zamku będzie musiała pójść pod tym względem na liczne ustępstwa, było wiec to przygotowanie do drogi ostatnią okazją na zajęcie się swą jedyna prawdziwą przyjaciółką. Krnąbrna. Bo tak nazywała swa klacz od pierwszych dni wspólnego szkolenia w szkole Shinjo czekała teraz spokojnie w towarzystwie znajomej osoby jednak już wkrótce w zamkowych stajniach pokaże zapewne swoje nie zadowolenie. I choć daleko jej było do osławionych rumaków Otaku to i tak na rokugańskie standardy była koniem bojowym. Nie pokracznym kucykiem tak popularnym wśród innych Klanów. Nawet konie były tu małe.
Gdy nadszedł czas była gotowa na swa podróż ku złotej klatce. Z wysokości siodła obserwowała zbliżającą się grupę. Piątkę Żurawi mającą zapewne przywitać ja w imieniu gospodarzy.
 
carn jest offline