Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 21:53   #4
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Daidoji Chitose-san dziękuję za pańską eskortę. Proszę też podziękować panu Hachi za jego poświęcenie. - Specjalnie wytknęła widoczny brak ogłady młodego samuraja by nie przyzwyczaić swych gospodarzy do nadmiernego porzucania tak cennej w ich ustach etykiety.
W imieniu Doji Saoro-sama witam cię pani na Rasute Yume Shiro. Komnaty przeznaczone dla ciebie są już gotowe i ja Hataro mam cię do nich zaprowadzić. A także przekazać, że Iuchi Takage-sama oczekuje ciebie w wiosennym ogrodzie, jak tylko rozgościsz w swych komnatach. - - Zaszczytem i honorem jest dla mnie gościć w progach zamku Pani Doji. - I ta krótka wymiana grzeczności z kłaniającym się heminem była wszystkim na co mogła liczyć w ramach nieoficjalnego powitania. Oczywiście nawet strażnik czy dowódca jej eskorty byłby bardziej nobilitującym przedstawicielem gospodarzy jednak na tym zamku nie przykładano widać nadmiernej wagi do osób wchodzących w zaledwie świtę liczących się polityków. Przeczyło to oczywiście stereotypowej grzeczności Żurawi jednak od przekroczenia granicy nic na tych ziemiach nie pokrywało się do końca z oczekiwaniami. Jedyną nadzieją były informacje którymi zechcą się z nią podzielić rezydujący tu Jednorożce i to czego dowie się dla niej jej ronin. Wróciła myślami do swego najnowszego nabytku. - Yakusai-san będziemy musieli popracować nad prezencją yojimbo Klanu Jednorożca. W siodle. Sprawdź proszę cóż to za miejsce przygotowali nam Nasi Gospodarze. Udam się teraz do Takage-sama potwierdzić nasze przybycie. - To rzekłszy opuściła swą świtę.

***

- Iuchi Takage-sama niech wszystkie Cztery Wiatry przyniosą Ci pomyślność. - Skłoniła się nisko politykowi być może nie przewyższającemu jej za nadto w chwale ale na pewno w pozycji.
- Zgodnie z życzeniem Shinjo Sakate-sama ja Otaku Xin Xu przybyłam z Ziem naszego Klanu. Liczę na twe światłe słowa i wprowadzenie w meandry Naszej tu sytuacji gdyż ziemie naszych gospodarzy nawet pozornie nie są tym czym powinny. -
Iuchi Takage okazał się być dość posuniętym w latach wysokich i niezwykle chudym mężczyzną. Jak wielu shugenja miał przeszywające i przenikliwe spojrzenie. Tak bowiem patrzą ludzie, którym dane jest obcować z sekretami świata duchów.Przedwcześnie siwiał, nieregularne białe pasemka nie dodawały mu jednak dostojeństwa. Zwłaszcza, że włosy niedbale okalały jego wąską twarz.
- Niech i tobie Cztery Wiatry przyniosą pomyślność.-
odpowiedział tą samą formułką, po czym dodał enigmatycznie.- Pomyślność nam się przyda... Przejdźmy się po ogrodzie.
Po wypowiedzeniu tych słów, milczał i ruszył idąc wraz Otaku do ogrodów.
Dopiero gdy wyszli na zewnątrz, do ogrodu zamkowego. Było on wiele większy i o wiele piękniejszy niż w tej karczmie. Choć Xin Xu nie mogła się oprzeć wrażeniu nienaturalności. Wszystko tu było idealne. I rozmieszczenie drzew i ścieżki i stawy w których pływały ryby.
Cały ten ogród był zaplanowany i uroczy, ale brakowało mu tej nutki chaosu, która czyniłaby go czymś więcej niż tylko małym dziełem sztuki. Ogród był okiełznanym skrawkiem zieleni, ale.. czyż nie najdziksze konie uważa się za najpiękniejsze?
- Shinjo Sakate-san... nie żyje.-
rzekł Takage spokojnym głosem, choć Xin Xu zauważyła lekkie drżenie tonu jego głosu.- Zginął spadając z zamkowych murów, dwa dni temu. Straszny wypadek. Nie ma kogo obarczyć winą.
Spojrzał na dziewczynę przenikliwym spojrzeniem. Wyraźnie czekał, na wnioski jakie wysnuje z jego słów.
- Zajął więc swe miejsce pośród przodków choć dla Klanu strata każdego tak doświadczonego polityka jest niepowetowaną stratą. - nie dane było jej poznać jej niedoszłego mistrza a jego brak oznaczał dużo większe trudności na jej politycznej drodze dodatkowo osłabiając wpływ Jednorożców na miejscowy dwór. Inną przemilczaną na razie przez Otaku sprawą były niefortunnie puste mury podczas nieszczęśliwego wypadku o czym mogły świadczyć ukryte w słowach Iuchi wątpliwości. Sama śmierć, to tego obcej osoby nie przerażała ja jednak aż tak jak znających jedynie pałacowe bitwy na słowa. Karma. - Mam nadzieję panie iż uczynisz mi zaszczyt i zostaniesz mym nauczycielem w miejsce Shinjo Sakate-sama. -
Skłoniła się nisko mężczyźnie. - Choć nikłe są me umiejętności zrobię wszystko by nie przynieść Ci panie wstydu i stanąć na wysokości zadania wspierając Cię ze wszystkich sił. - - A zadanie czeka cię ważne Otaku Xin Xu-san, będziesz reprezentowała rodzinę Shinjo i cały klan Jednorożca w miejsce Sakate-sama.- odparł shugenja kiwając całym ciałem. Gdy rozmawiali bowiem, nieco się garbił nachylając się tuż do twarzy młodej dyplomatki. Jakby próbował czytać w jej twarzy. A może rzeczywiście czytał, spoglądając w jej oblicze i splatając dłonie za plecami. - Na szczęście gospodarze są nam przyjaźni, choć... można wyczuć pewna nerwowość w okolicy. Jak na przedstawiciela dyplomatycznego rodziny Iuchi, shugenja nosił dość marnej jakości kimono ciemnofioletowej barwy. A także tylko wakizashi. I zadawał dość bezpośrednie pytania.- Co sądzisz o gościnności Żurawii, Otaku Xin Xu-san ? - Nie zgadzam się Takage-sama. Zaszczytem było by reprezentować Klan ale każdy powinien znać swe miejsce wedle swych umiejętności. Znasz tutejszy dwór i jego gości. jesteś obyty w zwyczajach gospodarzy i doświadczenie na którego zgromadzenie ja poświęcę resztę życia. Wybacz me słowa ale wolę by ucierpiała moja duma niż żeby Klan skazany był na mniej umiejętnego przedstawiciela. -
Skłoniła się w poczuciu krzywdy. Oczywistym było, że jej rozmówca nadawał się bardziej. Miał do stanowiska większe prawo i przygotowanie. Zaś ustawienie jej na czele reprezentacji oznaczało rolę marionetki. W końcu niczego nie będzie jej wypadać zrobić bez uzgodnienia z starszym politykiem. Niczego się też nie nauczy i na żaden z wybiegów członków dworu nie będzie gotowa. A każda wpadka będzie ranić wizerunek Dzieci Shinjo. - Co do samej gościnności Żurawi Takage-sama odpowiem na twe pytanie gdy ją zobaczę, bowiem nie dane było mi jeszcze jej uświadczyć. - - Iye. Nie jestem az tak bardzo obeznany jak Shinjo Sakate-san. No i prestiż klanu Jednorożca ucierpi mając tylko jednego reprezentanta.- Iuchi nerwowo potrząsnął głową co wprawiło jego włosy w chaotyczny ruch. A gdy się nieco uspokoił, dodał.- Żurawie to dumny klan Xin Xu-san. Tak samo jak Lwy choć...w innym tego słowa znaczeniu. Lubią prezentować swoje bogactwo i potęgę. Zostaniesz powitana godnie na zamku, jak tylko się odświeżysz po podróży i będziesz mogła godnie reprezentować swój klan. - Takage-sama. - głos Xin Xu zabrzmiał ostrzej niż powinien - Otaku zawsze godnie reprezentuje swój Klan. Zawsze. Niech się więc stanie twa wola panie. Choć uważam twą decyzję za pochopna będę się starać w imię mych przodków sprostać twym oczekiwaniom. Choć będzie to wymagało od ciebie panie wiele wyjaśnień, gdyż takie rzeczy jak konieczność „odświeżania” się co godzinę jest nowum. Jakie jeszcze zwyczaje powinnam poznać przed godnym przywitaniem klanu Żurawia? -
Wybuch dziewczyny lekko zaskoczył shugenja, co było widać po lekkim grymasie zdziwienia na jego twarzy. Szybko się jednak opanował i następnie zaś rzekł .- Odświeżanie co godzinę...Iye, nie o to w tym chodzi Xin Xu-san. Nie jest koniecznym odświeżać się co godzinę , tylko...- tu zaczął tłumaczyć mentorskim tonem.-... chodzi o obmycie się z kurzu drogi, dobraniu stroju i przygotowaniu się duchowo. Takie spotkanie, to początek dyplomatycznego boju Xin Xu-san, dlatego warto się do niego przygotować. Prawdopodobnie zostaniesz zaproszona przez gospodynię tego zamku na herbatę. Doji Saoro, która obecnie jest władczynią tego zamku była bliską przyjaciółką Shinjo Sakate-san. Nie powinno więc być problemów. - Nagle stanął i spojrzał na drzewko bonsai umieszczone tuż przy stawie. Przez chwilę stał tak nieruchomo patrząc w drzewo, by po chwili się odezwać.- Ceremoniał parzenia herbaty będzie oficjalnym powitaniem cię w Rasuto Yume Shiro. To co jest podstawą dyplomacji, to nieoficjalne spotkania i rozmowy. Ale o tym porozmawiamy później. Tak jak i o śmierci Shinjo Sakate-san.
Podążyła za wzrokiem rozmówcy starając się zrozumieć do czego ten zmierza swym z lekka chaotycznym zachowaniem.
- Pozwól więc że oddalę się by przygotować się należycie i oczekiwać wezwania. Będę wyglądać następnej lekcji Takage-sama. -
Ukłoniwszy się opuściła starszego shugenja.

***

- Yakusai-san. - odezwała się do swego ochroniarza gdy tylko służba doprowadziła ją do przeznaczonych im pokoi - Wygląda na to, że już teraz będę potrzebowała twej wiedzy o o naszym miejscu pobytu. Co wiec opowiesz mi o tych ziemiach i ich gospodarzach jako obyty z domeną Żurawi? - - To miejsce zawsze było pokusą dla rodziny Daidoji.- odparł ronin, po pokłonieniu się swej pracodawczyni.- Ale nigdy nie było w ich zasięgu. Dotąd zawsze rodzina Doji władało zamkiem jak i okolicznymi ziemiami. Tylko raz udało im się przejąć pełnię władzy nad Rasuto Yume Shiro, za panowania poprzedniego daimyo. Gałąź rodziny Doji władająca Zamkiem Ostatniego Snu jest wymierająca. Ostatnią jej przedstawicielką była Doji Saoro. Pojmując ją za małżonkę ówczesny daimyo przejmował wraz z nią twierdzę. Co więcej, ich potomek dziedziczyłby zamek. Ale sprawy się skomplikowały...- tu przerwał na moment wypowiedź, by przymknąć oczy i skupić się na przypominaniu.-... szczegółów nie znam, bo to ponura i wstydliwa historia. Którejś nocy głowę rodziny Daidoji zamordowano w jego komnatach. Podobnie jak syna zrodzonego przez Doji Saoro. Tylko ona przeżyła. Ta śmierć była brutalna i tajemnicza. Wielu Daidoji oskarża o nią Skorpiony, są tacy którzy widzą w niej zemstę ninja czy duchów. A nawet Oni. Nikt nie wie jak było naprawdę. Doji Saoro wróciła do swej rodziny i Doji znów panują nad zamkiem Ostatniego Snu. Przynajmniej dopóki będzie żyła Saoro. A potem... Żurawie potrafią rozstrzygać takie spory bez rozlewu krwi. - - A kto popiera samotną Doji Saoro-sama? Bez wsparcia już dawno znaleziono by sposób by zwolnić ją z obowiązków opiekunki zamku. - -Rodzina Doji oczywiście. A także wielu wpływowych bushi z rodziny Daidoji, którzy żyją w poczuciu winy za śmierć swego pana. Co prawda wielu samurajów bezpośrednio winnych niedopilnowania obowiązków popełniło seppuku, ale...- ronin otworzył oczy i spojrzał na dyplomatkę.-... są tacy którzy są jej wierni przez wzgląd na jej zmarłego męża. A i sama Saoro umie zadbać o swoje sprawy, była wszak żoną daimyo. No i chyba najważniejszy powód, to taki że Doji i Daidoji nie chcą konfrontacji co do praw do zamku i nie są do niej gotowi. Zwłaszcza Daidoji Uji-sama, obecny daimyo Daidoji nie chce otwarcie występować przeciwko macosze. - To komu zależy na szybkim przejęciu zamku przez Daidoji skoro nie im samym? Kto zaprosił tu tych wszystkich Ludzi Fali? Tylu roninów zbiera się zwykle przed bitwą czekając który generał włączy ich w swe szeregi. - -To pogłoski, ale...-tu ronin przez chwilę milczał zanim rzekł splatając dłonie w zamyśleniu.-... ktoś rzeczywiście rekrutuje roninów. Nie wiem kto dokładnie, gdyż cały sposób zatrudniania jest podejrzany. Sam się z owym tajemniczym pracodawcą nie zetknąłem. Ale wiem, że zetknęli się inni. Jedni znikli, drugich znaleziono z poderżniętymi gardłami. Nie wszystkich jednak przyciągnął zarobek. Innych przyciągnęła możliwość wydania pieniędzy na używki, hazard i gejsze. Wreszcie są tacy którzy chcą walczyć z Tengu. Podobno kilkanaście z tych bestii poluje porywając młode heiminki. Żurawie na razie tuszują sprawę, z uwagi na zbliżający się ślub i zjazd gości, ale potem niewątpliwie poślą wysłannika po łowców z klanu Sokoła. - Dziękuję za te wieści i czekam na więcej. A teraz wybacz ale muszę przygotować się na oficjalne powitanie. Maki! Już czas. -
-Ostatnie me słowa to w głównej mierze...domysły.- rzekł na swe usprawiedliwienie YaKusai, kłaniając się i dodał.- By zdobyć więcej informacji, będę musiał wyjść poza zamek.
Maki po chwili pojawiła się przed obojgiem, skłaniając się i kryjąc wesoły uśmieszek pod skinięciem głowy.
Otaku podniosła pytająco brew patrząc na swa służkę i oczekując wyjaśnienia tak radosnego zachowania.
Dziewczyna poczekała aż Yakusai wyjdzie i dopiero wtedy rzekła cicho. - Niełatwo wprawić w zakłopotanie smoka, nawet jeśli to tylko ronin. -
Po czym szybciutko zmieniła temat.- Na jaką okazję przygotować strój? - Jak sądzę ceremonia parzenia herbaty. Dobierz więc proszę coś odpowiedniego. - -Hai. Może zaskoczyć ich muślinem?- spytała wybierając kimono w klanowych barwach Otaku. - Zdaję się na ciebie. W przypadku klęski będę wiedziała kto sabotował tak ważne spotkanie. - zażartowała do służki pozwalając sobie na ten mały brak ogłady w ramach prywatnej chwili. -Hai hai.-odparła Maki, krzątając się pomiędzy pakunkami i dobierając dodatki do stroju. A zebrawszy wszystko co potrzebne było jej pani, dodała.- Postaram się by Otaku Xin Xu-sama była zachwycająca i by Żurawie poszarzały z zazdrości.

***

Tylko reakcje mijanych osób mogły ukazać na ile przekornej służce udała się ta sztuka. W drodze na spotkanie Otaku zmuszona została do przemierzenia labiryntu krętych korytarzy prowadzących do wewnętrznych komnat. Z każdym krokiem spętane luźna białą tasiemką włosy unosiły się podchwytując każdy ruch powietrza. Okiełzane i nieruchome sięgały by tuż za obi, jednak teraz otaczały swą panią burzą platyny i białego złota. Droga rozświetlona jedynie czerwonymi lampionami igrała na przechodzącej grą światłocieni. Reprezentantka Jednorożca odziana była w kimono kobiece, jednak odstające od sztywnych dworskich kanonów dużo bliższe za to yukata. Choć rękawy były fantazyjnie poszerzone, a talia podkreślona szerokim matowo złotym pasem, odzienie nie krepowało ruchów. Nie zmuszało do drobnych kroczków wypuszczając co jakiś czas nawet ciut więcej niż tabi. Każde mijane źródło jasności dyskretnie penetrowało delikatne odzienie pozwalając dostrzec w pełni figurę młodej dyplomatki rozpływająca się jedynie z lekka przy brzegach dzięki gęstości utkania jedwabnych nitek. Gdy tylko lampion pozostawał w tyle sącząca się łuna odbijała się z nagła od ukrytego głębiej monu. Złoty łeb spinającego się Ki-Rina zajmując wszystko od łopatek do lędźwi spoglądał spod cienkiej mgiełki białego muślinu i błyszczał jeszcze długo po tym gdy postać Xin Xu rozmywała się w cieniu, a sandałki z miękkiej skóry sprawiały, iż zjawa ta odpływała w ciszy odprowadzania jedynie cichymi sykami płomyków.
 
carn jest offline