Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 22:30   #10
Hesus
 
Hesus's Avatar
 
Reputacja: 1 Hesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnieHesus jest jak niezastąpione światło przewodnie
Boże jedyny, Matko Przenajświętsza, Infernalisie Wszechpotęzny, Cubulusie Wszwechwiędzący, Święty Albercie, wszyscy bogowie lądu, morza i powietrza strzeżcie mnie strzeżcie. Mamrotał biedny Albert raczkując niby małe dziecko pośród dymiących resztek tego co nazywało się kiedyś mesą. Chyba faktycznie wszystkie bóstwa kosmosu skupiły na nim swoją uwagę, bo tego co się tam wydarzyło nikt nie miał prawa przeżyć. Dymiące zgliszcza i swąd palonego ciała. Grubasowi chciało się rzygać, ale adrenalina buzująca we krwi dała mu tyle mocy, że nie dość, że nie zwrócił zawartości żołądka to jeszcze zdołała wypełznąć na korytarz prowadzący do kajut. Trząsł się jak galareta co właściwie było jego naturalnym stanem skrywanym tylko przez odpowiednie odzienie. Teraz kiedy poszarpane dymiące resztki materiału zwisały z ogromnego cielska nie dało się ukryć jego prawdziwej postury. Nawet teraz zastanawiał się czy nie przebrać się w coś co ukryje mankamenty jego sylwetki. Idiota.
Chwila otrzeźwienia pozwoliła mu myśleć racjonalnie. W mesie wszyscy byli martwi, z głębi korytarza słychać było odgłosy walki a jedyni „mundurowi” już dawno ruszyli w kierunku mostka.
Nie kwapił się już po ochłonięciu, żeby tak skwapliwie dziękować tym, których przed chwilą prosił o pomóc. Po prawdzie nie myślał o tym wcale. Cieszył się, że żył, ale już się zastanawiał jak to jego życie będzie wyglądać dalej kiedy uratuje dupsko i wydostanie się z tej całej opresji. Co? Będzie sprzedawcą w jakimś kramiku na jakimś zapchlonym targu gdzieś na jakimś zadupiu? Czy będzie żyła jak szach w swoim pałacu otoczony wianuszkiem… . Podjął decyzję. Kto by chciał łykać kurz skoro można spijać nektar.
Pobiegł w kierunku odgłosów strzelaniny w głębi korytarza. Zatrzymał się tuż przed zakrętem zza którego słychać było odgłosy walki i wbiegł do swojej kajuty. Dopadł do przytwierdzonej na magnes czarnej skrzyneczki wpisując kod, czujnik badający skład chemiczny jego potu posłusznie zwolnił mechanizm. Schował szkatułkę w obfitych fałdach ubrania właśnie wtedy kiedy za jego plecami odezwał się stukot obcasów. Obejrzał się ,ale nikogo już nie dostrzegł. Słyszał tylko dalszy stukot. Dla pewności zabrał swój różowy paralizator EVAII, damski model, męskich nie mieli akurat i skierował swoje kroki z powrotem.
Zasapał się straszliwie docierając do wejścia. Stała tam, cała drżała ze strachu wpatrując się w krajobraz po bitwie jaki zastała w mesie.
-Kurwa-usłyszał.
Uśmiechnął się mimowolnie, ale za chwile przybrał odpowiedni wyraz twarzy.
-Na mostek, szybko!-rzucił
Spojrzała jakby rażona piorunem. Wyglądała jakby chciała coś powiedzieć, ale Albert złapał ją tylko za rękę i pociągnął w stronę wyjścia na mostek.
 
__________________
Nikt nie jest nieśmiertelny.ODWAGI!
Hesus jest offline