Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-08-2010, 22:33   #7
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację
Widziałem go jak Głaz włazi do tego pokoju, wszak byłem za nim kilka metrów. Widziałem jak ten chuj pierdolony rzuca się na niego chcąc wgryźć mu się w szyje. Widziałem jak Głaz ściąga go sobie z pleców i zaciska w objęciach swoich stalowych ramion. Widziałem jak ten kurewski krwiopijca wgryza mu się w ramię. Pieprzone ułamki sekund do śmierci Głaza. Widziałem wzrok Głaza świdrujący mnie. Słyszałem jego wrzask, komendę, potem widziałem płomienie liżące ich postacie, a oni jak pieprzeni kochankowie smażyli się w nim. Słyszałem upiorny śmiech…
Zerwałem się z łóżka. Chyba nie krzyczałem bo Lily spała nadal. Popatrzyłem na zegarek.
„Kurwa jego mać” – była 4:30. Kolejna nieprzespana noc. Do końca jeszcze się chyba nie obudziłem bo śmiech Głaza nadal dudnił mi pod czachą. To minie, jak wrzaski moich staruszków, one też w końcu minęły.
Zwlokłem się z wyra głaszcząc nagie plecy Lily. Ją tez będę musiał w koncu obudzić, ale jeszcze nie teraz niech śpi.
Wyjrzałem przez okno. Pieprzona dzielnica robotników. Smród, syf i ubóstwo. W takim miejscu jest najłatwiej o niebezpieczeństwo, o jakiś krwawy wybryk pierdolonego zdechlaka. W dupę niech sobie wsadzą konwencje o nieszkodliwości. Zdechlak to zdechlak i niech wraca tam skąd przybył, a jak nie to mu pomożemy. Takich jak ja było więcej. Było. Zorganizowaliśmy się w dwie pierdolone grupy na wzór niedawno powstałych Łowców i tępiliśmy te cholerne gówna. Moja grupa padła trafiając na wampira. Smaż się w piekle skurwysynie. Przeżyłem tylko ja. Grupa Lily dowodzona przez Pottera jak nazywaliśmy Harrego Taylora nie zmieniła liczby członków po walce ze strzyga ale i tak tez nieźle dostali w kość. Ktoś rzucił, że skoro mamy te jebane moce, które nazywano „łaską” to może dołączmy do Łowcow, tam nas odpowiednio wyszkolą i nie dojdzie do kolejnej masakry. Pewnie to i racja, ale i tak miałem obawy czy będziemy tak skuteczni związani więzami pierdolonych prawnych przepisów niż jakbyśmy działali na własną rękę.
Brudny pierdolony Londyn
Poszedłem się myć, nie było co medytować. Dzisiaj pierwszy dzien pracy w Łowcach. Ja miałem się skontaktować z niejakim Kopaczem w Ministerstwie Regulacji. Ministerstwo Regulacji… kto do kurwy nędzy wymyśla te nazwy. Co prawda lepiej to niż Ministerstwo Magii. Pierdolona w dupę Rowling.
Zakręciłem wodę i wytarłem się. Podszedlem do umywalki i przez 5 minut bezsensownie gapiłem się na swoja paskudną twarz. Kurwa ale się musiałem najebać skoro dalem sobie wytatuowac na mordzie ten krzyż. Ludzie się na mnie gapili na ulicach, jedni z przestrachem inni z życzliwością. Ten świat stał się popierdzielony. Najważniejsze, że Lily lubiła moja gebe taka jaka była. Przetarłem zamoczoną reką twarz.
Kurwa, wygladam starzej niż naprawdę mam lat
Już suchy ale nadal nagi powędrowałem do kuchni. Zakląłem, na szczescie dość cicho kiedy uderzyłem palcem u nogi o karnister ze święcona wodą. Przestawiłem go pod okno. Lodówka jak zawsze zaoferował mi swoja oszczędna zawartość. Wyjąłem z niej puszkę z mięsem z długa data ważności i posmarowałem chleb twardym jeszcze masłem. Zrobiłem więcej by jak wstanie Lily i ona mogła coś zjeść przed wyjsciem. W koncu kiedy zrobilo mi się zimno, polazłem się ubrać. Skarpetki, dżinsowe spodnie, t-shirt, szary sweter a na nogi znoszone czarne trampki. Kiedy wchodziłem ponownie do kuchni zegar wybił 5:30. Zapaliłem papierosa tępo patrząc się przed siebie. Przed szósta polazłem po najnowsze gazety, uważając by nie zetrzec soli wysypanej przez drzwiami.
Kiedy czytalem prasę w kuchni w oparach papierosowego dymu usłyszałem dźwięk budzika, nie trwal długo. Po chwili w łazience już szumiała woda. Z przyzwyczajenia zaznaczyłem w gazecie kilka artykułów o zaginięciech i znalezionych ofiarach. Teraz gazety mialy na to cale strony, ale co się kurwa dziwić, skoro popierdolone mózgi niektórych ludzi tak wielbiły Zdechlaki, że sami pchali się w ich paszczę. Dla tych drugich, nic tylko brać. Najbardziej mnie wkurwiały te wszystkie jebane kościoły wyznawców wszelkiego mrocznego gówna jakie wylazło po 2012. To już kurwa była mega profanacja

- Cześć – przywitała się Lily wchodząc do kuchni



- Cześć piękna. Tutaj masz kanapki – podalem jej talerz - i trzeba będzie się zbierać

- Dalej się tym zajmujesz – wskazała na zakreślone strony gazet walających się po całem stole kuchennym

- Z przyzwyczajenia chyba. Teraz będą robić to za nas inni.

Kiwnęła głowa nie przerywając jedzenia.
Jednak ktoś mnie lubi tam na górze” – pomyślałem nie odrywając wzroku od Lily

Po siódmej wyszliśmy z domu. Lily odnowiła na drzwiach znak odpędzający zdechlaki. Znieslimy rowery na dół i skrzypiąc nimi podczas jazdy skierowalismy się w kierunku Ministerstwa Regulacji. Co za nazwa… ruszyliśmy do pieprzonej nory Łowców.
Na miejscu byliśmy przed ósmą

- Nie daj się zabić Lily – pocałowałem ją na do widzenia i ruszyłem w miejsce spotkania z Kopaczem.
Mijani ludzie gapili się na mój tatuaż. Dowiedziałem się gdzie znajduje się Sala Narad i właśnie w tamto miejsce skierowalem swoje kroki. Czułem się nieswojo wśród tylu obcych mi ludzi. Jebać to dam sobie radę a dzięki łowcom będę miał szansę pozbyc się trochę zdechlaków i to w obliczu prawa.
W Sali siedzialo już kilka osób, pewnie inne świeżaki. Bez słowa skierowałem się na wolne miejsce. Przyglądałem się mimowolnie pozostałym. Jak było widać część z nich znała się ze sobą. Może to i dobrze, jak przyjdzie do umierania to będzie miał kto zapłakać. Bawilem się pusta zapalniczką czekając na Kopacza

 
Sam_u_raju jest offline