Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-08-2010, 00:16   #1
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
[DnD 3.5 FR] (18+) Żar krwawej nocy.

Karczma na końcu świata…

Było jeszcze zbyt wcześnie, by ludzie schodzili się do gospody na wieczorne hulaki i zabawy. Jednak taka wieczorna pora była w sam raz na coś innego…
- Chodźcie dzieci! – zawołał lokalny bajarz siadając na stołku i otwierając księgę. – Opowiem wam dzisiaj… o Rozciągniętym Lesie.

Staruszek zaczekał, aż wszyscy usiądą dookoła niego na podłodze i zaczął powoli przewracać stronice swojego, niemal legendarnego w tych okolicach, woluminu z opowieściami.


Odczekał chwilę, chrząknął i zaczął mówić:
- Rozciągnięty Las, moi drodzy, znajduje się na Zachodnich Ziemiach Centralnych. Zamieszkują go różnorakie dziwne stworzenia – w większości baśniowe satyry, mężne centaury, podstępne gobliny, oraz gnolle. – przewrócił stronę. – Jest to również miejsce jednego z nielicznych w tamtych okolicach Gaju Druidów. Jednak ci, którzy się nim opiekują, nie są spokojnymi staruszkami, którzy jedynie dbają o zagajnik. O nie. Tamtejsi strażnicy natury są bardzo wojowniczy, ponieważ las wiele wycierpiał z rąk goblinów i kłusowników.

Staruszek zakasłał i znów przewrócił stronę.
- Jednak ta opowieść nie będzie o druidach, moje dzieci. Pragnę przedstawić wam historię szóstki podróżników, których los zetknął ze sobą w niewielkiej wsi na skraju lasu… w Stalowych Dybach. Ich imiona brzmiały: Aranon, Turion, Bared, Cerre, Dant i Takshor. Ich zadanie polegało na odnalezieniu pięciu ludzi, którzy zaginęli w tamtym regionie. Mężni bohaterzy z miejsca podzielili się na dwie drużyny. Jedna poszła do samego lasu, zaś druga na wschód, ku polom.

- Druga z grup napotkała dziwnego ducha kobiety, który wyjawił im niezrozumiałą wizję. Nie mieli jednak oni czasu, by się nad nią rozwodzić, gdyż miejscowi mieszkańcy, polne skrzaty, wypędziły ich stamtąd. W drodze powrotnej łotrzyk Bared został postrzelony w ramię. Strzała, która tkwiła w jego ramieniu zawierała informację, by cała drużyna zaprzestała starań. Oczywiście szantaż został zignorowali i pierwsza z dwóch grup powróciła do wioski.

- W międzyczasie ci, którzy poszli do lasu natknęli się na nieprzyjaznego druida z którym wdali się w bójkę. Przegrali. Satyr, bo tym był druid, zażądał by część tej grupy powróciła do wioski i sprowadziła pozostałych, bowiem dowiedział się, że wśród naszych bohaterów również jest strażnik natury. Druid zaś wziął jednego z ich towarzyszy jako zakładnika.

- Poszli więc. Nim jednak dotarli na miejsce, jeden z tych, którzy byli już w Dybach, postanowił wybrać się na samotną wędrówkę do lasu. Rozgniewał się mocno na ich zleceniodawcę, bowiem sądził że wcześniejszy szantaż pochodzi od niego. Kiedy drużyna się zjednoczyła w składzie czterech osób, ruszyli z powrotem do lasu, by odzyskać „zakładnika”. Spotkali po drodze jednak tropiciela imieniem Kaldor, który zarzekał się, że w okolicy jest półork i że musi go zgładzić. Towarzysze, podejrzewając że chodzi mu o ich druha, Takshora, zwiedli łowcę fałszywymi informacjami i ruszyli w swoją drogę.

- Gdy dotarli na miejsce, gdzie satyr więził Cerre, zamiast druida spotkali rudowłosą kobietę, która zaopiekowała się więźniem lecząc jej rany. Chwilę później stało się jednak straszne nieszczęście: oto z lasu wypadł ork, który chciał zaatakować rudowłosą Cristin. Kiedy ta się obroniła zabijając bestię, okazało się, że to była iluzja i że tak naprawdę zabiła jednego z poszukiwanych przez bohaterów ludzi. Postanowiła dołączyć do towarzyszy, którzy dostrzegli w krzakach nieopodal… szpiega! Szybko go obezwładnili i ruszyli z nim z powrotem do wioski.

- W międzyczasie półork Takshor zdążył już wrócić do wioski, by odkryć straszną rzecz: oto ktoś zastawił pułapkę na… kolejną zaginioną osobę! Zasadzka zadziałała i niewinny człowiek zginął, zaś bohater postanowił wyruszyć na poszukiwanie pozostałych towarzyszy, by podzielić się z nimi tymi wieśćmy. Kiedy wszedł do lasu, ujrzał rzecz jeszcze straszniejszą: całą polanę usłaną w ciałach martwych goblinów, wśród których dostrzegł zwłoki swojego brata. Nieopodal też leżał ciężko ranny człowiek, który twierdził że jest odpowiedzialny za tą rzeź.

- Jednak Takshor go nie zabił, by pomścić swego brata – stwierdził, że nie widzi w tym sensu, gdyż nie przywróci w ten sposób nikomu życia. Opatrzył nawet rany mężczyzny i odesłał go do wioski. Człowiek poprzysiągł mu zemstę przy następnym spotkaniu… Półork tymczasem urządził swemu zmarłemu bratu godny pochówek. W sam czas, by dołączyli do niego pozostali towarzysze i wszyscy razem udali się do wioski.

- Na miejscu okazało się, że ich zleceniodawca spotkał białowłosego mężczyznę, który wchodził w skład poprzedniej drużyny wykonującej ich zadanie. Człowiek, a imię jego brzmiało Kane, jako jedyny przeżył zasadzkę goblinów. Co więcej, znalazł małą dziewczynkę, która była jedną z zaginionych osób w wiosce. Zdążył nawet walczyć w jej obronie przed bandytą w czarnym płaszczu...
 

Ostatnio edytowane przez Gettor : 24-08-2010 o 12:14.
Gettor jest offline